Festiwal umizgów na spotkaniu z Kaczyńskim. Sceny jak u Barei, wyznaniom nie było końca
Mimo licznych wpadek i kontrowersyjnych twierdzeń, Jarosław Kaczyński wciąż może liczyć na grono wpatrzonych w niego niczym w święty obraz wyborców. Prezes Prawa i Sprawiedliwości przekonał się o tym podczas wizyty w Puławach, gdzie nie szczędzono mu pochwał i górnolotnych określeń. Polityk nie krył zadowolenia i wyraźnie rozkoszował się płynącymi komplementami, które łudząco przypominały sformułowania żywcem wyjęte z filmów Barei.
Jarosław Kaczyński kontynuuje objazd po Polsce, odwiedzając kolejne miejscowości i wywołując w każdej z nich niemałe poruszenie. Tournée ma być rzekomo okazją do porozmawiania z Polakami na trapiące ich tematy i bycia bliżej obywateli, jednak nie jest tajemnicą, że obraz płynący ze spotkań jest mocno wypaczony, bowiem na wydarzenie wstęp mają tylko wyselekcjonowani goście, od których złego słowa na temat władzy raczej się nie usłyszy.
Sam Kaczyński doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że nie przez wszystkich jest równie mocno kochany, o czym świadczy fakt, że przed gniewem Polaków chowa się za kordonami policji, ale mimo tego lubi nieco koloryzować rzeczywistość i czerpać przyjemność ze skierowanych w jego stronę umizgów. Tych nie zabrakło z pewnością w Puławach, gdzie poziom absurdu sięgnął absolutnego zenitu.
Prezes PiS zapowiada wsparcie dla kół gospodyń wiejskich
Na początku spotkania próbowano jeszcze zachować pozory powagi, dlatego Kaczyński mówił wiele o reformie sądownictwa, kwestiach związanych z węglem oraz reparacjach od Niemiec. Sytuacja uległa jednak diametralnej zmianie z chwilą, gdy przyszło do pytań z publiczności, a głos zabrał moderujący dyskusję "wodzirej".
- Dzięki rządom PiS powstało bardzo dużo kół gospodyń wiejskich. I stwierdzenie jest takie, że jest nadzieja, iż będzie ich więcej niż wyborców Platformy Obywatelskiej - oznajmił mężczyzna.
Na to stwierdzenie prezes ochoczo zaklaskał, po czym uzupełnił wypowiedź, zaznaczając, że owe koła powstają też w miastach, a dołączać do nich mają także gospodarze. Nie krył także, że gdyby rzeczywiście przewyższyły one swoją liczebnością liczebność elektoratu politycznych oponentów, byłby "rad z takiego wyniku".
Festiwal umizgów na spotkaniu z Jarosławem Kaczyńskim
Następnie padło pytanie o to, czy jest szansa na zwiększenie środków dla kół gospodyń wiejskich. Lider Zjednoczonej Prawicy nie miał innego wyjścia, jak tylko jeszcze bardziej przymilać się wpatrzonym w niego uczestnikom spotkania, dlatego pokusił się o wypowiedź wychodzącą naprzeciw ich oczekiwaniom.
- To już konkret. Tak, ja sam postuluję, by to w tej chwili podwoić - zapewnił, wywołując niemalże euforię i gromkie brawa, które jednak nie zadowoliły samego konferansjera.
- Aplauz jest zbyt mały. Koło gospodyń wiejskich wstaje i bije brawo jeszcze raz - agitował mężczyzna.
Prezes udawał mocno speszonego, a wręcz nawet speszonego i skromnie zapewnił, że nie potrzebuje owacji. Mimo tego, kontynuował festiwal obietnic, wyrażając nadzieję, że przekona swoich sejmowych kolegów do realizacji obietnicy.
- To jest bardzo autentyczny i pożyteczny ruch społeczny. [...] To wielka wartość w naszym, powiedzmy sobie, dosyć niezbyt rozbuchanym życiu naszego społeczeństwa, to są takie jasne punkty - uzasadniał.
"Prezes jest THE BEST!"
Kolejną serię pytań również poprzedziła błyskotliwa konkluzja prowadzącego spotkanie, który w swoim zachwycie nieomal rozpłynął się niczym kostka lodu.
- Nareszcie czuję tremę, ponieważ nauczyciel z małej szkoły wiejskiej będzie zadawał pytania doktorowi prawa - powiedział, dokładając jeszcze więcej lukru do oprawy wydarzenia.
Po tym wszystkim poziom słodyczy osiągnął poziom przyprawiający o mdłości, a wszystko to za sprawą jednego, ale bardzo wymownego stwierdzenia.
- Oto dowód napisany państwa ręką, ręką płynącą zapewne z serca. Prezes jest the best! - oznajmił mężczyzna, na co publiczność znów zareagowała brawami.
Trudno nie odnieść wrażenia, że spotkania z Jarosławem Kaczyńskim coraz bardziej przypominają istny cyrk, ale jak widać, rządzący nie znają umiaru i nie dostrzegają żadnych granic absurdu.
To może mieć jednak opłakane konsekwencje, bo żyjąc w takiej ułudzie, łatwo stracić kontakt z rzeczywistością, a przecież prawdziwy szok może nadejść już wraz z przyszłą jesienią.
Artykuły polecane przez Goniec.pl:
Wielka akcja saperów we Wrocławiu. Konieczna ewakuacja kilku tysięcy mieszkańców
"To się pali, to dymi i jakoś ludzie żyją". Zaskakujące słowa Kaczyńskiego w Puławach
Prognoza pogody. Synoptycy zapowiadają falę upałów jeszcze w październiku