Mateusz Damięcki ujawnił sekret dopiero rok po śmierci ojca. Słowa tego nie oddadzą
W niedzielę 17 listopada 2024 roku przypada pierwsza rocznica śmierci utalentowanego aktora, Macieja Damięckiego. Artysta, który zagrał w wielu kultowych produkcjach, miał 79 lat. Jego syn, Mateusz, w tym dniu zdecydował się na szczególny gest i opublikował w sieci obszerny wpis, w którym zdradził pewną tajemnicę z przeszłości.
Pierwsza rocznica śmierci Macieja Damięckiego
Dokładnie rok temu, tj. 17 listopada 2023 roku zmarł Maciej Damięcki. Wówczas te smutne wieści przekazały jego dzieci, Matylda oraz Mateusz, publikując w sieci krótkie, przepełnione rozpaczą, notki. Aktor miał 79 lat i niemal do końca był aktywny zawodowo.
Maciej Damięcki utkwił w pamięci wielu pokoleniom, a wszystko za sprawą zróżnicowania produkcji, w jakich się pojawiał. Grał w m.in. “Plebanii”, “M jak miłość”, ale również był aktorem dubbingowym - mówił m.in. głosem Kermita w “Mapeciątkach”.
Urna z prochami Macieja Damięckiego spoczęła w grobie znajdującym się na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach w Warszawie. W ceremonii pogrzebowej udział wzięło wiele osób - nie tylko najbliżsi zmarłego aktora, ale również osoby związane z branżą. Nie zabrakło także poruszających przemówień. Głos zabrał brat artysty, Damian Damięcki. Podczas wzruszających słów wspomniał o jego zaangażowaniu w działalność artystyczną.
Kuriozalna wpadka w "Faktach" TVN. Anita Werner nie mogła tego przemilczeć Przejmujące wieści o stanie Tomasza Jakubiaka. "Znika mi"Maciek był wspaniałym aktorem. Każda, nawet najmniejsza rólka, to majstersztyk. Szykuje się nowy film, w którym podobno Maciek jest rewelacyjny. W życiu zawodowym był bardzo podporządkowany planom teatralnym. O odwołaniu jakiegokolwiek spektaklu nie mogło być mowy. Właśnie miał zaplanowane przedstawienie, a już się bardzo źle czuł. Po operacjach i rozlicznych rehabilitacjach. Jednak zagrał. Ale po trzech dniach zszedł już na zawsze z tej najpiękniejszej sceny, jaką jest życie - mówił Damian Damięcki podczas pogrzebu Macieja Damięckiego.
Mateusz Damięcki wspomina zmarłego ojca. Zawdzięcza mu naprawdę wiele
17 listopada - dokładnie w pierwszą rocznicę śmierci Macieja Damięckiego, jego syn Mateusz, opublikował na Facebooku obszerny i poruszający wpis. Wrócił w nim wspomnieniami do zdarzenia, które miało miejsce w 2002 roku, gdy był młodym chłopakiem, lecz już posiadał aktorskie doświadczenie. Zdradził, że podczas jednego z zimowych wieczorów udał się do lokalnego sklepu znajdującego się w Pruszkowie. Tam doszło do nieprzyjemnego zdarzenia.
ZOBACZ TAKŻE: Bukmacherzy już wiedzą! Sprawdź, kto wygra Taniec z Gwiazdami
Mateusz Damięcki wyjawił, że wówczas został zaatakowany przez trzech napastników, którzy zauważyli, że jest osobą medialną. Od słowa do słowa, zaczął w ich towarzystwie czuć się nieswojo i nawet, jak twierdzi, obawiał się o swoje bezpieczeństwo.
I nagle przestaje być miło. Biały zaczyna mnie tykać, a Czerwony wwierca we mnie wzrok tak głęboko, że porzucam złudzenia. Bez cienia uśmiechu przekrzywia głowę to w prawo to w lewo, jakby w myślach wyobrażał sobie, jak będzie mnie oprawiał. Napięcie rośnie, jak w dobrze zmontowanym filmie. Biały szczeka coraz głośniej, zwiększa amplitudę i siłę swoich mnie tyknięć, ten w czerwonym sięga po butelkę do kieszeni, odkręca, dopija dla kurażu, podrzuca szkło i łapie za szyjkę - wspominał Mateusz Damięcki.
Maciej Damięcki nieświadomie uchronił syna od niebezpieczeństwa
Sytuacja, w której wówczas znalazł się Mateusz Damięcki, wyglądała bardzo nieciekawie i zmieniała się niemal z sekundy na sekundę, lecz ruszała w niebezpiecznym dla młodego aktora kierunku. W swoim wpisie podkreślił, że “wiedział, co się święci”, jednak nie miał możliwości ucieczki. Wtem poczuł na swoich barkach dłonie jednego z napastników i zauważył, że drugi z nich sięga po butelkę. Wydawałoby się, że wszystko dla Mateusza Damięckiego zakończy się nieciekawie. Nic bardziej mylnego.
Niespodziewanie aktor usłyszał głos trzeciego z mężczyzn, który kazał napastnikom, by go zostawili. Szybko wyjaśnił, dlaczego nie pozwolił im, żeby skrzywdzili chłopaka. Okazuje się, że nieświadomie przyczynił się do tego jego ojciec, Maciej Damięcki.
Zostawcie go. Jego ojciec podkładał głos pod Kermita w “Mapeciątkach” - wyjaśnił.
Mateusz Damięcki wrócił nad ranem do domu cały i zdrowy, gdy jego rodzice jeszcze spokojnie spali i nie mieli pojęcia, co wydarzyło się kilka godzin wcześniej. Aktor spojrzał na śpiącego ojca i podziękował mu za to, że ochronił go w momencie, gdy nawet nie zdawał sobie sprawy, że jego syn wpadł w tarapaty.
Wróciłem do domu nad ranem. Rodzice jeszcze spali. "Dziękuję” patrząc na Ojca, powiedziałem do siebie. I sam położyłem się do łóżka - zdradził Mateusz Damięcki.