Podano frekwencję Marszu Niepodległości 2025. Tłumy w Warszawie
Marsz Niepodległości 2025, który ruszył 11 listopada z Ronda Dmowskiego pod hasłem: "Jeden naród, silna Polska", tradycyjnie stał się nie tylko manifestacją patriotyzmu i podziałów ideologicznych, ale także areną sporu o frekwencję. Podczas gdy miasto, na podstawie własnych szacunków, podało wstępne dane, redakcje internetowe, opierając się na analizie gęstości i długości tłumu, przedstawiły znacznie wyższe liczby.
Jaka jest frekwencja Marszu Niepodległości 2025? Ratusz podaje oficjalne dane
Wstępne oficjalne informacje na temat liczby uczestników Marszu Niepodległości 2025 zostały przekazane przez Stołeczne Centrum Bezpieczeństwa (SCB) krótko po tym, jak pochód ruszył ulicami Warszawy ( po godzinie 16:00).
Dyrektor SCB, Jarosław Misztal, poinformował, że według miejskich szacunków w wydarzeniu bierze udział około 100 tysięcy osób. Misztal zaznaczył jednak, że są to dane robocze, które "na pewno będą się różniły od tego, co przekaże organizator". Ta ostrożność jest zrozumiała, biorąc pod uwagę duże rozbieżności z lat ubiegłych; w 2024 roku organizatorzy podawali 250 tysięcy, podczas gdy szacunki SCB wynosiły 90 tysięcy.
W bieżącym roku, mimo licznego udziału, w tym prezydenta Karola Nawrockiego oraz czołowych polityków PiS (Jarosław Kaczyński, Mariusz Błaszczak, Mateusz Morawiecki) i Konfederacji (Sławomir Mentzen, Krzysztof Bosak), miasto utrzymuje szacunki na poziomie stu tysięcy, jednocześnie podkreślając, że marsz przebiegał do tej pory"bez większych incydentów", pomimo odpalanej pirotechniki, którą Misztal określił jako "nieodzowny element" manifestacji. Ostatni uczestnicy opuszczali Rondo Dmowskiego tuż przed godziną 16:00, co dowodziło znacznej długości pochodu.
Media: Frekwencja na Marszu Niepodległości 2025 może być wyższa o 60 procent
W kontraście do oficjalnych danych Stołecznego Centrum Bezpieczeństwa, media przedstawiły własne, znacznie wyższe szacunki frekwencji. Dziennikarze Onetu, bazując na analizie długości trasy, objętości marszu i estymacji gęstości tłumu, oszacowali, że liczba uczestników wynosi "co najmniej 120 tys. do nawet 160 tys. osób".
Tak duża różnica - sięgająca potencjalnie 60 tysięcy osób więcej niż szacuje ratusz - pokazuje skalę trudności w precyzyjnym liczeniu. Rozbieżność ta wynikała z faktu, że przed godziną 16:00 czoło marszu znajdowało się już na prawym brzegu Wisły (w okolicach Wału Miedzeszyńskiego), podczas gdy jego koniec nadal opuszczał Rondo Dmowskiego, co oznaczało, że pochód rozciągał się na ponad 2,5 kilometra prostego odcinka.
Wyższe szacunki Onetu sugerują, że frekwencja w 2025 roku jest prawdopodobnie wyższa niż rok wcześniej, kiedy miasto szacowało udział na 90 tysięcy osób. Niezależnie od szacunków, marsz jest szeroko komentowany ze względu na obecność kluczowych postaci politycznych i kontrowersyjne momenty, takie jak wygwizdanie ministrów Władysława Kosiniaka-Kamysza i Marcina Kierwińskiego na Placu Piłsudskiego przed rozpoczęciem Marszu Niepodległości.
Kontrowersje na Marszu Niepodległości 2025: od haseł po łamanie zakazów
Marsz Niepodległości w 2025 roku, choć zgromadził wielu uczestników, był obciążony licznymi incydentami i kontrowersjami. Przede wszystkim odnotowano masowe łamanie zakazu użycia pirotechniki, wprowadzonego przez władze w trosce o bezpieczeństwo.
Pomimo wyraźnych ostrzeżeń, w tłumie w wielu miejscach odpalano race i świece dymne, a jednym z polityków, który został sfotografowany z odpaloną racą, był lider Konfederacji Sławomir Mentzen.
Równocześnie, na trasie pojawiły się skandaliczne, radykalne i ksenofobiczne transparenty, które wzbudziły powszechne oburzenie. Wśród najbardziej rażących haseł znalazły się: "Biała Europa albo żadna" oraz "Stop imigracji. Czas deportacji". Incydenty te, połączone z transparentami politycznymi wymierzonymi w premiera Donalda Tuska, podważyły deklarowany przez organizatorów apolityczny i czysto patriotyczny charakter manifestacji.