Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Fakty > Dramat pana Jerzego. Przepisał synowi część domu, sam stał się bezdomny i spał na cmentarzu
Ada Rymaszewska
Ada Rymaszewska 22.12.2022 13:11

Dramat pana Jerzego. Przepisał synowi część domu, sam stał się bezdomny i spał na cmentarzu

Świnoujście: Chciał ofiarować synowi część domu, sam stał się bezdomny. Pan Jerzy spał na cmentarzu
"Uwaga" TVN

Pan Jerzy od urodzenia mieszka w Świnoujściu. Mężczyzna przekazał w darowiźnie część swojego domu starszemu synowi, ale nie nie podejrzewał, że wszystko obróci się przeciwko niemu i wyląduje na ulicy. 73-latek przez kilka miesięcy żył pod gołym niebem, nie mogąc doprosić się wstępu do budynku. W jego sprawie w końcu interweniowała "Uwaga" TVN.

Ofiarował dom synowi, wylądował na ulicy

Historia pana Jerzego dosłownie rozrywa serce. Mężczyzna chciał uchylić nieba swojemu starszemu synowi, Robertowi i ofiarował mu swoją część domu z nadzieją, że będzie mógł tam mieszkać aż do śmierci. Niestety, od lutego krąży po Świnoujściu jako bezdomny, bo Robert nie chce wpuścić go do mieszkania.

- Ciężko było. Przychodziłem na grób do rodziców i płakałem. Ale przy rodzicach czułem się lepiej. Nie bałem się tak. Wiedziałem, że rodzice mnie pilnują – opowiedział pan Jerzy reporterom "Uwagi" TVN.

Mężczyzna nigdy nie podejrzewałby, że jego dobre serce stanie się przyczyną, dla której wyląduje dosłownie na ulicy. W ciągu kilku miesięcy "mieszkał" m.in. na plaży i cmentarzu, a pranie robił, czerpiąc wodę z położonego obok grobu jego matki i ojca kranu.

Życie pełne trudnych doświadczeń

Pan Jerzy nie należy do osób całkowicie samotnych. Wychował się w Świnoujściu razem z dwoma braćmi i siostrą, ale ich życie nie było usłane różami.

- Rodzice nie byli pijakami, ale rygorystycznie gonili nas do roboty. Trzymani byliśmy krótko - zdradziła pani Wanda, siostra 73-latka.

Będąc już dorosłym mężczyzna podjął pracę, ożenił się i osiedlił w rodzinnym domu. Jak jednak twierdzi jego siostra, trzeba było go "popychać", bo nie do końca radził sobie żyjąc na własny rachunek. - Jak mama żyła i dawała pieniądze, to jeszcze wszystko ogarniał - tłumaczy kobieta.

To właśnie, gdy rodzice pana Jerzego zmarli, ten podarował należącą do niego część domu starszemu synowi. Robert miał wyremontować piętro, by ojciec mógł na nim godnie dożyć starości, ale dom zaczął popadać w ruinę, a pan Jerzy z żoną i młodszym synem zmuszeni byli zamieszkać u pasierba. Ten jednak po paru latach zażądał wyprowadzki 73-latka.

Ponad 10 lat czekania

Pan Jerzy nie ukrywa, że ma żal do starszego z synów. - Powiedział, że będzie robił tam remont, kazał poczekać. I tak człowiek czeka już ponad 10 lat - skarży się.

Pytany o to, czy Robert jest świadomy, że skazał ojca na bezdomność, odpowiedział, że mężczyzna kazał mu wynająć mieszkanie. Nie zainteresował się jednak, czy ojciec ma jakiekolwiek środki i co dalej z jego losem.

Większą empatią i współczuciem wykazali się tymczasem obcy ludzie, którzy widywali pana Jerzego na ulicy. Pomocną dłoń wyciągnął do niego także przyjaciel.

- Jurek jest trochę niezaradny. Potrzebuje kogoś, kto go poprowadzi przez życie. Dla mnie to jest rzecz nie do pomyślenia. Ojciec przepisuje darowiznę synowi, a syn to wykorzystuje, żeby osiągnąć na tym jakieś korzyści. Dosłownie wyrzucając ojca i brata z mieszkania - mówi pan Ryszard.

Jak dodaje, Robert "uprzykrzał" ojcu życie, odcinając mu chociażby wodę czy kanalizację. Znajomy pana Jerzego podejrzewa też, że syn specjalnie uszkodził dach, aby tylko pozbyć się niechcianego lokatora i otworzyć kwatery dla wczasowiczów.

Na łasce obcych

73-latek stara się jak może, by zarobić trochę grosza na zapewnienie podstawowych potrzeb, ale jego emerytura jest skromna, a z dorywczej pracy stróża także nie ma kokosów. Na zimę wprowadził się do zaadaptowanej komórki, otrzymując pomoc od obcej osoby..

- Mieszkam u takiej pani, bardzo miła kobieta. Ta pani mi pierze. Nieraz jem obiady. Mam łazienkę – mówi pan Jerzy.

Problemy z lokum to niejedyne, co trapi mężczyznę. Jak mówi, jest poważnie chory. Ma raka prostaty i przepuklinę. - Teraz, w lutym, wybieram się do szpitala. Chciałbym tylko mieszkać w swoim mieszkaniu - stwierdza.

Młodszy syn mężczyzny, Michał, który także musiał szukać mieszkania, pracuje w restauracji i mieszka w pokoju pracowniczym. Na parterze domu, którego część przepisana została na Roberta, mieszkają brat pana Jerzego razem z żoną.

- Byłam pewna, że Robert, mój bratanek, zaopiekuje się nim. Dzwoniłam do niego w tej sprawie, to powiedział: "Ja tacie pomogę, nie dam mu krzywdy zrobić". I z tego wynika, że nie pomógł – mówi pani Wanda.

Tagi: