"Nie krzyczałam". Dlaczego system nie ufa pokrzywdzonym (odc. 3)

Często myślę, że byłoby lepiej, jakby potrącił mnie samochód. Wtedy na chwilę mogłabym w oczach innych pobyć ofiarą. Współczuliby mi. Nikt by nie pytał, czy przypadkiem nie dałam mu sygnałów, żeby mnie potrącił. Albo czy nie miałam za krótkiej spódniczki i się rozkojarzył.
Bezpowrotnie zabrał część mnie
W ramach cyklu “Gwałty bezkarne. Czemu system nie ufa pokrzywdzonym” ukazujemy rzeczywistość ofiar gwałtów, które decydując się na walkę o sprawiedliwość, zderzają się z bezdusznym systemem.
Alicja na co dzień mieszka w Warszawie, ale co kilka tygodni wraca do rodzinnego miasta. Punktem obowiązkowym wizyty w domu jest trening w stajni. Michała poznaje przy okazji treningów. Jest kilka lat starszy, podziela jej zainteresowania. Najpierw zaczynają się kolegować. Z czasem znajomość przekształca się w kilkumiesięczny romans.
- W trakcie trwania tej relacji pojawiało się bardzo dużo czerwonych flag, wiele momentów, kiedy powinnam odwrócić się i odejść - przyznaje dzisiaj.
Michał zaczyna kontrolować to, co robi Alicja, kiedy się nie widzą. Nie lubi, kiedy spotyka się z innymi osobami. Woli, jak po pracy zostaje w domu. We wszystkich widzi zagrożenie. Potrafi zabronić Alicji wyjścia na wino z przyjaciółkami. Często się kłócą, praktycznie codziennie.
- Teraz już się nie obwiniam, że ignorowałam te sygnały. Wiem, że żaden z tych sygnałów, nawet w najmniejszym stopniu nie usprawiedliwia przemocy.
Sylwester 2020. Czują, że to końcówka ich półrocznego związku, ale ten wieczór postanawiają spędzić razem, w domu rodzinnym Michała.
- Mieliśmy spać w osobnych pokojach, jednak on zdecydował inaczej. Z całego gwałtu w głowie zostało mi może kilka sekund, urywki, pamiętam, że płakałam i prosiłam, żeby przestał. Nie krzyczałam, nie wyrywałam się, od razu wiedziałam, że jestem za słaba. Jak skończył, ubrałam się i zasnęłam. To już był definitywny koniec.
Po kilku dniach Michał zaczyna przepraszać. Prosi, żeby Alicja nikomu nie mówiła o tym, co zaszło. Nie słucha go. Opowiada: najpierw przyjaciółkom, potem terapeutce. Po kilku miesiącach decyduje się zgłosić sprawę na policję. Pokazuje screeny wiadomości, które do niej wysyłał.
- Pytali dlaczego tak późno, ale przecież nie jest łatwo opowiadać o takim doświadczeniu. Podałam moje koleżanki jako potencjalnych świadków naszej relacji. Wiem, że przesłuchali też jego.
Sprawę umorzono, nie rozpoczynając postępowania sądowego.
- Prawo nie staje po stronie ofiary. Gwałt to naprawdę straszne przestępstwo, niszczy psychikę, zabiera bardzo dużo, a sprawca nawet nie zdaje sobie sprawy, że zrobił coś złego. Często myślę, że wygodniej by było, jakby potrącił mnie samochód. Wtedy na chwilę mogłabym w oczach innych pobyć ofiarą, współczuliby mi, nikt by nie pytał, czy przypadkiem nie dałam mu sygnałów, żeby mnie potrącił, albo czy nie miałam za krótkiej spódniczki, więc się rozkojarzył - mówi Alicja.
Od Sylwestra 2020 minęły cztery lata. Nie ma tygodnia, w którym nie myślałaby o tym, co się wydarzyło. Wspomnienia wracają do niej jak bumerang. Ale najgorsze są emocje. Nad nimi najtrudniej zapanować.
- Są gorsze momenty, długo czułam potworną złość, później smutek. Przeszłam przez krótki etap samookaleczania, musiałam się na kimś wyżyć, a to wydawało się najprostsze. Teraz już tego nie robię. W historii innej kobiety przeczytałam, że straszne w przemocy seksualnej jest to, że nikt tego nie widzi, następnego dnia musisz wstać, iść do pracy i żyć dalej. Nie ma taryfy ulgowej. Mieszkam sama, gotuję, sprzątam, żyję, chodzę na terapię, myślę, że daję radę. Chyba jakoś daję, chociaż Michał tamtej nocy bezpowrotnie zabrał część mnie.
Śledztwo Gońca: Jak gwiazda Polsatu kazała zgwałcić Marysię. Mroczne tajemnice Królowej Życia [ODCINEK PIERWSZY] Śledztwo Gońca: Jak ludzie Kaźmierskiej kazali płacić haracz za wolność. Mroczne tajemnice "Królowej życia" [ODCINEK TRZECI]Zgwałcenie, ale nie według prawa?
- Powszechnie uważamy, że zgwałcenie to jakikolwiek kontakt seksualny bez zgody. Prawo stanowi inaczej i to się niestety nie zmieni. Szansa na systemową zmianę została zaprzepaszczona. Istniała w chwili, kiedy procedowane były zmiany w treści artykułu 197 kodeksu karnego i następnych, w zakresie zmiany znamion przestępstwa zgwałcenia, natomiast to, co zostało uchwalone, praktycznie nie zmienia nic - zaznacza Agata Bzdyń, radczyni prawna.
Nowa definicja, które wejdzie w życie w przyszłym roku, z art. 197 Kk brzmi:
„Kto doprowadza inną osobę do obcowania płciowego przemocą, groźbą bezprawną, podstępem lub w inny sposób mimo braku jej zgody, podlega karze pozbawienia wolności od lat 2 do 15”.
Obecny zapis brzmi: "kto przemocą, groźbą bezprawną lub podstępem doprowadza inną osobę do obcowania płciowego, podlega karze pozbawienia wolności od 2 do 15 lat”.
- To zmiana jest niezgodna z treścią Konwencji Stambulskiej, jak też zaleceniami komitetu Grevio, który monitoruje wykonywanie i wdrażanie jej. Nadal, aby udowodnić, że doszło do zgwałcenia, trzeba będzie udowodnić, że doszło do przemocy, groźby bezprawnej albo podstępu. Tu nic nie ulega zmianie - tłumaczy Agata Bzdyń.
A zatem i sytuacja osób pokrzywdzonych się nie zmienia. Według różnych statystyk, niemal 70 proc. spraw dotyczących gwałtu jest umarzanych. A sprawy na policję zgłasza zaledwie kilka/kilkanaście procent poszkodowanych.
- Przez to, że tak trudno udowodnić, że doszło do zgwałcenia, wiele osób nie decyduje się zgłaszać sprawy. A sam proces jest trudny i bywa długi - mówi.
Nawet jeżeli osoba pokrzywdzona przedstawia wiadomości ze sprawcą, w których on potwierdza, że doszło do obcowania płcioweg, to, żeby mogły być one dowodem na popełnienie przestępstwa zgwałcenia musi się w ich treści przyznać, że do tego obcowania doszło przy użyciu przemocy, groźby lub podstępu.
O zmianę w art.197 Kk pytam posłankę Anitę Kucharską-Dziedzic, wnioskodawczyni projektu ustawy o zmianie definicji gwałtu.
Średnio zgłaszanych na Policji jest siedem zgwałceń dziennie, a tylko trzy zgłoszenia są przyjmowane. Policja nie rozpoczyna procedury sprawdzającej, dlatego, że nie ma widocznych śladów walki. A osoba zapytana, czy była groźba karalna albo podstęp, nie potrafi tego udowodnić - mówi posłanka.
I dodaje, że według karnistów, którzy pracowali nad zmianą w art. 197 Kk, policja po tym, jak ustawa wejdzie w życie, czyli 13 lutego 2025 roku, będzie musiała sprawdzić każdy przypadek. - Czy nowy zapis ustawy zmieni rzeczywistość procesową osób pokrzywdzonych? Rzeczywistość wszystko zweryfikuje. Karniści zrobili swoje, brak zgody jest warunkiem zgwałcenia, a my - parlamentarzystki, będziemy przyglądać się temu, jak w praktyce będzie stosowana ustawa - mówi.
System do zmiany
Jak zaznacza Agata Bzdyń, system nie działa. -Trzeba to jasno powiedzieć, a system jest szerszy niż same organy ścigania - mówi.
Zdaniem radczyni prawnej przede wszystkim powinien zmienić się sposób traktowania osób pokrzywdzonych, organy państwa powinny działać tak, aby nie wyrządzać im większej krzywdy.
- Dotyczy to też personelu medycznego, który ma często do czynienia z osobami pokrzywdzonymi. Zdarza się, że osoby po zgwałceniu jadą na SOR, żeby zostałą udzielona im pomoc medyczna, a także aby zabezpieczyć dowody. Nieraz osoby pokrzywdzone nie chcą od razu zgłaszać sprawy organom ścigania, a dopiero, kiedy będą na to gotowe. Lekarze obawiając się, że niezgłoszenie sprawy obciąży ich karnie, odmawiają przeprowadzenia badań z pakietem kryminologicznym. W mojej ocenie, nie obciąży. Ponadto, osoba pokrzywdzona powinna być poinformowana, że po zgłoszeniu się na SOR w związku z przestępstwem zgwałcenia przysługuje im także tabletka dzień po, na którą powinny dostać receptę, a także leki antywirusowe pod kątem HIV czy innych chorób wenerycznych. Brak tych informacji pogarsza jej sytuację - zaznacza radczyni prawna.
Nad kondycją systemu w kontekście spraw o gwałty ubolewa także Maciej Szuba, były policjant. - To jedne z najtrudniejszych spraw w pracy policjanta. To obciążające, niszczące psychikę przestępstwa. Poszkodowaną trzeba traktować z dużą wrażliwością, a jej często brakuje - zauważa.
Jak tłumaczy, wina leży w systemie. - Przy dzisiejszym stanie policji nie jest możliwe, żeby te sprawy były prowadzone tak, jak należy. Powinni się nimi zajmować dobrze wyszkoleni policjanci/policjantki, żeby wiedzieli jak postępować z poszkodowaną. Tymczasem sprawami zajmują się przeważnie mniej doświadczeni funkcjonariusze z powodów braków kadrowych. Bardzo łatwo skrzywdzić osobę poszkodowaną i zrobić z niej sprawcę. Bardzo często próbuje się imputować kobietom, że są współsprawczyniami tego, co się stało, a to niedopuszczalne. Zdarza się, że poszkodowane nie ufając policji rezygnują z dalszego postępowania, tak nie powinno być - dodaje.
Według raportu Fundacji na rzecz Równości i Emancypacji STER z 2016 "Przełamać tabu - prawa ofiar przemocy seksualnej w Polsce”, ponad 90% kobiet doświadcza w swoim życiu jakiejś formy przemocy seksualnej.Co czwarta kobieta ma za sobą doświadczenie próby gwałtu, co piąta zaś doświadczenie gwałtu. Niemal 70 proc. spraw dotyczących gwałtu jest umarzanych.
* Feminoteka udziela kobietom po przemocy bezpłatnej pomocy prawnej, psychologicznej, medycznej. Zadzwoń na infolinię 888 88 33 88 (w dni powszednie od 11 do 19).
*Imiona zostały zmienione na prośbę bohaterki.





































