Najgroźniejszy objaw COVID. "To sygnał, że trzeba stawić się do szpitala"
W ostatnich dniach Światowa Organizacja Zdrowia przedstawiła dosyć niepokojący raport. Z danych WHO wynika, że liczba hospitalizacji wynikających z zachorowania na COVID znów wzrosła. Lekceważenie wirusa może być śmiertelnie niebezpieczne. Ekspert zdradza, jakie sygnały powinny wiązać się z decyzją o pilnej wizycie u lekarza.
Niepokojący raport WHO dot. zachorowań na COVID
19 stycznia Światowa Organizacja Zdrowia opublikowała comiesięczny raport, z którego jasno wynika, iż w okresie od 11 grudnia 2023 r. do 7 stycznia 2024 r. odnotowano wzrost przypadków zachorowań na COVID o 4%. To 1,1 mln nowych przypadków i aż 40 proc. więcej hospitalizacji, a także o 13 proc. więcej przyjęć na OIOM. W raporcie odnotowano także 8700 nowych zgonów.
Nagranie ze studniówki w Białymstoku hitem w sieci, przekroczyło już 1,6 mln wyświetleń. "Cała oprawa jak z bajki"- Na świecie cały czas notujemy zwiększoną liczbę hospitalizacji, zmniejszoną za to śmiertelność. Wynika to z faktu, że w krajach wysoko rozwiniętych pacjentom hospitalizowanym zakażonym SARS-CoV-2 podaje się skuteczne doustne leki przeciwwirusowe, które ograniczają ryzyko progresji do ciężkiej postaci COVID-19, a co za tym idzie do zgonu - mówi portalowi WP abcZdrowie dr hab. Tomasz Dzieciątkowski, wirusolog z Katedry i Zakładu Mikrobiologii Lekarskiej Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.
Ekspertka alarmuje: to sygnał, że trzeba stawić się do szpitala
Mimo iż zachorowania na COVID przebiegają obecnie znacznie łagodniej w zdecydowanej większości przypadków, to ciężki przebieg wciąż stanowi śmiertelne zagrożenie, zwłaszcza dla osób cierpiących na inne choroby współistniejące. Jednym z najbardziej alarmujących objawów jest obniżenie saturacji.
- Jeśli mamy w domu pulsoksymetr i widzimy, że parametry są coraz niższe, a do tego występuje coraz większe osłabienie oraz duszności, to powinno to obudzić czujność. Gdy saturacja spada poniżej 92 proc., to sygnał, że trzeba stawić się do szpitala - mówi w rozmowie z WP abcZdrowie lek. Joanna Pietroń, internista z Centrum Medycznego Damiana.
Ekspertka zaznacza również, że nie można lekceważyć obniżonego ciśnienia, nierównego bicia serca. Występujące przy tym omdlenia to również kolejny niebezpieczny sygnał, że należy niezwłocznie udać się do lekarza.
Coraz więcej przypadków powikłań po COVID
Ekspertka przyznaje, że jeśli dolegliwości utrzymują się w naszym organizmie przez dłuższy czas, pomimo stosowania standardowych leków w celu złagodzenia objawy, to wówczas również należy skonsultować się z lekarzem.
ZOBACZ: Od kwietnia rewolucja w szkołach. Wiemy, co dokładnie się zmieni
Dr Pietroń zdradza w rozmowie z WP, że coraz więcej pacjentów zgłasza się do internistów z powikłaniami po przebytej chorobie. Są to m.in. skoki ciśnienia, tachykardia czy ogólne osłabienie i zmęczenie organizmu.
Niestety kilka procent chorych zapada na long COVID, a im częściej chorujemy na COVID, tym to ryzyko, że dołączymy do pięcioprocentowej grupy osób z long COVID, jest większe. Każda infekcja może też aktywować choroby autoimmunologiczne - tłumaczy ekspertka.
Źródło: WP abcZdrowie