Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Fakty > Współpracownik Nawalnego podał się za komendanta. Zadzwonił do syna Pieskowa. Padły kuriozalne słowa
Eryk Błaszak
Eryk Błaszak 22.09.2022 08:23

Współpracownik Nawalnego podał się za komendanta. Zadzwonił do syna Pieskowa. Padły kuriozalne słowa

Współpracownik Aleksieja Nawalnego zadzwonił do syna Dmitrija Pieskowa z powołaniem do wojska.
Flickr/Andrzej Fink

Dmitrij Nizowcow, współpracownik Aleksieja Nawalnego podał się za pracownika wojskowej komendy uzupełnień i w rozmowie z dziećmi rosyjskich dygnitarzy informował ich o konieczności stawiennictwa w wyznaczonych jednostkach wojskowych. W trakcie prowokacji wykonano połączenie do syna rzecznika Kremla. Poborowy nie wyraził jednak szczególnego zainteresowania.

Współpracownik Nawalnego dzwoni do syna Dmitrija Pieskowa

Nim Aleksiej Nawalny trafił do kolonii karnej po pokazowym procesie rosyjskiego aparatu państwowego, w swoich materiałach zdążył prześwietlić m.in. Dmitrija Miedwiediewa, Władimira Putina czy Dmitrija Pieskowa, ukazując patologie na najwyższych szczeblach władzy z trawiącą ją korupcją na czele.

- Jestem zszokowany. Putin stara się wciągnąć w to wszystko jak najwięcej ludzi. On chce wmieszać setki tysięcy osób w ten rozlew krwi. To oczywiście doprowadzi do ogromnych tragedii, do ogromnych strat - mówił Aleksiej Nawalny w krótkim nagraniu po ogłoszeniu "częściowej mobilizacji" przez Władimira Putina. Jednocześnie kilka godzin później, prawnik skazańca po analizie dekretu, ustalającego nowy pobór, przekazał, iż jego zapisy umożliwiają prezydentowi Rosji tak naprawdę pobór powszechny.

Pomimo przebywania w kolonii karnej, działalność Nawalnego nie została całkowicie wyeliminowana. Wszystko za sprawą jego współpracowników. Tym razem jeden z nich, Dmitrij Nizowcow, postanowił podszyć się za pracownika komendy poborowej i zawiadomić dzieci rosyjskich dygnitarzy o konieczności stawiennictwa w wojskowym biurze rejestracji i poboru. Jednym z nich był syn Dmitrija Pieskowa, rzecznika Kremla.

Kuriozalna rozmowa syna Dmitrija Pieskowa

Po odebraniu telefonu przez syna Pieskowa, Nizowcow poinformował go o konieczności stawienia się o 10 rano w wojskowym biurze rejestracji i poboru w celu wykonania badań lekarskich.

- O 10 rano, oczywiście, nie przyjdę. Jeśli wiecie, że mam na nazwisko Pieskow, musicie zrozumieć, jak bardzo niewłaściwe jest, abym tam był. Krótko mówiąc, rozwiążę to na innym poziomie - odpowiedział poborowy - Proszę mi wierzyć, ani pan, ani ja tego nie potrzebujemy - dodawał - Najpierw muszę zrozumieć, jak to zrobić prawidłowo... Jeśli mam bronić ojczyzny, nie mam żadnego problemu. Muszę zrozumieć celowość mojego pójścia tam. Mówię o pewnych niuansach politycznych - kontynuował syn Pieskowa, próbując uciec od odpowiedzi na pytanie dotyczące jego gotowości stawiennictwa. Poprosił o nazwisko dzwoniącego do niego rzekomego komendanta i adres jednostki, w której miałby się pojawić, informując iż niebawem ktoś się z nim skontaktuje. Kiedy Nizowcow, zadał pytanie czy może w posiadanym formularzu zaznaczyć pozycję wyrażenia gotowości bycia ochotnikiem na front, syn Pieskowa stanowczo zaprzeczył.

- Nie, nie trzeba zaznaczać takiego pola. Spójrz, jestem gotów iść, ale nie na twoją prośbę, ale zrobię to, jeśli mi każą - odpowiadał nerwowo poborowy. Wykorzystując tę sposobność, prowadzący rozmowę przekazał, iż czyni to na polecenie Władimira Putina. - Jeśli Władimir Władimirowicz powie mi, że muszę tam iść, to pójdę - mówił lojalnie syn Pieskowa, który na koniec powiedział, iż nie jest zwykłym poborowym i cała rozmowa nie ma żadnego sensu.

Rozmowa z synem premiera Michaiła Miszustina

Nie było to jednak jedyne tak ważne rosyjskie dziecię, z którym postanowiono nawiązać kontakt w celu zwerbowania go do wojska. Podczas prowokacji wykonano połączenie do Aleksieja Miszustina, syna obecnego premiera Rosji. W rozmowie Dmitrij Nizowcow przedstawił się jako dowódca rosyjski, pytając się poborowego o gotowość stawiennictwa w wyznaczonej komendzie. W odpowiedzi Aleksieja usłyszał, iż ciągle jest studentem w Wyższej Szkole Ekonomicznej i nie powinien być zapisany jako ochotnik na front. Co prawda ukończył on wydział wojskowy na Moskiewskim Państwowym Uniwersytecie Technicznym im. Baumana, jednak jak przekazał nie ma on chęci do walki.

Całą sprawę skomentował Dmitrij Pieskow, któremu zapewne syn zdążył donieść o zakłócającym jego spokój telefonie. Jak zaznaczył rzecznik Kremla, rozmowa z jego synem została zmanipulowana, albowiem udostępniono jedynie jej fragmenty, które ukazują jedynie stronę współpracownika Nawalnego. Co do gotowości swojego syna oraz jego charakteru, Pieskow nie ma żadnych wątpliwości, iż w razie konieczności stanąłby on do walki.

Artykuły polecane przez Goniec.pl:

Źródło: onet.pl/wiadomosci.wp.pl