Jolanta Kwaśniewska po latach ujawniła prawdę o prezydenturze męża. Przyznała się do błędu
W rozmowie z "Radiem 357" Jolanta Kwaśniewska podzieliła się swoimi wspomnieniami z pierwszych dni objęcia urzędu prezydenta RP przez jej męża. Słuchacze podcastu mogli usłyszeć m.in. o przeżyciach byłej prezydentowej w związku z brutalną kampanią wyborczą z 1995 r. oraz powrotu do "normalności" po upłynięciu kadencji jej męża.
Jolanta w dosadnych słowach o kampanii wyborczej z 1995 r.
- To była ohydna kampania - mówiła w podcaście "Radia 357" Jolanta Kwaśniewska, wspominając wydarzenia z 1995 r., kiedy jej mąż po raz pierwszy ubiegał się o fotel prezydenta RP.
- Ten background z czasów PRL-u na pewno nie pomagał - wspominała była prezydentowa, wracając myślą do swojej teściowej, która w jej przekonaniu przepłaciła tę kampanię życiem (Aleksandra Kwaśniewska z d. Białasz zmarła w 1995 r.) - Mama została totalnie zaszczuta. Ta ilość nienawiści, wylewanych pomyj, tworzenia pewnego rodzaju faktów - komentowała żona Aleksandra Kwaśniewskiego.
W udzielonej rozmowie była pierwsza dama nie rozwijała jednak wielu wątków negatywnych. Jolanta Kwaśniewska na przestrzeni lat dała się poznać jako kobieta znająca dobre obyczaje, właściwą etykietę oraz grzeczność na najwyższym poziomie. Dlatego kiedy została zapytana o emocje, jakie towarzyszyły jej tuż po ogłoszeniu wyników wyborów z 1995 r., słuchacze mogli usłyszeć szczerą relację byłej prezydentowej.
- Dziecko rozpoczynało wtedy naukę w liceum, a tu bęc! Wygrane wybory i następnego dnia pod domem w Wilanowie, na małej uliczce, stojący BOR: "Pani prezydentowo, panie prezydencie". Mówię: "O kurczę, to się narobiło! - opowiadała Jolanta Kwaśniewska.
Trudny powrót do "normalności"
Wspominając ostatnią kadencję męża oraz trudy z jakimi przyszło się mierzyć parze prezydenckiej, Jolanta Kwaśniewska przekonywała, iż koniec drugiej kadencji w jej odczuciu znacznie trudniej przeżył jej małżonek. - Mnie było łatwiej wrócić do normalnego życia niż Olkowi - usłyszeli słuchacze podcastu.
Głównym problemem powracającej do "normalności" byłej już na tamten czas pary prezydenckiej był brak mieszkania. - Polecieliśmy do Szwajcarii, do siostry męża. W ostatniej chwili udało się nam kupić mieszkanie, ale ono wymagało remontu. Rzeczy były w paczkach w magazynach, u panów z ochrony, u moich sióstr - mówiła Jolanta Kwaśniewska.
- To był błąd - dodawała - Trzeba było sobie wcześniej przygotować miejsce, do którego się wróci. W naszym małym mieszkaniu w Wilanowie zamieszkała Ola - kończyła temat była prezydentowa.
Artykuły polecane przez Goniec.pl:
Źródło: Radio357