Zawrzało w TVN24, gościni naprawdę to zrobiła. Prowadzący nie wytrzymał, takich scen dawno nie było
Poniedziałkowy odcinek programu "Tak jest" na antenie TVN24 dostarczył widzom niecodziennych emocji. Dyskusja, która miała skupić się na relacjach między polityką a prawem, szybko przekształciła się w gorącą wymianę zdań. Atmosfera w studio gęstniała z każdą minutą, a ostatecznie prowadzący Rafał Wojda zdecydował się na stanowczą interwencję. Takich scen już dawno nie było.
W programie "Tak jest" doszło do sprzeczki polityk PIS z prowadzącym
W poniedziałkowym wydaniu programu "Tak jest" na antenie TVN24 gościli polityk Dorota Arciszewska-Mielewczyk oraz reprezentant Trzeciej Drogi, Paweł Sliz.
Dorota Arciszewska-Mielewczyk to polityk związana z Prawem i Sprawiedliwością, była senator oraz posłanka na Sejm RP, która w swojej działalności publicznej często podejmuje tematy związane z wymiarem sprawiedliwości, polityką morską i sprawami gospodarczymi. Znana jest z ostrego języka i zdecydowanych opinii, co wielokrotnie prowadziło do burzliwych debat w mediach. Paweł Marek Śliz, urodzony 18 września 1980 roku w Krakowie, jest z kolei polskim prawnikiem i politykiem związanym z partią Polska 2050 Szymona Hołowni. Ukończył studia prawnicze na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego w 2005 roku, a w 2009 roku zakończył aplikację adwokacką. W Sejmie pełni funkcję przewodniczącego Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka oraz przewodniczącego klubu parlamentarnego Polska 2050-Trzecia Droga.
Tragiczny wypadek na lotnisku wojskowym. Nie żyje mężczyzna, na ratunek było za późno Nawrocki właśnie ogłosił to przed całą Polską, a jednak. W kraju poruszenie, postawił sprawę jasnoSłowna potyczka na antenie
Poniedziałkowy program z udziałem polityków rozpoczął się od pytania, które rzucił prowadzący: czy polityka może iść przed prawem? Posłanka PiS Dorota Arciszewska-Mielewczyk natychmiast skierowała swoją wypowiedź na temat ministra sprawiedliwości Adama Bodnara.
Dzisiaj nie ma ustaw. Dzisiaj są dekrety, gdzie jest łamanie prawa - stwierdziła.
Podkreślała, że obecne rządy funkcjonują w warunkach "dyktatu, absolutnego chaosu" i że rząd "łamiąc prawo, kieruje się polityką, mszczeniem się i igrzyskami".
Miałem wrażenie, że mówiła pani o ośmiu latach rządów obozu Zjednoczonej Prawicy - zareagował na tę opinię prowadzący.
Komentarz ten wywołał natychmiastową reakcję posłanki, która uznała go za prowokację.
Pan jest teraz złośliwy, bo pan mnie prowokuje - odpowiedziała.
W kolejnych minutach debaty atmosfera w studiu stawała się coraz bardziej napięta. Posłanka PiS zarzuciła, że w związku z decyzjami obecnej władzy "na wolność wypuszczani są mordercy, gwałciciele, handlarze narkotyków". Prowadzący natychmiast poprosił o konkretne przykłady takich działań, jednak Arciszewska-Mielewczyk nie podała żadnego. Zamiast tego, odpowiadała ogólnikowo, że "wszystkie do tej pory, wszystkie opinie i dekrety". Kiedy dziennikarz ponowił prośbę o konkrety, usłyszał: "Od tego jest Internet, żeby wszystkie opinie wygooglować".
Wystarczy, pani poseł. Nie będziemy tak rozmawiać - zakończył w końcu dyskusję Wojda, podsumowując: "Poprosiłem o jeden przykład. Nie podała pani żadnego".
Emocjonująca dyskusja na antenie. "To nie ma najmniejszego sensu"
Na napiętą atmosferę programu zwrócił uwagę również poseł Trzeciej Drogi Paweł Śliz. Próbował wtrącić swoje uwagi, jednak jego wypowiedzi były wielokrotnie przerywane przez Arciszewską-Mielewczyk.
Ja pragnę zwrócić uwagę, kto zaprosił Komisję Wenecką za waszych czasów. Wy - przypomniał.
W odpowiedzi posłanka przerwała mu, zaznaczając: "Komisja Wenecka nie powiedziała, że są neosędziowie”.
Dyskusja przybrała jeszcze bardziej absurdalny obrót, gdy prowadzący zapytał: "Ile to jest 2 plus 2?".
Pan mnie dziś będzie przepytywał z matematyki? A ile jest 2,5 plus 2,5, panie redaktorze? - odpowiedziała posłanka.
Dziennikarz stwierdził, że jego pytanie miało na celu podkreślenie, jak ważna jest definicja prawdy w debacie politycznej.
Rafał Wojda zdecydował się na radykalny krok, przerywając dyskusję.
W końcu prowadzący program TVN24 doszedł do wniosku, że rozmowa z reprezentantką Prawa i Sprawiedliwości do niczego nie prowadzi.
Gdybym mógł prosić realizatora dźwięku o wyciszenie mikrofonu pani poseł, bo będziemy już kończyć. To nie ma najmniejszego sensu, drodzy państwo, taka rozmowa polityczna - podsumował.
Za chwilę będziemy mówić o tym, co mówią specjaliści, a nie politycy, zwłaszcza tacy politycy, którzy jak pani poseł, nie śledzą, nie czytają, nie wiedzą, a mimo wszystko mówią, jak jest - dodał na zakończenie.
Dyskusja w studiu pokazała, jak trudno prowadzić merytoryczną debatę w świecie polskiej polityki. Emocje i napięcie często biorą górę nad argumentami, co prowadzi do sytuacji, w których rozmowa przestaje mieć sens.