Świadkami niezwykle niebezpiecznego, aczkolwiek niestandardowego incydentu byli funkcjonariusze podlaskiej policji. 83-letni kierowca stracił panowanie nad swoim samochodem, w wyniku czego wylądował w przydrożnym rowie. Jak się okazało, jego lista wykroczeń była naprawdę okazała. Zimowa aura nie sprzyja szybkiej, a co za tym idzie, brawurowej jeździe. Śliska nawierzchnia, a także trudne warunki atmosferyczne mogą prokurować wiele niebezpiecznych incydentów. Idealnym przykładem może być wypadek, do którego doszło w czwartek 13 stycznia na terenie gminy Narol (woj. podkarpackie). Tuż po godzinie 10.00 lokalne służby zostały zaalarmowane o zdarzeniu na trasie pomiędzy miejscowościami Huta Złomy i Dębiny. Mundurowi, którzy pracowali na miejscu zdarzenia ustalili, że kierujący samochodem osobowym marki fiat, 83-letni mieszkaniec gminy Narol nie dostosował prędkości do warunków panujących na drodze. Niestety, ale efekt zbyt szybkiej jazdy był porażający. Senior stracił panowanie nad swoim autem i wjechał do przydrożnego rowu. Pojazd wylądował na boku, co uniemożliwiło mężczyźnie opuszczenie wraku. Dopiero przybyli na miejsce policjanci postawili pojazd na koła, po czym wydobyli poszkodowanego z rozbitego samochodu. Na szczęście w wyniku zdarzenia 83-latek nie odniósł poważniejszych obrażeń.W toku przeprowadzonych działań wyszło na jaw, że senior nie posiada uprawnień do kierowania samochodem osobowym, a pojazd, którym jechał nie miał aktualnych badań technicznych. Teraz za spowodowanie kolizji, jazdę bez uprawnień i brak badań technicznych staruszek odpowie przed sądem.Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Koszty pochówków wzrosną nawet o 30 procent. To wynik postępującej inflacjiWP: Morawiecki blokuje dymisję ministra. W PiS chcą, by był "kozłem ofiarnym"Awantura w TVP Info. Poseł PiS wyszedł ze studiaJeżeli chcesz się podzielić informacjami z Twojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected] Źródło: Policja Podkarpacka
Kompletną bezmyślnością wykazał się pewien pasażer, który w trakcie jazdy szarpnął za kierownicę. Efekt jego zachowania był natychmiastowy. Pojazd wypadł z drogi, po czym dachował na pobliskim polu. Nieodpowiedzialność, a także brak jakiejkolwiek wyobraźni niektórych uczestników ruchu drogowego jest powalająca. Taki stan rzeczy w idealny sposób obrazuje poniższy incydent, do którego doszło kilka temu na terenie Wielkopolski. Służby stacjonujące w Środzie Wielkopolskiej otrzymały niepokojące zgłoszenie dotyczące groźnego wypadku, który miał miejsce na drodze wojewódzkiej nr 432 na trasie Środa Wielkopolska - Zaniemyśl. Wstępne ustalenia miejscowej policji wykazały, że samochód marki Opel Zafira w pewnym momencie wypadł z drogi, uderzył w drzewo, a następnie dachował. W toku przeprowadzonych działań wyszło na jaw, że kraksa jest efektem bezmyślności pasażera pojazdu. 30-letni mężczyzna postanowił szarpnąć za kierownicę w trakcie jazdy. Niestety, ale jego kolega nie miał szans na odpowiednią reakcję i finalnie doszło do groźnego incydentu. Na pytanie policjantów, dlaczego to zrobił, odpowiedział, że tak naprawdę nie ma pojęcia. Nierozważny 30-latek słono zapłacił za swoją głupotę. Policjanci postanowili ukarać go mandatem w wysokości 2000 złotych. Jak dodali funkcjonariusze z Komendy Powiatowej Policji w Środzie Wielkopolsce, z takim przypadkiem się jeszcze nie spotkali. To właśnie w głównej mierze dlatego umieścili 30-latka na czołowym miejscu w księdze ludzkiej głupoty.Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Koszty pochówków wzrosną nawet o 30 procent. To wynik postępującej inflacjiWP: Morawiecki blokuje dymisję ministra. W PiS chcą, by był "kozłem ofiarnym"Awantura w TVP Info. Poseł PiS wyszedł ze studiaJeżeli chcesz się podzielić informacjami z Twojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected] Źródło: KPP Środa Wielkopolska
Świadkami bardzo nietypowego incydentu byli funkcjonariusze z jastrzębskiej drogówki, którzy kilka dni temu patrolowani ulice miasta. Pewien młody kierowca wykazał się kompletnym brakiem wyobraźni, narażając nie tylko siebie, ale również innych kierowców na poważne niebezpieczeństwo. Do zdarzenia doszło do w miniony poniedziałek na ulicy Reja w Jastrzębiu-Zdroju. Tuż po godzinie 8 rano jeden z policjantów zauważył, nadjeżdżającego seata. Przednia szyba pojazdu była całkowicie zaszroniona, tym samym ograniczając pole widzenia kierowcy. Mundurowi bez chwili zawahania postanowili zatrzymać auto do kontroli. Jak się okazało, nie było to zbyt łatwe zadanie, ponieważ kierujący zignorował sygnały nakazujące zatrzymanie i kontynuował dalszą jazdę. Dopiero po użyciu sygnałów świetlnych i dźwiękowych, policjantom udało się zatrzymać podejrzany pojazd. Tak jak przypuszczali, 24-letni mieszkaniec Tychów nie zauważył, że ktokolwiek chce go zatrzymać. Wiadomo, że policjanci postanowili skierował wniosek do sądu o ukaranie bezmyślnego zmotoryzowanego. Warto podkreślić, że jazda z zaszronioną szybą, szczególnie w trudnych warunkach atmosferycznych może mieć fatalne konsekwencje. Zgodnie z obowiązującym taryfikatorem, za nieodśnieżenie pojazdu lub zrobienie tego w sposób niechlujny, kierowcy grozi mandat do 500 zł i 6 punktów karnych. To jednak nie wszystko! Wielu kierowców podczas usuwania śniegu zapomina o tym, że należy odśnieżyć nie tylko szyby. Np. za nieczytelne tablice rejestracyjne grozi nam 100 zł kary i 3 punkty.- Obowiązek odśnieżenia samochodu spoczywa na kierowcy zarówno samochodu osobowego, jak i ciężarowego. Prowadząc samochód, zawsze musimy mieć zapewnioną dostateczną widoczność. Niestety wielu kierowców o tym zapomina i ogranicza się wyłącznie do usunięcia śniegu z przedniej szyby, a to zdecydowanie za mało - ostrzegają mundurowi z drogówki.Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Koszty pochówków wzrosną nawet o 30 procent. To wynik postępującej inflacjiWP: Morawiecki blokuje dymisję ministra. W PiS chcą, by był "kozłem ofiarnym"Awantura w TVP Info. Poseł PiS wyszedł ze studiaJeżeli chcesz się podzielić informacjami z Twojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected] Źródło: KMP Jastrzębie-Zdrój
Poniższe nagranie udowadnia, że niektórzy kierowcy wykazują się kompletną bezmyślnością, wręcz skrajną głupotą. Nieprzemyślane wyprzedzanie, którego efektem była jazda pod prąd to główny zarzut w kierunku nieodpowiedzialnego zmotoryzowanego. W tej sytuacji jedynie centymetry dzieliły od dramatu. Nadmierna prędkość, pośpiech, a także brawura to główne czynniki odpowiedzialne za większość koszmarnych zdarzeń. Niestety, ale pomimo zaostrzenia przepisów, a także licznych akcji, spora liczba zmotoryzowanych ignoruje przepisową, a co za tym idzie bezpieczną jazdę. W tym konkretnym przypadku irracjonalny popis nieodpowiedzialnego kierowcy został zarejestrowany przez kamerkę samochodową. Incydent miał miejsce 2 stycznia w wielkopolskiej miejscowości Bogdanowo. Autor nagrania podróżując jedną z tamtejszych dróg, nagle stał się świadkiem kuriozalnej sytuacji. Na materiale wideo dokładnie widać jak kierowca zatrzymuje się tuż przed przejściem dla pieszych, by przepuścić rowerzystę, który czekał na okazje, by znaleźć się po drugiej stronie jezdni. Nagle pojawił się nieodpowiedzialny kierowca. To co zrobił dosłownie mrozi krew w żyłach. Właściciel czerwonego opla corsy zdecydował się na manewr wyprzedzania na wysepce, stwarzając poważne niebezpieczeństwo dla pozostałych uczestników ruchu drogowego. Mamy nadzieję, że materiał wideo zostanie przekazany lokalnej policji. Nie od dziś wiadomo, że tacy kierowcy to tykająca bomba, która w każdej chwili może zebrać tragiczne żniwo.Śmiało, można powiedzieć, że sytuacje takie jak ta, to oznaka drogowej patologii. Wiele osób wskazuje, że za takie zachowanie, kierowca powinien pożegnać się ze swoim prawem jazdy.Takie rozwiązanie, choć drastyczne, może w skuteczny sposób wyeliminować bezmyślnych kierujących, których na publicznych drogach stanowią niepokojący procent wszystkich uczestników ruchu.Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Konrad Piasecki pogrążył się w żałobie. Dziennikarz TVN pożegnał ojcaPjus nie żyje. Jeden z najważniejszych polskich raperów miał zaledwie 39 latZmarł Stefan Dembowski, lider Balkan ExpressJeżeli chcesz się podzielić informacjami z Twojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected] Źródło: Youtube
Konrad Piasecki pogrążył się w żałobie. Dziennikarz TVN pożegnał ojcaPjus nie żyje. Jeden z najważniejszych polskich raperów miał zaledwie 39 latZmarł Stefan Dembowski, lider Balkan ExpressJeżeli chcesz się podzielić informacjami z Twojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected] Środowy poranek w Jastrzębiu Zdroju (woj. śląskie) stał pod znakiem koszmarnego wypadku, do którego doszło na ulicy na ulicy Pszczyńskiej. Źródło: Onet.Śląsk.pl / KMP w Jastrzębiu-ZdrojuArtykuły polecane przez redakcję Goniec.pl: Łącznie rannych zostało 8 pasażerów, a także kierowca autobusu. Wśród poszkodowanych znalazł się 4-letni chłopiec. Na szczęście nie odniósł poważniejszych obrażeń. Wstępne ustalenia lokalnej policji wskazują, że główną przyczyną fatalnego wypadku była utrata przytomności przez kierującego autobusem. 47-latek przyznał, że nie pamięta samego zdarzenia.Miejscowi funkcjonariusze ustalają szczegółowe okoliczności wypadku. Wiadomo, że pojazd w pewnej chwili zjechał na przeciwległy pas ruchu, po czym wbił się w drzewo. - Standardowo w takich wypadkach pobierane są jednak próbki do dalszych badań, pod kątem narkotyków - przekazała oficer prasowa jastrzębskiej policji aspirant Halina Semik. Dramatyczny incydent na jednej z ulic Jastrzębia Zdroju. Autobus miejski z wielką siłą uderzył w przydrożne drzewo. Bilans wypadku dosłownie mrozi krew w żyłach. Na miejscu zdarzenia interweniowały dwa śmigłowce LPR. Miejscowe służby zostały zaalarmowane o zdarzeniu około godziny 8.50 i natychmiast przystąpiły do akcji. Mundurowi postanowili poddać kierowcę niezbędnemu badaniu alkomatem. Wykazało ono, że w chwili zdarzenia był trzeźwy. - Ranni doznali obrażeń nóg, jamy brzusznej, miednicy. Karetkami przewieźliśmy poszkodowanych do pobliskich szpitali, a śmigłowce Lotniczego Pogotowia Ratunkowego przetransportowały pacjentów do szpitali w Cieszynie i Sosnowcu - przekazał w rozmowie z portalem onet.pl rzecznik Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego w Katowicach Michał Kucap.
O tym, że zabawa telefonem w czasie jazdy jest oznaką kompletnej nieodpowiedzialności, wiadomo nie od dziś. Niestety, ale po publicznych trasach wciąż poruszają się kierowcy, którzy ignorują bezpieczeństwo innych osób. O tym fakcie w dobitny sposób świadczy poniższe nagranie. Ten niezwykle niebezpieczny incydent miał miejsce 2 stycznia na jednym z odcinków słowackiej autostrady między Zwoleniem a Budčą. Warto podkreślić, że w chwili zdarzenia panowały dobre warunki atmosferyczne. Nagle bezpieczna jazda zamieniła się w koszmar. Autor nagrania jechał spokojnym tempem z dopuszczalną na tym odcinku prędkością. W pewnej chwili w tył jego pojazdu z impetem wjechał samochód osobowy. Jak się okazało, za kierownicą Mazdy 6 zasiadał rozkojarzony zmotoryzowany, który w momencie wypadku bawił się telefonem komórkowym. Na miejscu bardzo szybko zjawiły się zarówno służby ratunkowe, jak i policja, która szybko przystąpiła do ustalania szczegółowych okoliczności tego incydentu. Na szczęście w wyniku zderzenia, nikt nie odniósł poważniejszych obrażeń. W tym miejscu warto podkreślić, że zgodnie z art. 45 ust. 2 pkt. 1 Ustawy Prawo o ruchu drogowym, Kierującemu pojazdem zabrania się korzystania podczas jazdy z telefonu wymagającego trzymania słuchawki lub mikrofonu w ręku W naszym kraju za rażące naruszenie przepisów grozi mandat w wysokości 200 zł, a także 5 punktów karnych.Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Koszty pochówków wzrosną nawet o 30 procent. To wynik postępującej inflacjiWP: Morawiecki blokuje dymisję ministra. W PiS chcą, by był "kozłem ofiarnym"Awantura w TVP Info. Poseł PiS wyszedł ze studiaJeżeli chcesz się podzielić informacjami z Twojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected] Źródło: STOP PIRAT
- Bardzo cieszę się z faktu, że mogę dołączyć do Prema ORLEN Team. Ścigałem się już z nimi w Formule 3 Euro Series 2003. Mimo tego, że w poprzednim sezonie rywalizowałem w Bahrajnie czy w 24-godzinnym wyścigu Le Mans, to traktuję to jako nowe wyzwanie dla mnie i całego zespołu. Cieszę się, że będę startować razem z Louisem, którego dobrze znam i z Lorenzo. Nie mogę się już tego doczekać. Na pewno będzie to wymagało ode mnie dużo pracy i poświęcenia.- podkreślił. Warto zaznaczyć, że możliwość ścigania się w barwach Prema ORLEN Team będzie powrotem w struktury tego zespołu. Kubica ścigał się barwach włoskiego zespołu w swoim pierwszym sezonie w Formule 3 Euro Series. Co ciekawe, zdołał nawet odnieść spektakularne, choć nieco zaskakujące zwycięstwo podczas wyścigu na torze w Norisring w Norymberdze. Robert Kubica przekazał swoje plany na nadchodzące miesiące. Krakowianin nie zamierza próżnować, przez co w najbliższym czasie czeka go naprawdę intensywny okres. Szykuje się powrót po latach. Sezon 2022 będzie bardzo istotny dla Roberta Kubicy. Polski kierowca po raz kolejny wystartuje w World Endurance Championship, czyli Długodystansowych Mistrzostwach Świata. Na rozkładzie słynnego kierowcy znajdzie się aż 6 wyścigów zorganizowanych na trzech kontynentach. Wśród nich znajdzie się legendarny 24-godzinny wyścig Le Mans na Circuit de la Sarthe. Krakowianin będzie reprezentował barwy zespołu Prema ORLEN Team. Jego drużynowymi kolegami będą Szwajcar Louis Delétraz i Włoch Lorenzo Colombo. Kubica cieszy się z możliwości ścigania się na najwyższym światowym poziomie. Podkreśla, że będzie to dla niego niezwykle ekscytujące doświadczenie.
Na horyzoncie widać kolejne, rewolucyjne zmiany dotyczące prawa jazdy. Jak się okazuje, uzyskanie uprawnień może być prostsze niż dotychczas. Istotną zmianą będzie wydłużenie czasu przygotowania do egzaminu. W praktyce ucieszy to głównej mierze 17-letnich kandydatów na kierowców. Nie jest już żadną tajemnicą, że egzaminy na prawo jazdy przejdą rewolucyjne zmiany. Ministerstwo Infrastruktury chce w poprawić wiedzę zmotoryzowanych, a także poziom bezpieczeństwa na polskich drogach. Efekt uboczny potencjalnych działań spodoba się sporej grupie osób. Najbardziej wyczekiwaną zmianą będzie wprowadzenie tzw. jazd doszkalających, które będą prowadzone pod okiem rodzica. Taka praktyka pomoże kandydatom na kierowców lepiej przygotować się do egzaminu na prawo jazdy, a także nabyć wiedzę i umiejętności, które pomogą w bezpiecznej jeździe. Nie jest żadną tajemnicą, że uzyskanie prawa jazdy na terenie naszego kraju jest bardzo wymagającym zadaniem. Według oficjalnych danych przedstawionych przez NIK, Polska ma jeden z najwyższych w Europie wskaźników zabitych na 100 wypadków drogowych. Co ciekawe spora liczba śmiertelnych wypadków jest spowodowana przez młodych kierujących poniżej 24 roku życia. Oznacza to, że rygorystyczny system egzaminowania nie przynosi pożądanych rezultatów. Idealną odpowiedzią może być rewolucja w przepisach. Nowy projekt zakłada wprowadzenie możliwości odbywania szkolenia przez osobę, która ukończyła 17 lat. Oczywiście pod pewnym warunkami. Szkolenie może być prowadzone z osobą towarzyszącą (opiekunem prawnym). W tym celu konieczne będzie wykorzystanie odpowiednio oznakowanego samochodu. Na ten moment nie wiadomo, ja ma ono wyglądać, ponieważ pracę nad nowelizacją są dopiero na początkowym etapie. Wiele wskazuje na to, że auto będą musiały być oznaczone specjalną nalepką lub tablicami, które w zależności od sytuacji będzie można łatwo usunąć. - Kandydat na kierowcę mógłby rozpocząć taki rodzaj szkolenia jedynie, gdy ukończyłby szkolenie podstawowe w ośrodku szkolenia kierowców, które obejmuje 30 godzin zajęć teoretycznych oraz 30 godzin zajęć praktycznych - przekazał w rozmowie z portalem autokult.pl, Szymon Huptyś, rzecznik prasowy Ministerstwa Infrastruktury. W praktyce oznacza to, że kurs na prawo jazdy będzie można rozpocząć zdecydowanie wcześniej, niż ma to miejsce obecnie. Zgodnie z Art. 8 Ustawy o kierujących pojazdami, kandydat może rozpocząć szkolenie nie wcześniej niż trzy miesiące przed ukończeniem 18. roku życia. Wraz z wejściem w życie nowych przepisów, minimalna granica będzie ustawiona na poziomie 17 lat. To nie koniec zmian. W przewidzianych przepisach ma wystąpić zmiana dotycząca uchylenia przepisu, który miał wprowadzić obowiązek odbycia w okresie próbnym, (4-8 miesiąc, licząc od dnia otrzymania prawa jazdy), obowiązkowego kursu dokształcającego w zakresie bezpieczeństwa ruchu drogowego, a także praktycznego szkolenia w zakresie zagrożeń w ruchu drogowym dla wszystkich początkujących kierowców. Potencjalna zmiana miałaby wprowadzić obowiązek takowego szkolenia jedynie dla osób, które podczas okresu próbnego popełniły dwa wykroczenia w ruchu drogowym. Ministerstwo planuje zwiększyć wymagania dla instruktorów jazdy, którzy będą musieli przystąpić do wielu okresowych szkoleń, ale również wykładowców i egzaminatorów. Ciekawym pomysłem jest wprowadzenie obowiązkowego przedmiotu "wychowania komunikacyjnego", które byłoby realizowane w ramach czwartek klasy szkoły podstawowej. Jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem, nowe przepisy zostaną przyjęte przez polski rząd w czwartym kwartale 2022 r. Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Kolejny gwiazdor disco polo wystąpił w "Sprawie dla reportera". "To jest cyrk"Joanna Opozda trafiła do szpitala. Ciężarna aktorka boi się o dzieckoGrób Ryszarda Farona jest w opłakanym stanie. Aktor zmarł w zapomnieniuJeżeli chcesz się podzielić informacjami z Twojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected]Źródło: Autokult.pl
Polskie drogi rządzą się swoimi, momentami niezrozumiałymi prawami. Ich kwintesencją może być incydent, który został zarejestrowany na jednej ze stołecznych ulic. Kierowca kii chciał wyładować swoją frustrację na innych uczestnikach ruchu. Było o włos od tragedii. Agresja drogowa to wciąż bardzo poważny problem polskich dróg. Niestety, ale spore grono zmotoryzowanych zachowuje się poniżej poziomu krytyki. Czasami o eskalacji konfliktu decyduje nawet najmniejsza błahostka. Jak się okazuje, również jej brak wystarczy, by doszło do niestandardowych sytuacji. Warto podkreślić, że wściekłość na drodze to straszna rzecz. Nigdy niczego nie rozwiązuje, w zasadzie nigdy nie poprawia sytuacji, natomiast wszystko kończy się jeszcze gorzej. Oczywiście dla wszystkich zaangażowanych stron. Do nietypowego incydentu doszło pod koniec ubiegłego roku na ulicy Głębockiej w Warszawie. Na materiale wideo dokładnie widać, że kierujący Mercedesem chciał wyprzedzić ciąg pojazdów zanikającym pasem. Niestety, ale w czasie manewru doszło do niespodziewanej sytuacji. Właściciel Kii najwyraźniej źle ocenił prędkość albo nie zauważył zbliżającego się auta i zajechał mu drogę, spychając na krawężnik. Bardzo prawdopodobne, że nie doszło do kontaktu pomiędzy pojazdami. Chwilę później doszło do zablokowania ruchu przez kierowcę mercedesa, który po krótkiej, aczkolwiek intensywnej wymianie zdań zaprosił kierującego Kią do dyskusji na pasie dojazdowym. Mamy nadzieję, że obaj panowie wyjaśnili sobie całą sytuacji i obeszło się bez większych nieprzyjemności. Warto podkreślić, że tuż przed opisanym incydentem, doszło do groźnej sytuacji z udziałem kierującego koreańskim autem oraz mężczyzny, który przechodził przez jezdnię w miejscu niedozwolonym. Ten pierwszy postanowił przyśpieszyć, zmuszając pieszego do ucieczki z ulicy. Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Premier przedstawia Tarczę Antyinflacyjną 2.0. Padły oskarżenia wobec UEByły polityk Kukiz'15 trafił do szpitala. Paweł Szramka przeszedł poważną operacjęWiadomo, co dzieje się z Kamilem Stochem. Jest potwierdzenie z PZNJeżeli chcesz się podzielić informacjami z Twojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected]Źródło: STOP CHAM
Kierowca Jeepa zabłysnął głupotą w czystej postaci. Zdecydował się na niebezpieczny manewr wyprzedzania na oblodzonej drodze. Jak się okazało, zbyt wielka pewność siebie miała fatalne konsekwencje. Głupota, brawura oraz nadmierna prędkość. To właśnie te trzy aspekty są w głównej mierze odpowiedzialne za zatrważającą liczbę tragicznych wypadków drogowych. Tak było i tym razem. Incydent miał miejsce 7 stycznia na jednej z dróg w amerykańskim stanie Michigan. Kierująca jeepem explorer chciała wyprzedzić innego zmotoryzowanego. Jak się okazało, ta decyzja miała dramatyczne konsekwencje. Połączenie nieodpowiedzialności, braku doświadczenia, a także niesprzyjających warunków na drodze złożyły się na taki, a nie inny finał. Na nagraniu bardzo dokładnie widać, jak młoda kobieta poruszająca się Jeepem straciła panowanie nad swoim pojazdem, w wyniku czego zjechała z drogi i znalazła się na jednym z pól. Chwilę później doszło do spektakularnego dachowania. Na materiale wideo widać, że pojazd obrócił się kilka razy, zanim finalnie wylądował na czterech kołach. Jak bezpiecznie jeździć po oblodzonej drodze? Gdy widzimy, że jezdnia jest oblodzona, a jazda w takich warunkach może być skrajnie niebezpieczna warto zachować większy niż zwykle odstęp od poprzedzającego pojazdu. Taki zabieg skutecznie pomoże w bezpiecznym hamowaniu w warunkach obniżonej przyczepności opon do podłoża. W sytuacji kryzysowej warto redukować biegi, a nie gwałtownie wciskać pedał hamulca. Jednym z najważniejszych aspektów bezpiecznej jazdy na oblodzonej nawierzchni jest płynność. W praktyce oznacza to brak gwałtownego hamowania, czy też przyśpieszania. Z kolei manewr skrętu powinien być przeprowadzany bardzo łagodnie. Poślizg może objawiać się zarówno nadsterownością, czyli utratą przyczepności przez tylne koła, a także podsterownością, która odnosi się do przednich kół. Gdy będziemy mieli do czynienia z nadsterownością, należy zachować spokój i pod żadnym pozorem nie należy hamować, lecz w delikatny sposób skorygować nasz tor jazdy. W przypadku podsterowności możemy zmniejszyć profil skrętu kierownicą i wykonanie tego manewru w zdecydowanie łagodniejszy sposób.Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Premier przedstawia Tarczę Antyinflacyjną 2.0. Padły oskarżenia wobec UEByły polityk Kukiz'15 trafił do szpitala. Paweł Szramka przeszedł poważną operacjęWiadomo, co dzieje się z Kamilem Stochem. Jest potwierdzenie z PZNJeżeli chcesz się podzielić informacjami z Twojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected]Źródło: Viral Hog
Wymuszenie pierwszeństwa przejazdu to jedna z najczęstszych przyczyn groźnych zdarzeń drogowych, które mają miejsce na publicznych trasach. Niestety, ale spore grono zmotoryzowanych lekceważy wskazania znaków drogowych, doprowadzając do wielu kuriozalnych incydentów. Idealnym przykładem, który przedstawiającym jak poważny jest to problem może być poniższe nagranie. Jeden z kierowców zlekceważył obowiązujące przepisy i wymusił pierwszeństwo. Zdarzenie miało miejsce w poniedziałek 10 stycznia na skrzyżowaniu ulic Białobrzeskiej i Bitwy Warszawskiej 1920 r. Kierowca osobowego nissana popełnił karygodny błąd, za który zapłacił wysoką cenę. Postanowił skręcić w lewo w miejscu, gdzie obowiązuje bezwzględny nakaz jazdy prosto. Na domiar złego nierozważny zmotoryzowany nie upewnił się w 100 procentach, czy może przeprowadzić manewr w bezpieczny, bezkolizyjny sposób. Niestety, ale brak skupienia, a także zła decyzja doprowadziły do potężnego zderzenia. Materiał wideo, który został zarejestrowany przez innego kierowcę, pokazuje, że siła uderzenia była naprawdę okazała. Kierujący vanem nie miał najmniejszych szans na odpowiednią reakcję. Nie mógł przewidzieć, że kierowca japońskiego crossovera będzie aż tak nieodpowiedzialny, by zdecydować się na skręt w lewo. Jak informuje portal Informator Stolicy, jeden z kierowców uczestniczących w zdarzeniu trafił do najbliższej placówki medycznej. Godne podziwu jest jednak zachowanie autora nagrania, który zaparkował swój pojazd w bezpiecznym miejscu, by móc udzielić niezbędnej pomocy poszkodowanym. Tym samym wypełnił swój obywatelski obowiązek, jakim jest pomoc w przypadku nagłego zdarzenia. Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Nagranie z domu Lewandowskich. Wszystko działo się o 5:00 ranoApoloniusz Tajner zabrał głos ws. przyszłości Michala DoleżalaŁukasz Fabiański znalazł pod drzwiami dziwny prezent od kibicówJeżeli chcesz się podzielić informacjami z Twojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected]Źródło: STOP CHAM
Kompletną nieodpowiedzialnością popisał się pewien Ukrainiec, który kilka dni temu w Szczecinie doprowadził do kolizji podczas jazdy na hulajnodze. Jak się okazało, mężczyzna miał sporo na swoim sumieniu. Policjanci nie mieli litości i ukarali go drakońskim mandatem. Jak wiadomo wraz z nadejściem 2022 roku, w życie wszedł nowy, rygorystyczny taryfikator mandatów. Kilkanaście dni wystarczyło, by spora liczba zmotoryzowanych odczuła na własnej skórze nową rzeczywistość. Wśród ukaranych piratów drogowych znalazło się miejsce dla nieodpowiedzialnego obywatela Ukrainy. 32-letni mężczyzna kierując hulajnogą, spowodował kolizję z samochodem osobowym. Jak się okazało, miał na swoim sumieniu znaczące przewinienie. W chwili zdarzenia był kompletnie pijany. W wydychanym powietrzu miał ponad 1.5 promila alkoholu. Jak wiadomo, nowy taryfikator jest bezwzględny dla tego typu wykroczeń, dlatego nieodpowiedzialny zmotoryzowany został ukarany surowym mandatem w wysokości 3520 zł. Wszystko za spowodowanie kolizji i jazdę w stanie nietrzeźwości. Warto podkreślić, że polskie przepisy regulują zasady korzystania z urządzeń typu hulajnoga elektryczna. Zarówno ten rodzaj transportu, jak i urządzenia wspomagające ruch zyskały w ustawie Prawa o ruchu drogowym swoją definicję, a osoby je użytkujące mają zarówno prawa, jak i obowiązki. Jedną z podstawowych zasad jest zachowanie trzeźwości w czasie jazdy. Niestety, ale 32-latek zignorował obowiązujące prawo i słono za to zapłacił. Polscy funkcjonariusze apelują do wszystkich zmotoryzowanych o zachowanie szczególnej ostrożności, a także o jazdę zgodną z przepisami. Przypominają również wszystkim użytkownikom dróg, także pieszym, że bezpieczeństwo na drogach w dużej mierze zależy od nich samych, a przede wszystkim od decyzji, które podejmujemy na drodze.Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Polska przekroczyła covidową barierę zgonów. Minister zdrowia: "Dzisiaj jest kolejny smutny dzień"Alarm bombowy na pokładzie samolotu. Wielka akcja służb na lotnisku w ModlinieSzamotanina w siedzibie PiS. Lider Agrounii chciał złożyć list do prezesa partiiJeżeli chcesz się podzielić informacjami z Twojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected]
Agresja drogowa nie od dziś jest bardzo poważną bolączką polskich dróg. Niestety, ale zachowanie sporej grupy kierowców jest kompletnie niezrozumiałe. Idealnym przykładem jest kierowca toyoty, który swoją głupotą złamał szereg przepisów drogowych. Agresja drogowa to popularne zjawisko, które od dawien dawna stanowi poważny problem wszelkiego rodzaju tras. Jest ono szczególnie widoczne na naszych polskich trasach, gdzie bardzo często dochodzi o kuriozalnych zdarzeń. Wściekłość na drodze to straszna rzecz. Nigdy niczego nie rozwiązuje, w zasadzie nigdy nie poprawia sytuacji, natomiast wszystko kończy się jeszcze gorzej. Oczywiście dla wszystkich zaangażowanych stron.Do niezwykle nietypowej sytuacji doszło jakiś czas temu na jednej z łódzkich dróg. Kierowca renault w niebezpieczny sposób zmienił pas ruchu. Manewr wykonał tuż przed skrzyżowaniem, przekraczając linię ciągłą.Autor nagrania postanowił ostrzec nierozważnego kierującego, mrugając do niego długimi światłami.Ten fakt tak zirytował kierowcę renault, że zdecydował się na kuriozalną decyzję.Chciał staranować innego zmotoryzowanego.Jego zachowanie mogło doprowadzić do groźnego wypadku. Kierujący chciał pokazać swoją wyższość, wykazując się drogowym chamstwem.W tym przypadku mogliśmy zaobserwować kumulacje drogowej głupoty. Mamy nadzieje, że nagranie z jego popisami zostało przekazane w ręce policji. Kierowca osobowego renault zasługuje na surowy mandat karny oraz długi rozbrat z prawem jazdy.Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Puste krzesła do rejestracji dzieci i kolejka po akt zgonu. Zdjęcie z USC w Warszawie wywołało burzęPożar w Przemyślu. Strażacy gasili kamienicęWojciech Korda z Niebiesko-Czarnych podupadł na zdrowiu. Pomocy potrzebuje także jego żona Źródło: STOP CHAM
Jak się później okazało, szaleniec z opla był kompletnie pijany. Badanie alkomatem wykazało aż 3 promile alkoholu w organizmie 31-latka. Warto podkreślić, że zdarzenie miało miejsce w ubiegłym roku, aczkolwiek dopiero teraz obiegło polski internet. Nieodpowiedzialny kierujący bardzo szybko stracił swoje uprawnienia, a jego sprawa została skierowana do lokalnego sądu. Jak widać na nagraniu, kierujący nie zdołał opanować swojego auta, zjechał na chodnik, po czym zdemolował przydrożne ogrodzenie. Jedynie słupek, uchronił go od bolesnego dachowania. Nieodpowiedzialni zmotoryzowani to jeden z największych problemów, z którymi borykają się publiczne drogi. Niestety, ale zachowanie niektórych osób jest poniższej wszelkiej krytyki. Szczególną bezmyślnością wykazują się kierowcy, którzy wsiadają za kółko, będąc pod znacznym wpływem alkoholu. Moment zdarzenia został zarejestrowany za pomocą kamerki samochodowej, która była zamontowana w pojeździe jednego ze świadków wypadku. W dobitny sposób świadczy o tym poniższy incydent, do którego doszło na terenie miejscowości Chodecz (woj. kujawsko-pomorskie). Na ulicy Aptecznej doszło do kuriozalnych scen. Na szczęście w wyniku tego incydentu nikomu nic poważnego się nie stało. Również kierowca opla wyszedł z zdarzenia bez szwanku. Młody kierowca wykazał się skrajnie nieodpowiedzialną postawą i wsiadł za kierownicę w stanie niepozwalającym na bezpieczne poruszanie się po publicznych trasach. Jak się okazało, jego zachowanie miało poważne konsekwencje. Szaleńcza jazda osobowym oplem zakończyła się potężnym uderzeniem w przydrożne ogrodzenie.
O tym, że nieumiejętne podejście do wykonywanych zadań może zakończyć się w fatalny sposób, wiadomo nie od dziś. Nieskomplikowana akcja wyciągania samochodu z jeziora zakończyła się powodzeniem jedynie w małej części. Z perspektywy właściciela wysłużonej Łady, efekt końcowy był daleki od ideału. Dokładnie nie wiadomo, w jakich okolicznościach rosyjski cud motoryzacyjny wylądował w jeziorze. Pewne jest fakt, że do zdarzenia doszło na terenie Rosji, więc można przypuszczać, że incydent może mieć drugie dno. Zakład? Chęć zaimponowania znajomym, czy też czysta głupota. Potencjalnych przyczyn tego incydentu może być naprawdę dużo. Niestety, ale Łada w pewnym momencie znalazła się częściowo w wodzie. Konieczne było podjęcie zdecydowanych kroków, które miały uchronić pojazd przed kompletnym nurkowaniem. Zdecydowano się wykorzystać linkę holowniczą, którą podpięto do innego samochodu. Jak się okazało, akcja ratunkowa nie poszła zgodnie z planem. Podczas wyciągania doszło do wyrwania tylnej osi. Właściciel Łady nie spodziewał się, że chwilę później jego Łada zostanie dosłownie zdemolowana. Nagle przód pojazd po prostu się złamał. Ostatecznie samochód został wyciągnięty na brzeg, a misja została wykonana. Niestety, ale w głównej mierze przez głupotę uczestników zdarzenia, auto już nigdy nie wróci na publiczne drogi. Moment niefortunnego wyciągania z jeziora został zarejestrowany na poniższym materiale wideo. Nie próbujcie tego w domu!Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Alarm bombowy na pokładzie samolotu. Wielka akcja służb na lotnisku w Modlinie7-dniowa żałoba w teatrze po śmierci aktora Przemysława GąsiorowiczaWulgaryzmy na antenie TVP Info. Gość obraził polityków POJeżeli chcesz się podzielić informacjami z Twojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected] Źródło: Youtube
Kontrole drogowe rządzą się swoimi prawami. Bardzo często mundurowi muszą mierzyć się z nietypowymi sytuacjami, które śmiało mogą zakrawać na granice absurdu. Idealnym przykładem może być sytuacja, do której doszło na jednej z dróg w amerykańskim stanie Pensylwania. Interweniujący policjanci byli kompletnie zdezorientowani. Praca policjanta to ciężki kawałek chleba. Jako stróż prawa jesteś narażony na różnego rodzaju dziwne sytuacje. Świadkami takiego zdarzenia byli pewni mundurowi z amerykańskiego stanu Pensylwania. 6 stycznia bieżącego roku podczas rutynowego patrolu na lokalnych drogach zauważyli kierowcę, który zachowywał się w bardzo podejrzany sposób. Sądzili, że może się on znajdować pod wpływem alkoholu, bądź też środków niedozwolonych. Bez chwili zastanowienia postanowili sprawdzić, czy ich przypuszczenia okazały się trafne, po czym zatrzymali pojazd. Gdy podeszli do samochodu, dosłownie zdębieli. We wnętrzu osobówki oprócz kierowcy oraz pasażera znajdował się jeleń. Mężczyźni zeznali, że jakiś czas wcześniej doszło do zderzenia z dzikim zwierzęciem. Sądząc, że zwierzę nie przeżyło incydentu, postanowili ulokować je we wnętrzu pojazdu. Jak się okazało, jeleń zdołał przeżyć wypadek, a co najważniejsze miał się dobrze. Zastanawiający jest jednak fakt, dlaczego kierowca kontynuował dalszą jazdę z dziką zwierzyną na pokładzie. Gdy mundurowi zadali podobne pytanie, mężczyźni nabrali wody w usta i nie potrafili logicznie wytłumaczyć swojego nietypowego zachowania. Finalnie zwierzę zostało wypuszczone na wolność. W toku przeprowadzonych działań wyszło na jaw, że kierujący pojazdem znajdował się pod wpływem alkoholu. Jak się okazało, był nim 19-latek, który jest bardzo dobrze znany lokalnej policji. Teraz za swoje bezmyślne zachowanie odpowie przed sądem. Mamy nadzieje, że w końcu zmądrzeje. Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Alarm bombowy na pokładzie samolotu. Wielka akcja służb na lotnisku w Modlinie7-dniowa żałoba w teatrze po śmierci aktora Przemysława GąsiorowiczaWulgaryzmy na antenie TVP Info. Gość obraził polityków POJeżeli chcesz się podzielić informacjami z Twojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected] Źródło: Youtube / Newberry Township Police
Wraz z wejściem w życie nowego taryfikatora, wielu kierowców ograniczyło swoje pirackie zapędy i porusza się po publicznych drogach w przepisowy sposób. Jak się okazuje, są jednak zmotoryzowani, którzy za nic mają wszelkie reguły i swoim bezmyślnym zachowaniem stwarzają poważne zagrożenie dla innych uczestników ruchu. Idealnym przykładem może być pewien kierowca, który swoim BMW szalał na jednym z odcinków drogi krajowej numer 39 w województwie lubuskim. Jak się okazało, chwila brawurowej jazdy kosztowała go naprawdę sporo. Pirat drogowy miał sporego pecha, że akurat w tym samym czasie, tamtejszą trasę patrolowali funkcjonariusze grupy Speed. Widząc bawarską osobówkę rozpędzoną do granic rozsądku, postanowili zareagować i rzucili się w pościg. Według informacji przekazanych przez lubuską policję kierowca BMW mknął aż 73 km/h na drodze z ograniczeniem do 90 km/h. Mężczyzna przyznał się do winy, zdając sobie sprawę, że jego postawa była karygodna. Nieodpowiedzialny pirat miał szczęście, że dopuścił się wykroczenia poza terenem zabudowanym, ponieważ wtedy w ekspresowym tempie straciłby swoje prawo jazdy. Mimo wszystko został ukarany bardzo surowym mandatem. Jego wyczyn został wyceniony przez mundurowych na 2500 złotych, a także 10 punktów karnych. Warto podkreślić, że w bieżącym roku kara za tego typu wykroczenie jest aż pięciokrotnie wyższa niż w 2021 roku. No cóż, w nowych realiach szybka, brawurowa jazda po prostu nie popłaca. Najważniejszą zmianą, która weszła w życie 1 stycznia jest aktualizacja taryfikatora mandatów, w którym stawki nie zmieniły się od 1998. Warto podkreślić, że średnie zarobki w tym czasie wzrosły kilkukrotnie (a więc kara stała się kilkukrotnie mniej dotkliwa). Aktualnie łatwiej będzie również o utratę prawa jazdy, a punkty karne uzyskane za przewinienia pozostaną na naszym koncie dłużej i nie będą się automatycznie „kasowały". Wzrosła również wysokość maksymalnego mandatu nałożonego przez policjanta - do 5000 zł w przypadku jednego wykroczenia lub 6000 w przypadku złamania kilku przepisów. Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Pudelek: Ojciec Joanny Opozdy strzelał do rodziny. Cudem nie doszło do tragediiMaryla Rodowicz w "The Voice Senior" pokazała zadziwiający talent. Widzowie oniemieliNastolatka była w śpiączce przez cztery lata. Nagle się obudziła się i powiedziała niebywałe słowaJeżeli chcesz się podzielić informacjami z Twojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected]Źródło: Lubuskie24 / Youtube
Chwila nieuwagi, a także brak koncentracji przesądziły o tragicznym incydencie, który miał miejsce na terenie województwa dolnośląskiego. Kierowca zawodowy nie ustąpił pierwszeństwa przejazdu, doprowadzając do zderzenia z osobówką. Niestety, ale pasażer volkswagena nie miał szans na przeżycie. Do przerażającego wypadu doszło w miniony piątek 7 stycznia na jednym z odcinków drogi krajowej nr 94. Tuż po godzinie 6.00 rano miejscowe służby otrzymały niepokojące zgłoszenie, z którego wynikało, że w miejscowości Jędrzychowice pod Zgorzelcem miał miejsce nieszczęśliwy incydent. Wstępne ustalenia miejscowej policji wskazują, że winę za wypadek ponosi kierowca zawodowy, który nie ustąpił pierwszeństwa przejazdu kierowcy osobowego volkswagena. W chwili zdarzenia w osobówce znajdowało się 4 mieszkańców powiatu zgorzeleckiego. Niestety, ale życia jednego z pasażerów nie udało się uratować. 42-letni mężczyzna zginął na miejscu. Pozostali poszkodowani zostali przetransportowani do najbliższej placówki medycznej celem udzielenia im niezbędnej pomocy medycznej. Gdy mundurowi przeszukali rannych, dokonali nietypowego odkrycia. W czasie przeprowadzonych działań u dwóch pasażerów ujawniono narkotyki. Jak się okazało, zabezpieczone substancje to kokaina i marihuana w ilości, z której można przygotować ponad 480 działek handlowych. Sprawą narkotyków zainteresowała się lokalna prokuratura, która nadzoruje również ustalanie szczegółowych okoliczności tragicznego wypadku drogowego. Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Puste krzesła do rejestracji dzieci i kolejka po akt zgonu. Zdjęcie z USC w Warszawie wywołało burzęPożar w Przemyślu. Strażacy gasili kamienicęWojciech Korda z Niebiesko-Czarnych podupadł na zdrowiu. Pomocy potrzebuje także jego żona Źródło: KPP Zgorzelec
Świadkami niestandardowego, a zarazem koszmarnego zdarzenia byli funkcjonariusze policji z Los Angeles. Samolot z impetem rozbił się na jednym z tamtejszych przejazdów kolejowych. Chwilę później we wrak maszyny z wielką siłą wbił się rozpędzony pociąg. Pilot cudem uniknął nieuchronnej śmierci. Jedynie szybka, a zarazem odpowiednia reakcja funkcjonariuszy policji zapobiegła tragedii, która mogła mieć miejsce na jednym z przejazdów kolejowych w Los Angeles. Do strasznego incydentu doszło w niedzielę 9 stycznia, niedaleko komisariatu policji w Foothill na Osborne Street, niedaleko lotniska Whiteman. Samolot Cessna tuż po awaryjnym lądowaniu rozbił się na torach kolejowych w dzielnicy Pacoima. Jak się okazało, pilot zdołał przeżyć katastrofę i potrzebował pilnej pomocy. Do akcji bardzo szybko wkroczyli policjanci, którzy byli obecni na miejscu zdarzenia. Bardzo szybko wyciągnęli rannego mężczyznę z rozbitego samolotu, po czym odciągnęli go na bezpieczną odległość. Refleks mundurowych zapobiegł niewyobrażalnej tragedii. Kilka sekund później w roztrzaskany samolot z wielką siłą wjechał rozpędzony pociąg. Siła uderzenia była tak duża, że elementy maszyny dosłownie wystrzeliły w powietrze. Moment zdarzenia został zarejestrowany przez kamery należące do funkcjonariuszy biorących udział w tej nietypowej akcji. Foothill Division Officers displayed heroism and quick action by saving the life of a pilot who made an emergency landing on the railroad tracks at San Fernando Rd. and Osborne St., just before an oncoming train collided with the aircraft. pic.twitter.com/DDxtGGIIMo— LAPD HQ (@LAPDHQ) January 10, 2022 Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Nie żyje Bob Saget. Aktor został znaleziony martwy w pokoju hotelowymWojciech Korda z Niebiesko-Czarnych podupadł na zdrowiu. Pomocy potrzebuje także jego żonaMałgorzata Ostrowska-Królikowska skomentowała strzelaninę z udziałem swojego syna i jego teściaJeżeli chcesz się podzielić informacjami z Twojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected]Źródło: LAPD HQ
Jazda pod prąd to zjawisko, które coraz częściej można spotkać na polskich trasach. W tym przypadku decyduje brak odpowiedniej koncentracji oraz słabe skupienie. Czasami kierujący przed dłuższy czas nie wiedzą, że popełnili kuriozalny błąd. Nie od dziś wiadomo, że na publicznych trasach w każdej chwili może dojść do niestandardowych sytuacji. Taki stan rzeczy dobitnie ukazuje poniższe nagranie, które zostało zarejestrowane na jednym z odcinków drogi ekspresowej S7. Dokładniej chodzi o fragment pomiędzy Płońskiem i Napierkami. Długość nowej trasy, która niedawno została oddana do użytku, wynosi aż 50 km. Jak się okazuje, coś jest jednak nie tak, ponieważ w ostatnim czasie, zatrważająca liczba zmotoryzowanych podróżuje nią pod prąd. Według informacji przekazanych przez „Gazetę Wyborczą” szczególny problem jest widoczny w okolicy miejscowości Pawłów oraz Ciecórek, gdzie znajduje się nieukończony fragment S7. Wiele wskazuje na to, że to organizacja ruchu w tamtym miejscu może być główną przyczyną dziwnych decyzji kierowców, którzy kontynuują swoją jazdę nawet pod prąd. Poniższy materiał wideo idealnie potwierdza ten przykry stan rzeczy. Incydent został zarejestrowany właśnie w okolicach Pawłowa. W naszym kraju jazda pod prąd jest surowo karana. Grozi za nią do pięciuset złotych mandatu i do sześciu punktów karnych. Warto jednak podkreślić, że polskie prawo przewiduje wyższą karę w sytuacji, gdy naruszenie zasad bezpieczeństwa było szczególnie rażące, albo doszło jednocześnie do popełnienia innych wykroczeń. Wówczas funkcjonariusz może nałożyć mandat w wysokości 1000 złotych.Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Nie żyje Bob Saget. Aktor został znaleziony martwy w pokoju hotelowymWojciech Korda z Niebiesko-Czarnych podupadł na zdrowiu. Pomocy potrzebuje także jego żonaMałgorzata Ostrowska-Królikowska skomentowała strzelaninę z udziałem swojego syna i jego teściaJeżeli chcesz się podzielić informacjami z Twojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected] Źródło: Youtube
O tym, że jazda pod wpływem alkoholu to przejaw kompletnej nieodpowiedzialności, wiadomo nie od dziś. Niestety, ale pomimo licznych apeli, różnorakich akcji oraz zwiększenia kar za tego typu przewinienia, niektórzy zmotoryzowani wciąż łamią obowiązujące prawo. Do koszmarnego incydentu doszło w minioną sobotę 8 stycznia w Siedlcu Dużym. Tuż po godzinie 13.30 tamtejsze służby ratunkowe otrzymały zgłoszenie dotyczące wypadku, który miał miejsce na jednym z odcinków drogi krajowej numer 91. Do przerażającego zdarzenia doszło na jednej z dróg w województwie śląskim. Zderzyły się dwa samochody osobowe. Niestety, ale w wyniku incydentu życie straciła jedna osoba, a druga została ranna. Nietrzeźwy kierowca próbował zbiec z miejsca tragedii. Wstępne ustalenia miejscowej policji wskazują, że 26-letni kierowca Fiata Bravo, jadąc w kierunku Katowic, w wyniku nieprawidłowego wyprzedzania Land rovera, na łuku drogi stracił panowanie nad pojazdem i uderzył w niego.
Świadkami kuriozalnego incydentu byli funkcjonariusze z pszczyńskiej drogówki, którzy kilka dni temu otrzymali niestandardowe zgłoszenie. Pewien 65-letni mężczyzna wykazał się nieuwagą i wpadł przez nią w poważne tarapaty. Jeżeli chcesz się podzielić informacjami z Twojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected] Gdy dojechał na miejsce, pochwalił się swoim wyczynem całej rodzinie, która od razu powiadomiła dyżurnego policji. W czasie interwencji policjanci wyczuli od nierozważnego kierowcy mocną woń alkoholu. Przeprowadzone badanie trzeźwości wykazało, że mężczyzna jest kompletnie pijany. 65-latek miał w organizmie prawie 2 promile alkoholu. Do niezwykłego zdarzenia doszło w Pszyczynie w województwie śląskim. Pewien 65-letni mężczyzna wracający z mocno zakrapianej imprezy zauważył zaparkowany pod sklepem samochód z kluczykami w stacyjce. Nie żyje Bob Saget. Aktor został znaleziony martwy w pokoju hotelowymWojciech Korda z Niebiesko-Czarnych podupadł na zdrowiu. Pomocy potrzebuje także jego żonaMałgorzata Ostrowska-Królikowska skomentowała strzelaninę z udziałem swojego syna i jego teściaW tym samym czasie na komendę zadzwonił sam poszkodowany, który zgłosił kradzież pojazdu. Przekazał, że zaparkował swojego Forda tuż przed sklepem, a gdy wrócił z szybkich zakupów, już go tam nie było. Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl: Źródło: Śląska Policja Mundurowi połączyli ze sobą oba zgłoszenia i niezwłocznie udali się pod wskazany adres. Bardzo szybko potwierdzono, że chodzi o ten sam wóz. Wiadomo, że za popełnione przestępstwa grozi mu aż do 5 lat pozbawienia wolności. Bezmyślny zmotoryzowany od razu stracił swoje prawo jazdy, a także został zatrzymany. Po wytrzeźwieniu usłyszał zarzut prowadzenia pojazdu w stanie nietrzeźwości oraz zaboru pojazdu w celu jego krótkotrwałego użycia. Bez chwili wahania wykorzystał odpowiedni moment, a następnie szybko odjechał spod sklepu, kierując się w stronę swojego domu.
Polskie prawo obfituje w wiele, niezwykle interesujących przepisów, które są często ignorowane przez zdecydowaną większość kierowców. Konsekwencje takiego działania mogą być jednak bardzo poważne, ponieważ każde zaniedbanie może wiązać się z surowym mandatem, a nawet utratą dowodu rejestracyjnego. Wielu zmotoryzowanych zapomina o pewnym obowiązku, który jest ściśle powiązany z montażem haka holowniczego.Warto podkreślić, że właściciel pojazdu, który chce zamontować w swoim samochodzie hak holowniczy, musi go także zarejestrować w Wydziale Komunikacji.By było to możliwe, potrzebne jest zaświadczenie o przebytym przeglądzie technicznym.Montaż haku holowniczego można zlecić w warsztacie mechanicznym. W sytuacji, gdy chcemy zaoszczędzić trochę grosza, możemy tę czynność wykonać we własnym zakresie.Kolejnym krokiem jest zdiagnozowanie w stacji kontroli pojazdów, czy montaż haka jest prawidłowy.Warto podkreślić, że badanie stanu technicznego haka holowniczego kosztuje 35 złotych. Płacimy tylko i wyłącznie raz, ponieważ w przyszłości nie będzie konieczności wykonywania przeglądów tego elementu.
Nietypowy incydent miał miejsce w miniony piątek 7 stycznia w miejscowości Wirkowice Pierwsze w powiecie krasnostawskim. Tuż po godzinie 23 tamtejsze służby otrzymały niepokojące zgłoszenie, z którego wynikało, że pojazd osobowy wypadł z drogi i zatrzymał się w rowie melioracyjnym. Pojazd wypadł z drogi, przebił barierki ochronne, po czym wjechał do pobliskiego rowu melioracyjnego. Wiele wskazuje na to, że główną przyczyną tragedii było niedostosowanie prędkości, a także techniki jazdy do warunków panujących na drodze. Finał takiego zachowania mógł być tylko jeden. Idealnym przykładem może być wypadek, do którego doszło na terenie jednej z lubelskich miejscowości. Policjanci, którzy przybyli na miejsce zdarzenia dosłownie łapali się za głowy. Świadkami nietypowego incydentu byli funkcjonariusze z Komendy Powiatowej w Krasnymstawie. Osobowe audi przebiło barierki i wylądowało w rowie melioracyjnym. Jak się okazało, 21-letni był kompletnie pijany. Nietrzeźwi kierujący stanowią poważne niebezpieczeństwo w ruchu drogowym. Brawura, a także skrajnie nieodpowiedzialne zachowanie może prowadzić do wielu kuriozalnych zdarzeń. Młody mężczyzna został przetransportowany do najbliższej placówki medycznej. Badania wykazały, że odniósł ogólne potłuczenia ciała. Badanie alkomatem, które zostało przeprowadzone w szpitalu wykazało, że mężczyzna był kompletnie pijany. W jego organizmie wykryto niemal 1,5 promila. Lokalni mundurowi wyjaśniają szczegółowe okoliczności tego zdarzenia. Apelują do wszystkich zmotoryzowanych o zachowanie zdrowego rozsądku, a przede wszystkim ostrożności na drodze. Funkcjonariusze ustalili, że za kierownicą audi mógł zasiadać 21-letni mieszkaniec gminy Izbica.
Incydent miał miejsce w rejonie ulic Lipowej oraz Kleeberga. Łącznie w jego wyniku ucierpiało aż 6 osób. Niestety, ale pomimo ogromnego wysiłku służb medycznych, życia jednego z poszkodowanych nie udało się uratować. Do niewyobrażalnej tragedii doszło w sobotę 8 stycznia na jednej z tras na Lubelszczyźnie. Tuż przed godziną 14.00 na obwodnicy Lubartowa zderzyły się dwa samochody osobowe. Siła uderzenia była tak duża, że oba pojazdy wypadły z drogi. Fatalny finał czołowego zderzenia dwóch pojazdów na obwodnicy Lubartowa. W przerażający wypadku zginął aktor Teatru im. Juliusza Osterwy. Wiadomo, że mężczyzna jechał na pogrzeb innego aktora, który zmarł kilka dni wcześniej. Policjanci ustalili, że kierujący peugeotem w pewnej chwili zjechał na przeciwległy pas ruchu, gdzie doszło do potężnego zderzenia z jadącą z przeciwnej strony osobową hondą. Mężczyzna w stanie krytycznym został przetransportowany za pomocą śmigłowca Lotniczego Pogotowia Ratunkowego do placówki medycznej w Lublinie. Niestety, ale niedługo potem zmarł. Smutne informacje o jego śmierci potwierdzają dyrektor oraz pracownicy Teatru. Jak informuje portal lublin112.pl, ofiarą jest Przemysław Gąsiorowicz, aktor Teatru im. Juliusza Osterwy w Lublinie.
Niemniej jednak oglądając poniższe wideo, można śmiało stwierdzić, że sytuacja zalicza się do tych z gatunku nietypowych. Zastanawiający pozostaje jednak fakt, jak na incydent zareagował właściciel masywnego SUV-a? Musiał być w mocnym szoku! Wzorzec został powielony w idealny sposób, dlatego japoński hot hatch jest uznawany za jeden z najlepszych pojazdów w swojej kategorii wagowej. Przy tworzeniu Toyoty Yaris GR, twórcy tego filigranowego, aczkolwiek piekielnie mocnego auta, czerpali inspiracje w głównej mierze ze środowiska wyścigowego. Kierujący masywnym Land Roverem Discovery z impetem wjechał w poprzedzającego yarisa. Właściciel SUV-a chciał znaleźć się na sąsiednim pasie, aczkolwiek wykonał manewr w tak nieudolny sposób, że jego pojazd wylądował na dachu. O tym, że w czasie jazdy należy być odpowiednio skoncentrowanym, wiadomo nie od dziś. Jeden, nawet najmniejszy błąd może mieć fatalne konsekwencje. W dobitny sposób przekonał się o tym kierowca Land Rovera Discovery, który na własne życzenie został dosłownie znokautowany przez Toyota GR Yaris. Do nietypowej sytuacji z poczciwym Yarisem doszło na jednej z ulic w Wielkiej Brytanii. Nagle zwykła jazda zakorkowaną trasą została zakłócona przez poważny incydent. W tym przypadku o tak zaskakującym finale przesądziły prawa fizyki. W tym przypadku głównym winowajcom jest kąt, pod którym Land Rover uderzył w Toyotę.
Tuż po godzinie 14.20 miejscowe służby otrzymały niepokojące zgłoszenie dotyczące zderzenia dwóch pojazdów, które miało miejsce na wysokości Garwolina. Według wstępnych ustaleń miejscowej policji kierowca dostawczego iveco nie zachował należytej ostrożności, a co za tym idzie również bezpiecznego odstępu od poprzedzającego pojazdu. W wyniku uderzenia ucierpiał kierowca fiata, który z obrażeniami ciała został przetransportowany do lokalnej placówki medycznej. Na szczęście okazały się one niegroźne, dlatego tego samego dnia został zwolniony do domu. Nowy taryfikator mandatów spędza sen z powiek zdecydowanej większości polskich kierowców. Jak się okazuje, nawet za najkrótszą chwilę zawahania można zapłacić wysoką cenę. W dobitny sposób przekonał się o tym pewien kierowca lawety, który uderzył w tył jadącego przed nim osobowego fiata. Brak skupienia za kółkiem, a także chwila dekoncentracji mogą mieć fatalne konsekwencje. Taki stan rzeczy w dobitny sposób potwierdza incydent, do którego doszło w minioną środę na jednym z odcinków trasy S17. Efekt jego nieostrożności był fatalny. 49-letni kierujący lawetą z impetem wjechał w tył kultowego „malucha”, którym kierował 30-latek.
W chwili, gdy kierowca SUV-a wycofał swój samochód, jego miejsce zajął kierujący fordem, który w bezczelny sposób ukradł miejsce parkingowe właścicielowi czerwonej alfy.Nie wiemy, jak dokładnie zakończyła się ta sytuacja. Mamy nadzieję, że kierowca forda naprawił swój błąd i chociaż przeprosił kierującego alfą. Na materiale wideo widać osobową alfę romeo, której kierujący szukał miejsca parkingowego. Gdy po długich poszukiwaniach w końcu znalazł satysfakcjonującą lokalizację, pojawił się pewien istotny problem.Przykładem, który w idealny sposób odzwierciedla realia polskich tras, jest poniższe nagranie. Dokładnie nie wiadomo gdzie zarejestrowano poniższą sytuację, aczkolwiek przypuszczamy, że miała ona miejsce na terenie województwa mazowieckiego. Niestety, ale chamstwo na polskich drogach to wciąż bardzo powszechne zjawisko. W dobitny sposób świadczy o tym poniższa sytuacja, która została zarejestrowana przez kamerkę samochodową. Kierowca alfy nie spodziewał się takiego obrotu spraw. Każdy z nas bardzo dobrze wie, że liczba drogowych cwaniaków poruszających się po polskich drogach z roku na rok dramatycznie rośnie. Niektórzy zmotoryzowani nie kryją się ze swoją wrodzoną bezczelnością, prokurując wiele nietypowych zdarzeń drogowych.Sytuacja jest naprawdę kuriozalna. Pokazuje ona panujące realia polskich dróg. Niestety, ale spora liczba kierowców nie respektuje obowiązujących zasad, a także utrudnia życie innym zmotoryzowanym.