Mija trzeci dzień napiętej sytuacji na granicy. Co się wydarzyło?
Od niedzieli oczy całej Polski zwrócone są znowu na granicę polsko-białoruską. Duża grupa migrantów w asyście białoruskiego wojska przemaszerowała z centralnej Białorusi pod granicę na wysokości Kuźnicy w woj. Podlaskim. Polski rząd zwiększył liczbę wojska na granicy, aczkolwiek zgodnie z naszymi ustaleniami grupy migrantów wciąż przedostają się do Polski. Co dzieje się na granicy i jak rozwinie się sytuacja?
Aktualnie trwa posiedzenie Parlamentu Europejskiego w sprawie kryzysu na polskiej granicy. Polska nadal nie poprosiła o pomoc Frontexu, a także do żadnej innej organizacji oferującej pomoc. Tymczasem Niemcy raportują o tysiącach nielegalnych przekroczeń granicy przez grupy uchodźców przybywających z Polski.
Stan wyjątkowy nadal uniemożliwia wjazd mediom. Przy granicy strefy wyłączonej przebywają grupy dziennikarzy, a także liczne organizacje pomocowe. O sytuację, z którą mierzą się od kilku dni, zapytaliśmy obecną na miejscu aktywistkę.
Zagraniczni dziennikarze oburzeni odcięciem dostępu mediom
Sytuacja na granicy zaogniła się w tym tygodniu. Początkowo podawano informacje o wielotysięcznej grupie migrantów, która zmierza w stronę polskiej granicy. Pojawiały się doniesienia o tym, że białoruskie służby nakłaniają migrantów do siłowego forsowania granicy, a także tłumnego przebicia się przez przejścia graniczne.
Poza małymi incydentami nie doszło do przewidywanych scen i jak zdążyliśmy się dowiedzieć, na razie jest spokojnie. Anna Chmielewska, działaczka Fundacji Ocalenie, dowodząca koordynacją Centrum Pomocy Cudzoziemcom w Warszawie opowiedziała nam, jak wygląda sytuacja:
Pozostała część artykułu pod materiałem wideo
- W poniedziałek duża grupa osób migrujących zebrała się przy granicy polsko-białoruskiej na wysokości Kuźnicy. Media białoruskie podawały liczbę około dwóch tysięcy osób. W tym samym czasie po stronie polskiej zostały wzmocnione posterunki wojska i straży granicznej - mówi kobieta.
- My osobiście nie widzieliśmy tego, co działo się na granicy, bo nie możemy wjechać do strefy. Te obrazy przekazuje nam albo straż graniczna albo białoruskie media - dodaje.
Anna Chmielewska wypowiedziała się na temat wiarygodności przekazów z Białorusi. Kobieta zaznacza, że polski rząd nie dopuszcza mediów i organizacji na granice, więc często białoruskie media są jedynym źródłem jakichkolwiek informacji.
-Od wczoraj wiemy, że ta liczba osób się zmniejszyła. Doniesienia są takie, że osoby przechodzą w inne miejsca wzdłuż granicy i próbują ją przekroczyć w innych miejscach. Wiemy to też w większości od strony białoruskiej, ponieważ strona polska rzadko przekazuje światu cokolwiek - mówi kobieta.
- Ja zawsze biorę pewną poprawkę na informacje z Białorusi. Nie zmienia to faktu, że biorę też poprawkę na informacje z polskiej strony. Obie z nich niestety mają problemy z wiarygodnością - dodaje.
Działaczka opowiedziała, że często rozmawia z mediami zagranicznymi. Ich przedstawiciele określają odcięcie dostępu do granicy prasie co najmniej dziwnym i na pewno podejrzanym:
- Od wczoraj intensywnie rozmawiam z dziennikarzami z różnych krajów europejskich. Dla nich to jest niepojęte, to bardzo często są dziennikarze działający w obszarach konfliktów zbrojnych od lat i wszystkie osoby mówiły, że to jest przedziwne, że prasa nie może wjechać i pokazać światu tego co się dzieję - mówi Chmielewska.
- Rozmawiałam z BBC, z włoską telewizją publiczną i włoskim radiem, z fińską telewizją publiczną, norweskimi gazetami, hiszpańską telewizją publiczną, do tego wieloma międzynarodowymi agencjami medialnymi, jest co wymieniać. Dla nich jest to niepojęte, że legitymacja prasowa nie ma tu żadnego znaczenia - dodaje.
Granica nadal nie jest uszczelniona, a obawy rosną
Aktywistka wypowiedziała się na temat obietnic rządu o uszczelnieniu granic. Zgodnie z jej słowami nielegalnych przejść przez granicę jest mniej, ale sytuacja nie jest pod kontrolą, a już na pewno nie wygląda tak, jak wynika to z oficjalnych komunikatów rządowych:
- Spotkaliśmy kilka osób, którym udało się przekroczyć granicę. Nie mogę powiedzieć szczegółów dla bezpieczeństwa tych osób. Natomiast te grupy, o których wiemy, że przeszły granicę, to jest ich bardzo mało w porównaniu do poprzedniego tygodnia - opowiada kobieta.
- Trudno powiedzieć, czy udało się uszczelnić granice. Wiemy na pewno, że osoby zostały zgrupowane w jednym miejscu, a wcześniej docierały na granicę w różnych punktach na raz. Teraz kontrola jest łatwiejsza. Po drugiej stronie stoi wojsko i straż graniczna dlatego przejście nie jest możliwe - dodaje.
- Ten tydzień jest bardzo dziwny. Od niedzieli nie mieliśmy zgłoszeń, a w ubiegłych tygodniach to były mniej więcej po trzy interwencje dziennie. Migrantom udaje się dostać do Polski, widzimy to w końcu od sierpnia - mówi Anna Chmielewska.
W rozmowie został wspomniany również fakt, że w sierpniu rząd nie obiecywał milionowych inwestycji i całkowitego uszczelnienia granic. Dzisiaj takie słowa padają i mimo przekazów, że wszystko jest pod kontrolą, fakty wyglądają nieco inaczej.
Działaczka opowiedziała także o swoich obawach i o tym, co może wydarzyć się w najbliższym tygodniu. Kobieta wspomniała także jakich działań oczekuje od rządu:
- Ja na pewno boję się takiego klinczu dużej, tysięcznej grupy osób. To jest sytuacja, w której komuś mogą puścić nerwy, a to nigdy nie prowadzi do niczego dobrego. Ta sytuacja podsyca strach ale i kumuluje agresję - mówi.
- Po jednej i po drugiej stronie mamy wojsko i straż graniczną z bronią. To źle działa na psychikę każdego. Nie mówię, że komuś musi się coś stać, aczkolwiek nie wiemy tego - dodaje aktywistka.
- Ja bym sobie życzyła, żeby rząd wpuścił do strefy organizacje pozarządowe, organizacje humanitarne, które są w stanie pomóc tym osobom, chciałabym, żeby wpuszczone zostały także media - podsumowuje obecna w Kuźnicy Anna Chmielewska z Fundacji Ocalenie.
Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:
Dorota Szelągowska tworzy idealną parę ze swoim partnerem. Fani osłupieli widząc kim on jest
Na złożenie wniosku o 300 plus na dziecko jest czas tylko do 30 listopada
Terlecki do klientki w centrum handlowym: "Jest pani kretynką"
Jeżeli chcesz się podzielić informacjami ze swojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres redakcja@goniec.pl
źródło: slupsk.szkolapolicji.gov.pl