Współpracownik Steczkowskiej ujawnia całą prawdę o jej występie na Eurowizji. Nie mógł powstrzymać smutku
Justyna Steczkowska jakiś czas temu informowała o problemach w sfinansowaniu teledysku do swojego preselekcyjnego utworu “Gaja”. Teraz okazuje się, że reprezentantka Polski na Eurowizji 2025 może mieć kolejne kłopoty. Jej wieloletni współpracownik i reżyser trasy koncertowej Dody nie pozostawia złudzeń. Co w takim razie z występem w Bazylei? Przedstawiamy szczegóły.
Justyna Steczkowska wystąpi na Eurowizji 2025
Justyna Steczkowska w ostatnich latach przeżywa prawdziwy renesans popularności. Wszystko to za sprawą jej marzenia o ponownym powrocie na eurowizyjną scenę. Przypomnijmy, że wokalistka reprezentowała już Polskę w konkursie w 1995 roku. Wówczas zaprezentowała europejskiej publiczności utwór “Sama”, który finalnie nie zdobył poparcia wśród jurorów. Od tamtego czasu artystka jednak planowała swój powrót i odczarowanie swojego wcześniejszego, mniej udanego występu.
Prób powrotu na Eurowizję był dwie. W zeszłym roku piosenkarka zajęła jednak drugie miejsce w selekcji i musiała ustąpić miejsca Lunie z piosenką “The Tower”. Justyna Steczkowska zdecydowała się jednak nie rezygnować ze swojego marzenia i przygotowała także utwór na tegoroczny konkurs. Ostatecznie pojawiła się ona w wielkim finale krajowych eliminacji, gdzie zmierzyła się z takimi muzykami jak Daria Marx, Dominik Dudek czy Kuba Szmajkowski. Finalnie 52-latka znacząco pokonała rywali i zdobyła bilet na konkurs w Bazylei w Szwajcarii.
Warto dodać, że sama Steczkowska od dłuższego czasu była faworytką fanów do zwycięstwa w polskich preselekcjach. Z tego powodu jej osoba wzbudzała nie lada zainteresowanie w mediach i wśród fanów. Niedawno na jaw wyszło, że wokalistka miała spory problem z opłaceniem teledysku do swojego eurowizyjnego utworu. Teraz pojawił się kolejny problem. Jak będą wyglądały koszty występu w Bazylei? Współpracownik gwiazdy nie pozostawia złudzeń.
Dalsza część artykułu pod zdjęciem.
Justyna Steczkowska ma kłopoty finansowe?
Sporo szumu wokół kwestii finansowych pojawiło się jeszcze przed preselekcyjnym występem. Na jaw wyszło wówczas, że Justyna Steczkowska miała problemy ze sfinansowaniem teledysku do utworu “Gaja'. Wówczas dziennikarz ”Pomponika" zapytał wokalistkę, dlaczego takie wideo nie powstało. Piosenkarka wprost przyznała, że skończył jej się budżet artystyczny, ponieważ wszystkie finanse pochłonęła promocja jej najnowszej płyty.
Brakiem pieniędzy oczywiście, jak to zwykle przy takich dużych teledyskach. Poprzednim razem płyta kosztowała mnie dużo pieniędzy. (…) Budżet się skończył, więc teraz będziemy szukali finansowania 'Gai'. Więc jeśli ktoś jest chętny, żebyśmy reprezentowali jego produkty i zrobili fantastyczny teledysk, który zachwyci świat, to zapraszamy do współpracy - mówiła wówczas na łamach „Pomponika”.
ZOBACZ: 11 lat temu wygrała Eurowizję. Niewiarygodne, jak dziś wygląda Conchita Wurst
Teraz okazało się, że sam teledysk do piosenki może być najmniejszym problemem Justyny Steczkowskiej. O kwestiach przygotowań do Eurowizji opowiedzieć postanowił zanany artysta, który w przeszłości odpowiadał za wiele projektów muzycznych, w tym tych dotyczących samej tegorocznej reprezentantki. Michał Pańszczyk to artysta, fotograf, dyrektor artystyczny i kreatywny, a także reżyser teledysków i tras koncertowych. Mężczyzna na swoim TikToku zdradził, że rozmawiał z 52-latką o tym, czy przygotować jej eurowizyjny występ. Okazało się to jednak niemożliwe.
Rozmawialiśmy z Justyną o tym, żeby zrobić ten występ razem, ale po prostu Justyna nie chce zainwestować w to show. Ale się jej nie dziwię, bo to są duże pieniądze. Żeby zrobić to tak, jakbyście tego oczekiwali, żeby pomóc Justynie, zrobić jej wizualizację, tak jak mogłem Dodzie na Aquarii, żeby wymyślić jej inscenizację na scenie... do tego są potrzebne pieniądze - rozpoczął swoją długą wypowiedź.
To jednak dopiero początek problemów, które wymienia w swoim nagraniu Pańszczyk. Czy w takim razie występ Justyny Steczkowskiej podczas Eurowizji 2025 jest zagrożony? Przedstawiamy szczegóły.
Słowa reżysera mogą niepokoić
W swojej wypowiedzi wspomniany reżyser teledysków i tras koncertowych postanowił nawiązać do postaci Nemo, czyli zwycięzcy poprzedniego Konkursu Piosenki Eurowizji. To właśnie na tym przykładzie postanowił on dokładnie wytłumaczyć, jak wielkie są koszty związane z przygotowaniem występu podczas tak dużego widowiska. Okazuje się, że mowa nawet o setkach tysięcy złotych.
Tego nie da się zrobić za małe pieniądze. (…) Nemo i ten występ, ta zapadnia, ta konstrukcja. Nemo o tym w wywiadach mówił, że przez kilka miesięcy na hali treningowej ćwiczył z tą konstrukcją w wersji beta. (…) Kilka miesięcy wynajmowania hali, scenografów, choreografów. Przygotowanie tych występów to są setki tysięcy dolarów. (…) A u nas jest problem z tym, żeby zainwestować w to show 200-300 tysięcy złotych. Po prostu tak kwota rozwala ludziom głowę - wytłumaczył.
ZOBACZ: Poprosili Marka Sierockiego o skomentowanie występu Steczkowskiej. NIe zamierzał się gryźć w język
W dalszej części wypowiedzi mężczyzna wyznał, że gdy Justyna Steczkowska usłyszała o tych kwotach to, wyznała, że nie może sobie na to pozwolić. Artysta podkreślił, że w przedstawionym jej budżecie znalazły się kostium oraz rekwizyty, które mogłyby zapewnić piosenkarce zwycięstwo.
Powiedziała mi, że głównym powodem są pieniądze. I robi to teraz z jakimiś ludźmi, którzy moim zdaniem nie są wizjonerami, tylko są po prostu życzliwymi jej duszami, które są wrażliwe i zdolne. Ale (…) bym wolał, żeby to był ktoś niedoświadczony, niż te osoby, z którymi to show konstruuje teraz - powiedział.
Co ciekawe, Michał Pańszczyk wyznał także, że nie podoba mu się dotychczasowa wizja dotycząca prezentacji utworu “Gaja”. Jak dodaje, nie ma na celu krytykowania Justyny Steczkowskiej, ponieważ bardzo mocno kibicuje jej w eurowizyjne drodze. Podkreśla jednak, że na razie widzi to wszystko w nieco ciemniejszych barwach.
Chodzi mi o wszystko, o ciuchy, o make-up. Po prostu nie wierzę w to. Przepraszam, Justyna, że to zobaczysz, bo ja wierzę w Ciebie i gdybym miał pieniądze, to bym je wydał, zainwestowałbym w ciebie do ostatniej złotówki. (…) Jesteś tak zdolna. Ale nie wierzę w tę wizję artystyczną. Po prostu przepraszam (…) Jeszcze raz, to nie jest o Justynie, bo ja naprawdę... Gdyby ona do mnie zadzwoniła, to ja bym... Ja nie chciałem wziąć ani złotówki dla siebie. Nie chciałem zarobić na tej Eurowizji. Ja chciałem wszystko zainwestować w to, tak to wyglądało - zakończył ze smutkiem.
Warto jednak wspomnieć, że najprawdopodobniej koszty realizacji występu nie będą leżały jedynie po stronie Justyny Steczkowskiej. Gwiazda jest bowiem nie tylko reprezentantką Polaków, ale także samej TVP. Przypomnijmy, że w za zeszłoroczny występ Luny w konkursie odpowiadał znany reżyser z Wielkiej Brytanii, który na swoim koncie miał już kilka przygotowanych prezentacji dla innych reprezentantów z zza granicy.
