Policjanci nie mogli uwierzyć. Nigdy nie słyszeli takiego powodu wypadku
Niecodzienny wypadek w Mikołajkach. Policja poinformowała, że doszło do dachowania na ul. Tadeusza Kościuszki. 41-letnia kobieta wyjaśniła, jak doszło do wypadku. Trudno powstrzymać śmiech, ale najważniejsze jest, że nikomu nic się nie stało.
Niecodzienny wypadek w Mikołajkach
Policja z Mikołajek (woj. warmińsko-mazurskie) długo będzie wspominać interwencję z piątku 23 czerwca. Policjanci otrzymali zgłoszenie o samochodzie marki Opel, który w wyniku wypadku dachował.
Pojazd leżał na dachu na środku ulicy tuż obok bramy wjazdowej jednego z domów. Obok stała 41-letnia kobieta. Okazało się, że to kierowca. Jej słowa wprawiły służby w osłupienie.
Wielka wpadka w "Faktach" TVN. Diana Rudnik musiała się tłumaczyćSamochód dachował, gdyż do środka wleciał bąk
41-latka jechała spokojnie o poranku drogą, gdy nagle przez otwarte okno wleciał… bąk. Kobieta opowiedziała o wszystkim policjantom. - Poinformowała funkcjonariuszy, że do jej pojazdu wleciał owad, który bardzo przeszkadzał jej w jeździe. 41-latka próbując wygonić go z samochodu, straciła panowanie nad pojazdem, w wyniku czego auto przewróciło się na dach - przekazała Komenda Powiatowa Policji w Mrągowie, która opisała ten niecodzienny wypadek.
Policjanci przyznają, że kobieta może mówić o wielkim szczęściu. 41-latka po dachowaniu wyszła o własnych siłach z opla i nie stwierdzono u niej żadnych poważnych obrażeń.
Policja apeluje, tego można było uniknąć
Policjanci przyznają, że bąk w samochodzie nie jest rzadkością, ale kierowcy powinni uważać nad próbami pozbycia się intruza. W przypadku wypadku w Mikołajkach sprawa zakończyła się szczęśliwie, ale to jedynie przypadek.
- Praktycznie każdy kierowca doświadczył, jak uciążliwy jest taki “pasażer na gapę”. Jednak mimo wszystko w takim przypadku zalecamy zatrzymanie pojazdu w bezpiecznym miejscu i dopiero wtedy rozpoczęcie walki z “nieproszonym gościem” - zaapelowała mrągowska policja.
Źródło: policja