Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Wiadomości > Ksiądz zdradził prawdę o swoich zarobkach. "Czasem wpadną jeszcze ze dwa tysiące"
Jan Jałowczyk
Jan Jałowczyk 03.02.2023 20:50

Ksiądz zdradził prawdę o swoich zarobkach. "Czasem wpadną jeszcze ze dwa tysiące"

taca
Jan BIELECKI/East News

W Tygodniku Powszechnym ukazała się rozmowa z proboszczem parafii pod wezwaniem św. Andrzeja Apostoła w Warszawie, księdzem Leszkiem Slipkiem. Padły szczere słowa o tzw. kolędzie, o tym, ile duchowni w naszym kraju zarabiają oraz jakie kwoty faktycznie można znaleźć "na tacy". Zdaniem duszpasterza kolorowo nie jest.

Ksiądz zdradził prawdę o swoich zarobkach

Kwestia majętności księży od wielu lat rozpala wyobraźnię wielu osób w Polsce i nie tylko. O licznych nieruchomościach, dziełach sztuki oraz kontach bankowych bez dna powstawały nawet filmy. Tego typu historie dotyczą zazwyczaj tych najwyżej postawionych hierarchów kościelnych. A jak wygląda jednak finansowa rzeczywistość "szeregowego" księdza, pełniącego posługę w jednej z dziesiątek tysięcy parafii w naszym kraju?

Proboszcz parafii pod wezwaniem św. Andrzeja Apostoła w Warszawie, ks. Leszek Slipek przyznaje na wstępie rozmowy z Tygodnikiem Powszechnym, że w naszym kraju pokutuje duża nieprzejrzystość finansowa Kościoła Katolickiego. Jego zdaniem powoduje to sporą niechęć Polaków do instytucji. - Ludziom myli się taca z pensją księdza - podkreślał ksiądz.

Jak tłumaczył duchowny, dużą część parafialnych funduszy to dobrowolne ofiary przy okazji odprawianych mszy, ślubów, chrztów i pogrzebów. Dużym wsparciem okazują się tzw. "wpływy okresowe" , czyli np. kolędy i wypominki. - Czasem, jak dojdą wypominki związane z modlitwą za zmarłych, to wpadnie jeszcze ze dwa tysiące - tłumaczył ks. Slipek.

Konkretne kwoty

Padły konkretne kwoty. Jak wymieniał proboszcz warszawskiej parafii noworoczne wizyty duszpasterskie, czyli popularna "kolęda" to zazwyczaj wpływ rzędu 30 tys. zł. Z tej kwoty około 20 proc. dostają księża, natomiast pozostała część przeznaczana jest na potrzeby parafii. Zdaniem księdza Slipka, z tacy można uzbierać miesięcznie około 18 tys. zł. Akurat w przypadku parafii św. Andrzeja Apostoła w Warszawie, dochodzi jeszcze jedna nieruchomość, która wynajmowana przynosi co miesiąc 4,5 tysiąca zł wpływu dodatkowego.

Dopytywany konkretnie o wysokość swojej pensji, proboszcz nie pozostawiał złudzeń. - Moja proboszczowska (pensja — red.) waha się od 2 do 3 tys. zł brutto. Uważam, że najwyższa nie jest. W różnych parafiach dochody księży są różne - jak podkreślał duchowny, ze względu na zróżnicowane okresy, pensja bywa różna. - Czasami więc mam 1,9 tys. zł, a czasem 3,5 tys. zł - tłumaczył ksiądz.

W rozmowie z TP proboszcz podkreślał, że wydatków jest sporo. - Ksiądz podatek płaci sam, bo nie ma pracodawcy, biskup nie jest przecież pracodawcą - mówił. W tym kontekście padły chociażby wydatki na ZUS oraz opłaty skarbowe, które w sumie, co miesiąc wynoszą około 590 zł. Dodatkowo dochodzą pensje gospodyni, zakrystianki i organisty, co w sumie, razem ze składkami zdrowotnymi daje około 10 tysięcy złotych.

Kłopoty finansowe polskiego Kościoła

Niedawno pisaliśmy o tym, że wiele parafii w naszym kraju ma coraz poważniejsze problemy finansowe. Powodem takiego stanu rzeczy jest duży odpływ wiernych z kościołów, którego genezy można dopatrywać się jeszcze w czasach wzmożonej pandemii. Dodatkowym zmartwieniem jest redukcja zainteresowania religią w szkołach, a co za tym idzie, zatrudnieniem księży - katechetów.

Doniesienia o trudnym położeniu polskich księży pojawiły się w obliczu licznych i bulwersujących doniesieniach o wysokich wymogach finansowych w trakcie wizyt duszpasterskich. Głośna była sprawa proboszcza z parafii w Narwi, który oświadczył, że w kopercie ma znaleźć się 500 zł od rodziny lub 250 zł, gdy osoba jest samotna.

Artykuły polecane przez Goniec.pl:

Źródło: Tygodnik Powszechny/ Goniec