Potężna awantura w sanatorium. Kuracjusz zniszczył stołówkę, zaatakował lekarza i pielęgniarki
Spokojny pobyt w uzdrowisku niespodziewanie przerodził się w serię dramatycznych wydarzeń, które wstrząsnęły zarówno gośćmi, jak i pracownikami ośrodka. Świadkowie mówią o atmosferze grozy i chaosu, a relacje uczestników zdarzeń rzucają zupełnie nowe światło na to, co wydarzyło się za zamkniętymi drzwiami sanatorium.
Potężna awantura w sanatorium
Według relacji uczestników turnusu atmosfera wokół jednego z kuracjuszy gęstniała z dnia na dzień. Jak opowiada pani Irena, która w chwili incydentu przebywała na miejscu, mężczyzna już od początku wyróżniał się zachowaniem odbiegającym od pozostałych gości.
Z pozoru drobne nieporozumienia i głośne zachowanie zaczęły przeradzać się w coraz poważniejsze sytuacje, które budziły obawy innych pensjonariuszy. Personel próbował reagować delikatnie, jednak narastające napięcie dawało się odczuć niemal na każdym kroku.
Kuracjusz zniszczył stołówkę, zaatakował lekarza i pielęgniarki
Kulminacja wydarzeń nastąpiła w chwili, która mogła zakończyć się jeszcze większym dramatem. Tuż przed obiadem, gdy większość kuracjuszy była w swoich pokojach, w stołówce doszło do gwałtownego wybuchu agresji. Mężczyzna przewrócił się na stół, niszcząc meble i wyposażenie, po czym wybiegł w głąb budynku, wymykając się z rąk personelu.
Świadkowie opowiadają o krzykach, brzęku tłuczonego szkła i poczuciu całkowitej bezradności. Sytuacja stała się jeszcze groźniejsza, gdy agresor niespodziewanie zwrócił się przeciwko lekarzowi dyżurnemu, atakując go w sposób, który wymagał natychmiastowej pomocy medycznej.
ZOBACZ TAKŻE: Zostali wezwani do śmiertelnego wypadku. Gdy zobaczyli, kto jest ofiarą, mogli tylko zapłakać
Policja i prokuratura stawiają zarzuty
Wezwana na miejsce policja błyskawicznie wkroczyła do akcji, kończąc szaleńczą eskapadę kuracjusza. Jak przekazała nadkomisarz Justyna Basiaga, rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Nowym Sączu, 58-letni mieszkaniec województwa warmińsko-mazurskiego usłyszał szereg poważnych zarzutów.
Naruszenia nietykalności cielesnej lekarza, spowodowania średniego uszczerbku na zdrowiu, stosowania gróźb wobec pielęgniarek oraz naruszenia nietykalności jednej z nich.
Za te przestępstwa grozi mu do pięciu lat pozbawienia wolności. Prokuratura zastosowała wobec niego środki zapobiegawcze, w tym dozór policji, zakaz kontaktu z poszkodowanymi oraz obowiązek powstrzymywania się od nadużywania alkoholu.
Decyzje te mają zapewnić bezpieczeństwo zarówno pracownikom sanatorium, jak i jego kuracjuszom, którzy jak mówią - wciąż odczuwają skutki tamtego feralnego dnia.