Zaskakujące, co dzieje się w Zakopanem na godziny przed Sylwestrem. Górale aż załamują ręce
Choć do sylwestrowej nocy pozostało jeszcze kilkadziesiąt godzin, Zakopane już dziś funkcjonuje na granicy wydolności. Do miasta zjeżdżają kolejne fale turystów, a codzienny ruch staje się coraz bardziej uciążliwy zarówno dla mieszkańców, jak i odwiedzających. Narastające problemy komunikacyjne, rosnące tłumy i pierwsze sygnały frustracji sprawiają, że wielu zastanawia się, jak Zakopane poradzi sobie w najbliższych dniach. Sytuacja powoli wymyka się spod kontroli, a o problemach przed sylwestrową nocą dudni cała Polska.
- Zakopane ma potężny problem tuż przed Sylwestrem
- Tłumy pieszych i zimowa aura pogarszają sytuację
- Jest pilny apel do mieszkańców i turystów
Chaos w Zakopanem. Górale załamują ręce
Zakopane od lat uchodzi za zimową stolicę Polski i jedno z najchętniej wybieranych miejsc na powitanie Nowego Roku. Śnieg, górski klimat i sylwestrowe koncerty pod Tatrami przyciągają tysiące osób. Efekt uboczny tego zainteresowania jest jednak dotkliwy – miasto praktycznie stanęło.
Jak opisuje lokalna redakcja „Gazety Wyborczej”, problemy z przejazdem dotyczą nie tylko głównych ulic, ale również bocznych dróg i osiedli. Wiele parkingów w centrum i jego okolicach jest już całkowicie zapełnionych, a kierowcy krążą w poszukiwaniu wolnych miejsc, dodatkowo zagęszczając ruch.
– Ruch w mieście z dnia na dzień jest coraz większy. Od rana widać więcej ludzi na ulicach i w sklepach, a po południu praktycznie wszędzie robi się tłoczno – mówi Paweł, mieszkaniec Zakopanego w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”.
Tłumy pieszych i zimowa aura pogarszają sytuację
Na komunikacyjny chaos nakłada się również intensywny ruch pieszych, szczególnie w rejonie Krupówek i głównych przejść przez jezdnię. Turyści niemal bez przerwy wchodzą na drogę, często ignorując sygnalizację, co skutecznie spowalnia przejazd nawet na krótkich odcinkach.
Dodatkowym utrudnieniem są warunki atmosferyczne. Opady śniegu i śliska nawierzchnia sprawiają, że kierowcy poruszają się wolniej, a służby drogowe mają utrudnione zadanie z utrzymaniem dróg w odpowiednim stanie. W efekcie nawet kilkanaście kilometrów potrafi zamienić się w długą, nerwową podróż.
– Przejechanie kilkunastu kilometrów potrafi zająć nawet godzinę, szczególnie w godzinach popołudniowych. Mój bus praktycznie cały dzień jeździ wypełniony turystami, a i tak wiele osób decyduje się na dojazd własnym samochodem – relacjonuje kierowca kursujący na trasie Poronin–Zakopane, również cytowany przez „GW”.
Napięte godziny tuż przed Sylwestrem. Jest pilny apel do mieszkańców
Wraz z napływem turystów rosną także ceny noclegów. Najtańsze oferty sylwestrowe są już rzadkością, a z dnia na dzień dostępnych miejsc ubywa. Według informacji podawanych przez lokalne portale, za dwie noce dla dwóch osób trzeba zapłacić co najmniej 1300 zł, nawet w skromniejszych pensjonatach. Średnie ceny w popularnych lokalizacjach sięgają już około 2 tys. zł.
– Można było się spodziewać, że jeśli po świętach spadnie śnieg lub chwyci mróz, to telefony się rozdzwonią. I tak właśnie jest. Goście dopytują nie tylko o noclegi, ale też o parkingi, dojazd i zamknięcia ulic w Sylwestra – mówi Władysław, właściciel kwater w rejonie ulicy Strążyskiej, w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”.
Lokalne władze apelują do turystów o cierpliwość, ostrożność i korzystanie z komunikacji zbiorowej, gdzie tylko jest to możliwe. Jednocześnie coraz głośniej mówi się o konieczności inwestycji w infrastrukturę drogową i lepsze rozwiązania logistyczne. Bez nich Zakopane – zwłaszcza w sezonie zimowym – może coraz częściej zmagać się z podobnym paraliżem.