Kończą się zapasy surowca niezbędnego do produkcji żywności. W sklepach znów może zabraknąć towaru
Dopiero co udało się choć trochę uspokoić paniczne nastroje związane z dostępnością cukru, a na horyzoncie znów rysuje się poważna i co gorsze realna groźba braku na sklepowych półkach kolejnych niezbędnych produktów. Z powodu wyczerpujących się zapasów dwutlenku węgla problemy odczuwają nie tylko rolnicy, ale i przedstawiciele wielu innych branż. Jeśli rząd nie zareaguje, wkrótce możemy dosłownie bić się o mięso, ser, napoje czy farmaceutyki.
Wojna w Ukrainie wciąż zbiera dotkliwe żniwo nie tylko w okupowanym przez rosyjskiego agresora kraju, ale i wielu innych regionach świata. Władimir Putin skutecznie wykorzystuje potężne argumenty, jakie ma w ręku i powoduje kolejne kryzysy, sprawiając, że nikt nie może spać spokojnie.
Obawy budzą dziś już nie tylko zahamowane dostawy surowca do produkcji oleju słonecznikowego czy ukraińskiego zboża, ale też puste magazyny z węglem i zakręcane kurki z gazem. Te ostatnie stawiają pod znakiem zapytania nie tylko zapewnienie ciepła w najbliższych miesiącach czy produkcję energii elektrycznej, ale i to, co zastaniemy na sklepowych półkach.
Wielkie obawy o dostawy gazu
Nie trzeba patrzeć daleko wstecz, by zauważyć, że zapewnienie nieprzerwanych dostaw gazu do Polski to jeden z głównych tematów na agendzie rządu Zjednoczonej Prawicy. Premier Mateusz Morawiecki odniósł się do tej kwestii choćby podczas piątkowej wizyty w Strachocinie, gdzie otworzył gazociąg Polska-Słowacja.
- Mamy możliwość pozyskiwania gazu z różnych zakątków świata, już nie od Rosji. Polska rośnie w siłę i stale się rozwija. Ten gazociąg jest dowodem na to, iż Grupa Wyszehradzka odbudowuję swoją siłę i zacieśnia się jej współpraca - mówił.
🇵🇱 🇸🇰 Premierzy Polski @MorawieckiM i Słowacji @eduardheger uruchomili połączenie gazowe pomiędzy Polską a Słowacją ❗ pic.twitter.com/5GlViRJDpg
— Kancelaria Premiera (@PremierRP) August 26, 2022
Choć przyznać trzeba, że w ostatnim czasie Polska rzeczywiście działa na rzecz dywersyfikacji źródeł dostaw gazu, zerwanie kontaktów z Rosją pozostaje dużym ciosem dla gazowego zaplecza naszego kraju. Problemy mocno odczuwają już nie tylko rolnicy, ale i wiele innych podmiotów, które potrzebują znacznych ilości surowca do prowadzenia działalności.
Dwutlenek węgla towarem deficytowym
Choć mało kto kojarzy gaz w pierwszej kolejności bezpośrednio z wytwarzaniem żywności, to właśnie branża spożywcza mierzy się obecnie z jednym z większych kryzysów. Wszystko przez decyzję Anwilu i Grupy Azoty, które poinformowały o ograniczeniu produkcji nawozów.
Nawóz jest z kolei niezbędny do produkcji dwutlenku węgla, a bez tego zapomnieć można m.in. o powstaniu piwa, napojów gazowanych i wielu innych towarów, których, póki co nie brak na sklepowych półkach.
Wkrótce jednak i to może się zmienić na gorsze, bo cenny CO2 to surowiec do produkcji tzw. suchego lodu wykorzystywanego przez wszystkich produkujących towary wymagające niskich temperatur.
Zagrożone są więc m.in. zakłady mięsne, które używają suchego lodu, dodając go bezpośrednio do mięsa podczas mielenia i mieszania. To zaś oznacza ogromne starty finansowe dla przedsiębiorców i wielkie kłopoty dla konsumentów.
– Nie grozi nam jedynie wzrost cen, ale to, że produktów może po prostu zabraknąć w sklepach – podkreśla w oficjalnym oświadczeniu Wiesław Różański, prezes Unii Producentów i Pracodawców Przemysłu Mięsnego (UPEMI).
Jak dodaje, branża została kompletnie zaskoczona decyzją Anwilu i Grupy Azoty. Niektóre ubojnie już sygnalizują konieczność wstrzymania produkcji, bo zgromadzone zapasy pozwalają na utrzymanie jej zaledwie przez tydzień.
Branża spożywcza w potrzasku
Oprócz tego, zagrożone poważnymi utrudnieniami w kontynuowaniu działalności są także cukrownie, przemysł piekarniczy, rybny i branża mleczarska. W przypadku tej ostatniej, chodzi o dostawy szczepionek stosowanych powszechnie w napojach fermentowanych, serach i twarogach.
– Problem jest bardzo poważny. Jeśli nie są produkowane nawozy, nie powstają pewne środki chemiczne, które są niezbędne w naszej branży – mówi "Faktowi" Waldemar Broś, prezes Zarządu Krajowego Związku Spółdzielni Mleczarskich.
W czwartek 25 sierpnia zdesperowany Broś wystosował nawet pisemną prośbę do ministra rolnictwa Henryka Kowalczyka, w której poinformował o realnym zagrożeniu, jakie ciąży nad jego branżą i zaapelował o podjęcie działań.
– Mamy w Polsce 100 tys. gospodarstw mlecznych, które spełniają wszelkie rygorystyczne wymagania unijne dotyczące produkcji mleka. Jeśli zabraknie dostatecznej ilości energii elektrycznej, gazu czy takich środków chemicznych jak dwutlenek węgla i kwas azotowy, produkcja zostanie ograniczona – napisał.
Dodatkowo, zaznaczył również, że w przypadku ograniczenia skupu mleka, wszystko fatalnie odbije się na rolnikach, którzy nie otrzymają zapłaty i staną przed wyzwaniem, co zrobić z zalegającym surowcem.
Sklepowe półki opustoszeją?
Dramatyczny apel nie ominął także Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. W piątek 26 sierpnia przedstawiciele wielu branż, w tym browarniczej, wspólnie zaalarmowali premiera o bezpośrednim zagrożeniu dla bezpieczeństwa żywnościowego kraju.
- Brak wyżej wymienionych substancji na rynku uniemożliwi utrzymanie ciągłości produkcji wielu przedsiębiorstw z sektora spożywczego, a w konsekwencji ograniczy podaż żywności i braki w sklepach detalicznych - ostrzegli.
Wkrótce naszym problemem może się więc okazać nie to, ile trzeba zapłacić za stale drożejące towary, ale to, czy w ogóle zastaniemy je w sklepowym asortymencie. Niepewność związana z dostępem do podstawowych produktów wciąż mocno spędza sen z powiek wielu Polakom. Miejmy nadzieję, że ich obawy okażą się wyolbrzymione.
Artykuły polecane przez Goniec.pl:
Nowe rozporządzenie MEiN ujrzało światło dzienne. Nauczycieli czeka prawdziwa rewolucja
Druzgocąca wiadomość obiegła media. Nie żyje najstarsza Polka, tytuł uzyskała zaledwie tydzień temu
Źródło: Goniec.pl, Business Insider, Fakt