Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Polityka > Po co aż 460 posłów? Były poseł: “Piją, knują, nie wiedzą, za czym głosują”
Jakub Wątor
Jakub Wątor 23.08.2024 13:39

Po co aż 460 posłów? Były poseł: “Piją, knują, nie wiedzą, za czym głosują”

Jacek Protasiewicz
Goniec.pl

Jacek Protasiewicz, który niedawno de facto rozstał się z polityką, zdradza w rozmowie z Gońcem, jak wygląda praca Sejmu od kulis. Według niego spokojnie można uszczuplić liczbę posłów. - Gdyby Sejm był o połowę mniejszy, byłoby to bezstratne dla polskiej polityki - mówi.

Dlaczego Sejm ma aż 460 posłów?

To tradycja. Dawno dawno temu przyjęło się, że jeden poseł powinien rezprezentować ok. 80-100 tys. obywateli. W efekcie wyszło 460 posłów na Polskę.

W PRL-u było 460 posłów i przed wojną też było tylu. Gdy więc w 1997 roku pisano nową Konstytucję, problemów było tyle, że nikt nie miał ochoty zastanawiać się jeszcze nad jakimiś zmianami przy liczbie posłów. I zostało tych 460.

Ksiądz zasnął podczas pogrzebu. "Ma na sumieniu znacznie więcej"

Po co aż tylu posłów w polskim Sejmie?

Według Jacka Protasiewicza ich liczba mogłaby być spokojnie zmniejszona. - Duża część posłów to osoby, które tak naprawdę nigdy się nie wychylają, są tylko od tego, żeby być w czasie głosowań i podnosić rękę tak jak rzecznik dyscypliny im nakazał. Oni nawet nie wiedzą, nad czym głosują. Ta kartka leży przed nimi, jest napisane: tak, nie lub wstrzymaj się. I to wszystko - wyjaśnia były polityk.

I przyznaje, że często głównym kryterium nie jest wiedza merytoryczna kandydatów na posłów, lecz ich lojalność. - Bardzo często są oni dobierani na zasadzie kryterium posłuszeństwa: żeby potem nie było z nimi problemów, żeby nie wyrażali wątpliwości, nie budowali wewnętrznych opozycji, nie siali fermentu.

Wieczorami w hotelu sejmowym

Taka liczba posłów oznacza, że coś z nimi trzeba zrobić. Do zajęcia im czasu służą np. komisje sejmowe. - Czasami rzeczywiście ze względu na dużą liczbę parlamentarzystów szuka się dla nich jakiegoś sensownego zajęcia. Oni bardzo często nie mają co robić, bo przychodzi wieczór czy popołudnie i ten hotel poselski to jest trochę jak akademik albo hotel robotniczy. Spotykają się po pokojach, otwierają flaszeczki i nie politykują o Polsce, tylko knują i plotkują o kolegach - kontynuuje Jacek Protasiewicz.

I wyjaśnia, że dla wielu posłów to po prostu wygodny pomysł na życie, prestiż i zarobek. - Realnie wpływ na zapadające w polityce decyzje ma maksymalnie 10 proc. parlamentarzystów. Reszta przyjeżdża do Sejmu po to, żeby odfajkować swoją obecność. Ona jest ważna, bo za nieobecność potrącane jest uposażenie. I oni to traktują jako dość wygodne zajęcie, które dla wielu z tych ludzi jest jak złapanie pana Boga za nogi - mówi polityk.

CAŁĄ ROZMOWĘ KUBY WĄTORA Z DARIĄ BRZEZICKĄ I JACKIEM PROTASIEWICZEM MOŻESZ ZOBACZYĆ PONIŻEJ:

Tagi: Sejm Polityka