Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Wiadomości > Zrezygnował z kapłaństwa. Nie do wiary, co biskup miał mu wykrzyczeć prosto w twarz
Marcin Czekaj
Marcin Czekaj 15.03.2025 13:21

Zrezygnował z kapłaństwa. Nie do wiary, co biskup miał mu wykrzyczeć prosto w twarz

Ksiądz
Fot. Pexels/RDNE Stock project

Jeden z byłych księży postanowił podzielić się swoją historię. Na łamach książki opisał, jak wyglądało jego kapłaństwo oraz dlaczego zdecydował się odejść z Kościoła. Trudno uwierzyć, jak na jego decyzję zareagował biskup.

To była najtrudniejsza decyzja w życiu

Już wkrótce, bo 26 marca 2025 roku na rynku ukaże się nowa książka Moniki Białkowskiej. Autorka z zawodu jest dziennikarką i teolożką, która tym razem na tapet wzięła kwestie funkcjonowania polskiego Kościoła katolickiego. Na łamach swoje książki “Połamany celibat” postanowiła bowiem opisać prawdziwe historie zarówno księży, którzy odeszli od kapłaństwa po latach wewnętrznych konfliktów, jak i tych, na których drodze pojawiła się miłość w postaci drugiego człowieka.

Do fragmentów jeszcze niepublikowanego dzieła dotrzeć się udało dziennikarzom portalu “WP Kobieta”. Na jego łamach przytoczona została historia Radosława, który postanowił zakończyć swoją działalność jako kapłan. W książce opisał, jak wyglądał moment podjęcia tej arcytrudnej dla niego decyzji oraz z jaką reakcją spotkała się ona wśród jego najbliższych.

Najtrudniejsze dla mnie było powiedzenie o wszystkim rodzicom. Długo się do tego przygotowywałem. W końcu napisałem list. Skserowałem go potem i nadal mam kopię, ale nie czytałem go od wielu lat. Ten list wysłałem do rodziców za potwierdzeniem odbioru, żeby mieć pewność, że go dostali. Nie odzywali się przez miesiąc. Potem tata zadzwonił. Powiedział: "Przyjedź, pogadamy". Tak się zaczęła historia mojego nowego życia. Pan Bóg wziął mocno w swoje ręce jego stery - czytamy.

To jednak dopiero początek trudnych sytuacji, z jakimi zmierzyć się musiał były ksiądz. W dziele Moniki Białkowskiej wspomina, że najtrudniejsza była dla niego rozmowa z biskupem. Trudno uwierzyć, jaka była reakcja duchownego na zmiany w życiu dotychczasowego wikariusza. Padło nawet kilka wyzwisk. Oto szczegóły.

Dalsza część artykułu pod zdjęciem.

pexels-gabriel-manjarres-119584478-13913277.jpg
Fot. Pexels/Gabriel Manjarres
Tragedia w polskim mieście. W trakcie kontroli przyznał się, że zabił żonę. Nie żyje 47-latka Rozenek bezlitośnie o Trumpie "Napluł wszystkim w twarz"

Duchowni próbowali utrudnić życie byłemu księdzu

W dalszej części książki dowiadujemy się, że Radosław postanowił porzucić kapłaństwo ze względu na fakt, że w jego życiu pojawiła się kobieta, z którą chciał on założyć rodzinę. Mowa o Wioli. Mimo silnego uczucia ówczesny ksiądz wiedział, że zmiana nie będzie prosta. Nigdy bowiem nie miał okazji pracować w tradycyjnych zawodach i nie miał żadnych kwalifikacji. Z tego powodu obawiał się tego, jak poradzi sobie w nowej sytuacji.

Wcześniej miałem w sobie duży lęk. Myślałem sobie, że idę do świata, w którym nie mam żadnej wartości. Jestem niewykwalifikowanym robotnikiem, który nigdy nawet nie trzymał łopaty. Jestem teologiem, który za chwilę ma założyć rodzinę, ale nie ma pojęcia, jak swoje życie poukładać. I Pan Bóg zaczął mnie leczyć. Robił to przez moją żonę. To ona stała się dla mnie przewodniczką po świecie - tłumaczył autorce książki.

ZOBACZ: Donald Tusk nie przebierał w słowach, trudno uwierzyć, co zarzuca PiS. “Słuchaj, prezesie Kaczyński”

Radosław w dziele “Połamany celibat” zdradził także, że nigdy nie żałował podjętej przez siebie decyzji. Niedługo po porzuceniu sutanny wyjechał z żoną do pracy za granicę. Po powrocie osiedli się w miejscu, gdzie wcześniej odbywał on posługę. Wszystko przez fakt, że mieszkała tam cała ich rodzina. Nie obyło się jednak bez problemów. Jak wspomina, były proboszcz robił wszystko, aby Radosław oraz Wiola nie mogli dostać pracy w miejscu swojego zamieszkania.

Potem dowiedziałem się, że mój były proboszcz z proboszczem sąsiedniej parafii poszli do szefa Wioli prosić, żeby nie dawał jej pracy. I robili wszystko, żeby mnie też nikt w okolicy nie zatrudnił. Nie wierzyłem w to. Ale Wiola dopytała i okazało się, że rzeczywiście tak było. I że dlatego dostała tak szybko umowę: bo szef był zniesmaczony po spotkaniu z proboszczem, że ten śmiał o coś takiego prosić. I na złość proboszczowi dał Wioli od razu umowę na stałe - wyznał.

To jednak niejedyne problemy, jakie stanęły na drodze byłego księdza. Okazuje się, że tuż po podjęciu decyzji odbył on poważną rozmowę z biskupem, podczas której padło kilka nieodpowiednich słów. Ta reakcja duchownego może wielu zszokować.

Proboszcz miał "pozbyć się problemu"

W książce “Połamany celibat” nie zabrakło bowiem dokładnego opisu ostatnich chwil Radosława w jego ówczesnej parafii. Jak wspomina, tuż po podjęciu decyzji miał okazję odprawić swoją ostatnią mszę w życiu. Wówczas po wejściu na plebanię spotkał on proboszcza, który wprost zapytał, czy planuje on porzucić kapłaństwo. Okazuje się, że duchowny nie zamierzał w żaden sposób zatrzymywać swojego wikarego. Można wręcz odnieść wrażenie, że “pozbył się on problemu”.

Ze spokojem odpowiedziałem, że tak i że jutro jadę do kurii. Nie próbował nawet jakoś rozmawiać, pomóc czy nawet mnie zatrzymać. Chciał się mnie pozbyć jako problemu, zupełnie tak samo, jak zrobił na moich oczach rok wcześniej ze starszym kolegą księdzem - opowiedział Radosław.

ZOBACZ: Nowy komunikat ws. zdrowia papieża Franciszka. Nastąpiła duża zmiana

Ksiądz ze zdecydowanie gorszą reakcją spotkał się natomiast w kurii, gdzie przyjęty został przez miejscowego biskupa. Jak podkreśla sam Radosław, była to jedna z jego najtrudniejszych rozmów w życiu. Duchowny miał bowiem na niego nakrzyczeć i rzucić kilkoma mocnymi epitetami. Tuż po tym odesłał go do biskupa pomocniczego, którego reakcja była bardzo podobna.

To była bardzo trudna rozmowa. Biskup – dziś już nieżyjący – wyzywał mnie od chorych psychicznie, od debili, krzyczał, czy nie byłem świadomy, na co się zgadzałem. Uświadomiłem sobie, że jemu w ogóle nie zależy na mnie jako na człowieku. Odesłał mnie do biskupa pomocniczego. Ten też zaczął na mnie krzyczeć. Wiedziałem, że nie mogę wchodzić w tę logikę. Wiedziałem, że podjąłem wolną decyzję - wspomina.

Ostatecznie Radosław wielokrotnie zmieniał swoje miejsce pracy, aż finalnie udało mu się założyć własną firmę. Ponadto kupił on ziemie i wybudował na niej własny dom. Obecnie prowadzi szczęśliwe i spokojne życie u boku swoich najbliższych.

Zmieniałem potem pracę niejeden raz, bo zmieniały się okoliczności – cały czas przecierając oczy ze zdumienia, ile dobra się wokół mnie dzieje. W końcu założyłem własną firmę. Kupiłem ziemię. Wybudowałem dom. I wiem, że to wszystko aż brzmi niewiarygodnie, ktoś powie, że życie nigdy się aż tak dobrze nie układa. Dziś wiem, że z największego gnoju można wyjść na piękną drogę - podsumował.