Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Wiadomości > Przyłapali Obajtka po wyjściu z prokuratury. "To jest przykre"
Anna Guziewska
Anna Guziewska 12.11.2025 16:42

Przyłapali Obajtka po wyjściu z prokuratury. "To jest przykre"

Przyłapali Obajtka po wyjściu z prokuratury. "To jest przykre"
ANDRZEJ IWANCZUK/REPORTER

Prokuratura Regionalna w Warszawie ogłosiła zarzut byłemu Prezesowi Zarządu Orlenu., Danielowi Obajtkowi, dotyczący wyrządzenia spółce skarbu państwa szkody majątkowej w łącznej kwocie prawie 400 tysięcy zł. Zarzut dotyczy nadużycia uprawnień w zakresie zarządzania mieniem spółki w okresie od lipca do grudnia 2021 roku.

Daniel Obajtek zeznawał w prokuraturze. Nie przyznał się do zarzutu

Według prokuratury, Daniel Obajtek wykorzystał swoją zależność służbową do zawarcia dwóch lukratywnych umów, które w rzeczywistości nie służyły celom biznesowym koncernu. Sam podejrzany nie przyznał się do zarzucanego mu czynu i odmówił składania wyjaśnień w tej sprawie.

- Wysłuchałem tego, co miałem wysłuchać i generalnie nie zgadzam się z opinią prokuratury, decyzją w tym zakresie - powiedział Obajtek dziennikarzom po przesłuchaniu.

Na ten moment były prezes Orlenu usłyszał zarzut wyrządzenia spółce szkody majątkowej.

- Usłyszałem jeden zarzut. Proszę nie wymieniać w przestrzeni medialnej wszystkich herezji, które publikuje Orlen. W porównaniu z przychodami koncernu, a sięgały około 400 mld zł, to jest w porównaniu z zarzutami po prostu przykre. Jeżeli prokuratura chciałaby rozwiązać tę sprawę, poprosiłaby mnie w charakterze świadka, udzieliłbym pełnych informacji i dziś nie byłoby tej całej hucpy politycznej - mówił Obajtek.

W ocenie europosła, jego działania miały na celu ochronę spółki Orlen.

Mieliśmy pełne prawo do dbania o interes spółki, do informacji, kto stoi za atakami, które groziły destabilizacją koncernu - broni się Obajtek.

Kulisy dochodzenia ws. Daniela Obajtka. Chodzi o biuro detektywistyczne

Śledztwo, prowadzone z zawiadomienia obecnego zarządu Orlen S.A., skupiło się na okolicznościach zawarcia dwóch umów z firmą detektywistyczną prowadzoną przez Wojciecha K., na łączną kwotę 393 600 zł. Daniel Obajtek miał polecić Zbigniewowi L., ówczesnemu Dyrektorowi Biura Kontroli i Bezpieczeństwa w Orlen S.A., zawarcie tych umów bez przeprowadzenia wymaganego postępowania przetargowego. Oficjalnie usługi detektywistyczne miały służyć identyfikacji i dokumentowaniu działań nieuczciwej konkurencji wobec Orlenu. Ustalenia prokuratury są jednak diametralnie inne.

- W rzeczywistości, jak ustaliła prokuratura, umowy te służyły realizacji prywatnych interesów Daniela Obajtka i nie miały znaczenia ekonomicznego ani związku z bezpieczeństwem fizycznym czy gospodarczym spółki. Ich faktycznym celem było gromadzenie informacji na temat stanu majątkowego i życia prywatnego polityków opozycji parlamentarnej - czytamy w komunikacie prasowym Prokuratury Regionalnej w Warszawie.

Jak wynika z komunikatu rzecznika prasowego, prokuratora Mateusza Martyniuka, umowy te w rzeczywistości nie miały żadnego znaczenia ekonomicznego ani związku z bezpieczeństwem fizycznym czy gospodarczym spółki. Ich faktycznym celem miało być realizowanie prywatnych interesów Daniela Obajtka, polegających na gromadzeniu informacji na temat stanu majątkowego i życia prywatnego polityków opozycji parlamentarnej. Postawiony zarzut kwalifikowany jest z art. 296 § 1 Kodeksu karnego i zagrożony jest karą do 5 lat pozbawienia wolności. W ramach tego samego śledztwa zarzuty usłyszeli już także były dyrektor Zbigniew L. oraz detektyw Wojciech K.

Pod prokuraturą rzesza miłośników broniła Daniela Obajtka

Daniel Obajtek, wezwany do Prokuratury Regionalnej w Warszawie w związku z zarzutami o wyrządzenie szkody majątkowej spółce Orlen, został powitany przez grupę demonstrantów zgromadzonych pod hasłem "Murem za Obajtkiem".

Przed wejściem do budynku, europoseł PiS przemówił do zgromadzonych, stanowczo odpierając zarzuty i sugerując polityczne podłoże działań prokuratury. Przekonywał, że obecna sytuacja nie jest podyktowana wynikami finansowymi czy siłą polskiego koncernu, lecz wyłącznie decyzjami politycznymi. Obajtek bronił swojej decyzji o wynajęciu detektywa, pytając retorycznie, czy w obliczu wycieku danych, podsłuchów w gabinecie oraz medialnej nagonki mającej zablokować fuzję Orlenu z Lotosem, nie należało podjąć działań mających na celu bezpieczeństwo firmy.

- Zamiast poprosić mnie do prokuratury jako świadka, to wzywa się mnie jako podejrzanego, który działał w imieniu bezpieczeństwa państwa polskiego i bezpieczeństwa Orlenu - powiedział Obajtek pod prokuraturą.

Do sprawy inwigilacji posłów opozycji, która miała być faktycznym celem detektywistycznych umów zawartych przez Obajtka, już w marcu ubiegłego roku odniósł się premier Donald Tusk. Szef rządu ujawnił wtedy, że posiada dokumentację, która wskazuje, czym dokładnie zajmował się detektyw opłacany przez byłego prezesa Orlenu.

- To informacja, którą otrzymałem dzisiaj. Pan prezes Obajtek miał zainteresowania bardzo typowe dla wszystkich funkcjonariuszy PiS-u. Podpisał m.in. zlecenie dla detektywa, którego zadaniem było, jak to nazwano w tym piśmie, identyfikacja i udokumentowanie działań nieuczciwej konkurencji wobec PKN Orlen, w tym identyfikacja źródeł ujawniania informacji, dotyczących funkcjonowania koncernu -  mówił w marcu 2024 roku Donald Tusk, prezentując kopię dokumentu.

Według Tuska, detektyw miał przede wszystkim śledzić posłów ówczesnej opozycji, a wśród inwigilowanych polityków wymienił Marcina Kierwińskiego, Jana Grabca oraz Andrzeja Halickiego.

Premier podkreślił, że ta sytuacja wykracza poza znane afery, takie jak Pegasusa, gdyż w proces totalnej inwigilacji parlamentarzystów uczestniczyły nawet spółki Skarbu Państwa. Tusk z gorzką ironią dodał, że choć materiały te bywają "bardzo zabawne", cała sytuacja ma niezwykle "brudny kontekst".

Bądź na bieżąco - najważniejsze wiadomości z kraju i zagranicy
Google News Obserwuj w Google News
Wybór Redakcji
długi, przedawnienie długów
Tych długów nie będziesz musiał spłacać. Przedawnią się 31 grudnia 2025 r.
Ostra wymiana zdań w Polsat News po pytaniu o Nawrockiego
Rymanowski zapytał o Nawrockiego i wtedy się zaczęło. Awantura w programie
Andrzej Wojciechowski, świeczki
Nie żyje Andrzej Paweł Wojciechowski. Jego głos znała cała Polska
Edyta Górniak okradziona przez zaufaną osobę. Sprawa trafiła do prokuratury
Edyta Górniak poinformowała, co wyrządziła jej bliska osoba. "Stan przedzawałowy"
Robert Karaś i Agnieszka Włodarczyk.
Karaś dał dostawcy jedzenia ogromny napiwek. Powodem miał być komornik
płyta indukcyjna
[QUIZ] Ile naprawdę wiesz o swoich rachunkach za prąd? Możesz się zdziwić