Nowy wiek emerytalny w Polsce? Jest deklaracja ze strony rządu
Kwestia wieku emerytalnego to temat, który zawsze wywołuje sporo emocji. Czy obecna władza zamierza podejmować kroki, aby zmienić ustawowe 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn? W tej sprawie z rządu płyną stanowcze deklaracje.
Wiek emerytalny. Czy rząd zamierza go zmienić?
Mimo iż obecnie wiek emerytalny wynosi 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn, to seniorzy po osiągnięciu tej bariery bardzo często decydują się dorabiać do swojego świadczenia. Argument, który kusi w tej kwestii wielu seniorów to fakt, że wraz z większą ilością przepracowanych lat wzrasta wysokość pobieranej emerytury. Obecnie prawdziwym rekordzistą w tej kwestii jest mieszkaniec Zabrza, który pobiera z ZUS ponad 43 tys. zł. Śmiałek przepracował ponad 62 lata, dlatego jego świadczenie jest tak wysokie.
Kwestia wieku emerytalnego i jego ewentualnego podwyższenia to zawsze temat, który wywołuje skrajne emocje i rozgrzewa opinię publiczną do czerwoności. Czy obecna władza zmierza coś w tej kwestii zmienić?
Rola życia. Jak znani aktorzy wpadli w sidła agentkiWiek emerytalny. Jasna deklaracja rządzących
W rozmowie z RMF FM minister ds. równości Katarzyna Kotula zaznaczyła, że nierówny wiek przejścia na emeryturę zarówno dla kobiet jak i mężczyzn to dyskryminacja. Kotula podkreśla jednak, że rząd nie planuje zmian w zakresie wieku emerytalnego, jednak temat ten z całą pewnością niebawem powróci w związku ze zmianami demograficznymi.
ZOBACZ: Nie wszyscy wiedzą o tej uldze dla rodzin. Można sporo zyskać
Minister rodziny, pracy i polityki społecznej Polski Agnieszka Dziemianowicz-Bąk uspokaja, że rząd stanowczo odrzuca pomysł podwyższenia wieku emerytalnego. W tej kwestii więc obecna władza jest zgodna z poprzednim rządem.
Nie po to przywracaliśmy wiek emerytalny, aby teraz pracować nad jego wydłużeniem. Przejście na emeryturę po osiągnięciu odpowiedniego wieku powinno być wyborem, a nie przymusem - mówiła swego czasu ówczesna minister rodziny Marlena Maląg z PiS.
Emerytury stażowe. Była szefowa ZUS-u stanowczo o tym pomyśle
W ostatnim czasie ponownie rozgorzała dyskusja na temat emerytur stażowych, czyli tych, które zależeć mają nie od wieku emerytalnego, ale stażu ubezpieczeniowego. Zarówno "Solidarność" jak i OPZZ same skierowały w tej sprawie swoje projekty do Sejmu. Zostały jednak zamrożone.
ZOBACZ: Polacy zapłacą krocie za prąd. Zdecydowana większość boi się jednego
Najnowszy projekt złożyła Lewica. Zgodnie z jego założeniami, na emeryturę stażową mogłyby przejść osoby urodzone po 31 grudnia 1948 r. posiadające okres składkowy i nieskładkowy. W przypadku kobiet musiałby wynosić 35 lat, a mężczyzn 40 lat. Głos w sprawie emerytur stażowych zabrała w rozmowie z portalem money.pl była szefową ZUS Gertruda Uścińska.
Problem w tym, że gdyby wprowadzić taki wariant w życie, otwarto by prawo do świadczenia dla miliona osób. Nawet przy założeniu, że z tego rozwiązania skorzysta połowa uprawnionych, wygeneruje to wzrost wydatków na emerytury i zmniejszenie wpływów składkowych w łącznej wysokości 87 mld zł w dziesięcioletniej perspektywie. A my z punktu widzenia państwa musimy dążyć do tego, żeby gospodarka w większym stopniu absorbowała aktywność zawodową Polaków, żeby dłużej pracowali, a nie krócej - wyjaśniła prof. Uścińska.
Źródło: Goniec.pl/money.pl