Nowe wieści ws. orgii na plebanii. Wyciekło nagranie z interwencji
Nie milkną echa skandalu seksualnego, który miał miejsce w Dąbrowie Górniczej. Teraz do redakcji “Faktu” dotarło nagranie zgłoszenia telefonicznego z prośbą o interwencję służb na terenie parafii Najświętszej Maryi Panny.
Głośny skandal z udziałem księży
W nocy z 30 na 31 sierpnia duchowny zorganizował orgię seksualną w mieszkaniu służbowym na terenie parafii Najświętszej Maryi Panny Anielskiej w Dąbrowie Górniczej. Impreza w męskim towarzystwie zakończyła się interwencją pogotowia i policji. Jeden z uczestników zasłabł, a drugi został wyrzucony z mieszkania. To właśnie on zadzwonił na numer alarmowy i prosił o pomoc dla nieprzytomnego kolegi.
- O 1.00 w nocy było wezwanie do osoby nieprzytomnej, będącej pod wpływem substancji psychotropowych. Zgłaszający, jak twierdził, został wyrzucony z mieszkania i nie ma możliwości wejścia do niego, by udzielić pomocy tej osobie - twierdzi informator “Faktu”.
Krzysztof Ibisz zamieścił nekrolog. Kondolencje spływają ze wszystkich stronBohater skandalu twierdzi, że to atak na Kościół
12 września proboszcz parafii w Dąbrowie Górniczej powiadomił sosnowiecką kurię o zdarzeniu. Tomasz Z. został zawieszony we wszystkich funkcjach kościelnych, a w oświadczeniu wysłanym do “Gazety Wyborczej” uznał, że to atak na Kościół. Prokuratura Rejonowa w Dąbrowie Górniczej prowadzi śledztwo w sprawie nieudzielenia pomocy osobie będącej w stanie zagrożenia życia.
"Fakt" opublikował nagranie rozmowy z operatorem 112
“Fakt” opublikował pełen zapis rzekomej rozmowy z operatorem numeru alarmowego, gdzie zadzwonił mężczyzna, który miał zostać wyrzucony z imprezy. Zgłaszający mówił chaotycznie i bełkotliwie, a wszystko wskazuje na to, że sam był pod wpływem środków psychotropowych i alkoholu. Jego relacja na temat stanu kolegi jest pełna dramatu. - Dobry wieczór, proszę pana, zostałem wyrzucony z domu, jestem na Królowej Jadwigi 15. Tam jest chłopak, który leży na łóżku. Nie, bo to było... To jest Dąbrowa Górnicza. Niech pan mnie wysłucha, to był taki, no, rozbierany... no gej party... Wie pan, o co chodzi, jest pan człowiekiem - miał zacząć.
- On się tak naćpał... A oni mi powiedzieli, że nie wolno jego ruszyć! Ja im mówię, sprawdźcie, ja mu głowę unosiłem, a jemu piana szła z ust... Oni mówią, że jest żywy.... On teraz umrze, on ma 27 lat. […] Piliśmy normalnie. A kolega się majgnął... Zaczęło się coś robić i kazali mi wyjść, jak koledze pomagałem na łóżku. Położyłem go w pozycji bezpiecznej. […] On się już w tym momencie nawet dusi. Ja bym podjął reanimację, ale tam nie mogę wejść, ja nie wiem, co się dzieje... - miał mówić wyraźnie przerażony.
Źródło: Fakt