Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Fakty > Były szofer Kaczyńskiego opowiedział o współpracy z prezesem PiS
Ada Rymaszewska
Ada Rymaszewska 21.11.2021 11:11

Były szofer Kaczyńskiego opowiedział o współpracy z prezesem PiS

Kaczyński
Pawel Wodzynski/East News

Nie milkną echa sprawy zatrzymania prawa jazdy Donaldowi Tuskowi. Lider Platformy Obywatelskiej znacznie przekroczył prędkość, za co został ukarany przez funkcjonariuszy drogówki. Jednakże, jak można dowiedzieć się z wywiadu przeprowadzonego z byłym szoferem Jarosława Kaczyńskiego, prezes PiS także lubi szybką jazdę, w związku z czym nie powinien wypominać konkurentowi politycznemu wczorajszego incydentu.

Tematem odebrania uprawnień do jazdy byłemu premierowi Donaldowi Tuskowi żyją od wczoraj wszystkie media. Sprawę już wykorzystała Telewizja Publiczna, która w bezpardonowy sposób zaatakowała przewodniczącego PO, zarzucając mu kompromitację i hipokryzję.

O sprawie niechętnie wypowiadają się politycy opozycji, którzy swoje stanowisko muszą konsultować z rzecznikiem PO Janem Grabcem. Jeden z nich zażartował jednak anonimowo w rozmowie z WP, że Tusk powinien był wziąć przykład z Jarosława Kaczyńskiego i skorzystać z usług szofera. Prezes PiS od lat ma bowiem osobistych kierowców, którzy są na jego każde zawołanie.

Spowiedź byłego szofera prezesa PiS

Jak się okazuje, jeden z szoferów Kaczyńskiego dał się namówić Michałowi Krzymowskiemu, autorowi książki "Kaczyński – cała prawda", na rozmowę dotyczącą służby byłemu premierowi.

Pozostała część artykułu pod materiałem wideo

Tadeusz Kopczyński był nie tylko wieloletnim kierowcą prezesa PiS, ale też jego przyjacielem, ochroniarzem i doradcą. Dziś mężczyzna żyje skromnie, utrzymując się z renty. Był jednak czas, gdy obracał się wśród elity rządzącej naszym państwem.

Na pytanie o to, czy Jarosław Kaczyński lubi szybką jazdę, Kopczyński odpowiadał bez wahania.

Pewnie. Potem, po mnie, przyszedł wolniejszy kierowca i powiem panu, że Jarek nie był zadowolony. Ja jeździłem szybko, bo byliśmy wiecznie spóźnieni. Rzadko się zdarzało, żeby szef wyszedł z domu na umówioną godzinę - mówił.

Wieczny pośpiech prezesa wynikał zazwyczaj z licznych porannych telefonów, które przed wyjściem z domu odbierał Kaczyński. Opóźnienie związane z długimi rozmowami ze współpracownikami trzeba było później nadrabiać w trasie.

Specyficzne wymagania Kaczyńskiego

Już za czasów, gdy obecny wicepremier ds. bezpieczeństwa zostawał ministrem, nie ufał on rządowym kierowcom z BOR i wolał otaczać się sprawdzonymi i zaufanymi osobami. W zwyczaju miał ponoć sprawdzać wszystkich u Andrzeja Milczanowskiego, byłego szefa UOP.

Dziś także, choć teoretycznie nie powinien korzystać z usług zewnętrznych firm jako osoba mająca dostęp do informacji niejawnych, Kaczyński unika funkcjonariuszy SOP jak ognia, gdyż nie daje wiary służbom, którymi sam przecież dowodzi.

Tadeusz Kopczyński opowiedział także o specyficznych upodobaniach prezesa PiS jako pasażera. Zazwyczaj siadał on z przodu, gdyż bardzo lubił podziwiać trasę i mijane miejscowości.

Były kierowca, pytany o to, czy dobrze mu się jeździło z politykiem, wskazywał na pewne drobne szczegóły, które przeszkadzały mu w codziennej pracy.

Dwie rzeczy były nie do wytrzymania. Pierwsza to temperatura w samochodzie. Jarek bał się, że go zawieje i za nic w świecie nie pozwalał otworzyć okna albo włączyć klimatyzacji - zdradzał Kopczyński i dodawał, że kiedyś podobno doszło nawet do kłótni o temperaturę panującą w samochodzie.

Drugą, niezwykle irytującą kwestią było wieczne wtrącanie się do jazdy Kaczyńskiego, który zawsze miał dla przyjaciela jakieś rady.

- Skręć w lewo, a teraz prosto, tu w prawo. No, to mu mówię – tu jest zakaz, człowieku! Zrób prawko, to będziesz się wciskać za fajerę. A on, że jak ja robiłem prawko, to on pisał doktorat. I taka to była z nim jazda - mówił były szofer.

Wygląda więc na to, że nie tylko Donald Tusk lubi czasem docisnąć pedał gazu. Jarosław Kaczyński także ma w swojej biografii liczne incydenty drogowe, co sprawia, że jest dziś chyba ostatnią osobą, która powinna wypominać liderowi PO wczorajsze zdarzenie.

Na jego szczęście, nie musi on dużo mówić, gdyż krytykę Tuska wzięli na siebie zarówno jego współpracownicy, jak i pozostająca pod jego wpływem Telewizja Polska. O tym, jak "Wiadomości" zrelacjonowały wczorajszą wpadkę Tuska, przeczytacie tutaj.

Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:

Jeżeli chcesz się podzielić informacjami ze swojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres redakcja@goniec.pl

Źródło: WP