Sprawa rozbitego radiowozu z nastolatkami. Roman Giertych ujawnia szczegóły
Roman Giertych zabrał głos w sprawie głośnego wypadku radiowozu z dwoma nastolatkami. - Mamy do czynienia z bardzo poważną sprawą - powiedział mecenas, który reprezentuje 17-latkę i jej matkę. Pojawił się zarzut, że policjanci mogli chcieć skręcić do lasu.
Roman Giertych nie hamuje języka, chodzi o wypadek radiowozu z nastolatkami
Roman Giertych zdecydował się głośno opowiedzieć o możliwych nieprawidłowościach, jakich dopuścili się policjanci w Dawidach Bankowych na Mazowszu. Mecenas jest zaangażowany w sprawę, gdyż reprezentuje jedną z nastolatek, która znajdowała się w rozbitym radiowozie.
Roman Giertych opublikował w serwisie YouTube 13-minutowy film. Wyjaśnia w nim, jak wygląda wersja wydarzeń ze strony nastolatek. Słowa byłego ministra edukacji niczego jednak nie wyjaśniają. Pojawia się coraz więcej pytań bez odpowiedzi.
- Grupa młodzieży dwoma samochodami jechała wieczorem na spotkanie, zobaczyli oni pożar wzdłuż drogi, paliły się krzaki, próbowali ten pożar ugasić, ale nie dali rady, więc wezwali straż pożarną i policję. Gdy policja przyjechała, pożar był już ugaszony przez strażaków, ale policjanci zaczęli z niewiadomych powodów spisywać młodzież, która zawiadomiła o pożarze - słyszymy na nagraniu. To dopiero wstęp do mocnego kalibru zeznań 17-latki.
Roman Giertych ujawnił kulisy poprzedzające wypadek
Słowa Romana Giertycha pokrywają się z niepokojącymi rewelacjami ujawnionymi w czwartek w "Gazecie Wyborczej". Jedna z nastolatek wyznała, że podczas interwencji w Dawidach Bankowych policjanci mieli się chwalić, że "nie tylko takiego koguta mogą włączyć".
Adwokat 17-latki i jej matki w filmie przekazał kolejne wiadomości na temat zakulisowych wydarzeń tuż przed rozbiciem radiowozu. Starszy z policjantów miał zapytać grupkę młodzieży o alkohol i narkotyki. Kiedy zaprzeczyli, spojrzał na jedną z dziewczyn i kazał jej wsiąść do radiowozu.
- Przerażona dziewczyna wsiadła, ale poprosiła koleżankę – moją klientkę – aby wsiadła do samochodu razem z nią - mówi na nagraniu Roman Giertych. - Policjanci weszli razem z nastolatkami, zaczęli wpisywać coś do systemu, po czym nagle ruszyli z piskiem opon. Moja mocodawczyni zapytała, gdzie jadą, ale nie dostała odpowiedzi. Dziewczyny nie mogły zapiąć pasów, powiedziały to dwa razy, ale nie dostały na to żadnej odpowiedzi - opisuje dalej mecenas.
Policjanci jechali z nastolatkami do lasu?
Najmocniejsze słowa Romana Giertycha dotyczą celu, jaki mogli obrać policjanci. W czasie wizji lokalnej stwierdzono, iż zakręt, gdzie doszło do wypadku z udziałem radiowozu z nastolatkami, prowadzi na drogę w stronę lasu.
- Zupełnie w drugą stronę była komenda policji - grzmi na nagraniu Roman Giertych. - Mamy do czynienia z bardzo poważną sprawą - dodał mecenas.
Wśród oskarżeń artykułowanych przez mecenasa nie brakuje mocnych stwierdzeń. - Doszło do naruszenia kilku przepisów kodeksu karnego. A przede wszystkim nie został wyjaśniony motyw, dlaczego policja z grupy młodzieży wybiera dwie dziewczyny i wywozi je w nocy do lasu bez żadnej podstawy prawnej. To powinno być wyjaśnione - słyszmy na nagraniu.
Artykuły polecane przez Goniec.pl:
Dawid Kubacki z pięknym wynikiem sportowym i finansowym. Tyle zarobił na Turnieju Czterech Skoczni
ZUS rozpoczął wielką akcję. Zakład przekaże kluczowe informacje 3,1 mln płatników
Źródło: goniec.pl