Unieruchomiony pociąg na trasie Lublin-Kraków. Wiadomo, co się stało. Pasażerka zabrała głos
W niedzielny wieczór doszło do groźnego zderzenia pocągu z jeleniem. Pasażerka zabrała głos.
Zderzenie pociągu z jeleniem
Niedzielny wieczór przyniósł poważne utrudnienia w ruchu kolejowym na wschodzie kraju. Około godziny 19.00 na szlaku kolejowym Lublin – Warszawa doszło do zdarzenia z udziałem pociągu PKP Intercity „Jagiełło”, kursującego w relacji Lublin–Kraków. Na wysokości miejscowości Wólka Gołębska, w rejonie Puław, skład zderzył się z jeleniem, który wtargnął na tory.
Do kolizji doszło na trudnym technicznie i organizacyjnie odcinku trasy, przebiegającym przez obszar leśny pomiędzy przystankami Puławy Azoty a Zarzeka. To fragment linii, na którym – jak wskazują kolejarze – stosunkowo często dochodzi do zdarzeń z udziałem dzikich zwierząt, zwłaszcza po zmroku i w okresie zwiększonej aktywności fauny.
Siła uderzenia spowodowała uszkodzenie jednostki trakcyjnej pociągu. Maszynista był zmuszony do natychmiastowego zatrzymania składu, a dalsza jazda okazała się niemożliwa. Na miejsce wezwano służby ratunkowe: straż pożarną, policję oraz funkcjonariuszy Straży Ochrony Kolei. Ich zadaniem było zabezpieczenie terenu, ocena stanu technicznego pociągu oraz zapewnienie bezpieczeństwa pasażerom.
Jak poinformował Radio Lublin przewoźnik, czyli PKP Intercity, w wyniku zdarzenia nikt z podróżnych ani członków załogi nie odniósł obrażeń. W pociągu znajdowała się jednak spora liczba pasażerów, dla których niespodziewany postój w środku lasu oznaczał długie oczekiwanie na wznowienie podróży. Skład przez niemal trzy godziny pozostawał unieruchomiony w miejscu zdarzenia.
Z uwagi na uszkodzenia, podjęto decyzję o podstawieniu zastępczej jednostki trakcyjnej z Lublina. Operacja ta, choć przeprowadzona sprawnie, wymagała czasu, co przełożyło się na znaczne opóźnienie. Ostatecznie pociąg „Jagiełło” ruszył dalej w trasę, jednak z około 120-minutowym opóźnieniem względem pierwotnego rozkładu jazdy.
Rzecznik prasowa PKP Intercity podkreśliła, że pasażerowie przez cały czas pozostawali pod opieką drużyny konduktorskiej. W wagonach działało ogrzewanie, a personel na bieżąco informował podróżnych o sytuacji i przewidywanym czasie postoju. Dzięki temu udało się uniknąć paniki, mimo że zdarzenie miało miejsce w godzinach wieczornych i w trudno dostępnym terenie.
Groźne konsekwencje zderzeń zwierząt z pociągami
Kolejarze zwracają uwagę, że zderzenia pociągów z dzikimi zwierzętami od lat należą do najpoważniejszych i jednocześnie najtrudniejszych do wyeliminowania problemów eksploatacyjnych na liniach kolejowych przebiegających przez tereny leśne, pola oraz obszary słabo zurbanizowane. Infrastruktura kolejowa w takich miejscach często przecina naturalne korytarze migracyjne zwierzyny, które są wykorzystywane niezależnie od pory dnia czy warunków atmosferycznych. Szczególnie narażone są odcinki położone z dala od zabudowań, gdzie obecność człowieka jest ograniczona, a zwierzęta nie są przyzwyczajone do intensywnego ruchu transportowego.
Choć zarządcy infrastruktury stosują różnego rodzaju zabezpieczenia – w tym ogrodzenia, tablice ostrzegawcze dla maszynistów, a także rozwiązania odstraszające zwierzęta dźwiękiem lub zapachem – praktyka pokazuje, że środki te mają ograniczoną skuteczność. Zwierzyna płowa, zwłaszcza jelenie i sarny, potrafi pokonywać znaczne odległości i bariery, a w sytuacjach stresowych reaguje nieprzewidywalnie, często wbiegając wprost pod nadjeżdżający pociąg. Przy prędkościach, z jakimi poruszają się składy pasażerskie, maszynista nie ma realnej możliwości zahamowania na krótkim dystansie.
Wtargnięcie dużego zwierzęcia na tory niesie ze sobą konsekwencje wykraczające daleko poza sam moment zderzenia. Uderzenie może doprowadzić do uszkodzeń jednostki trakcyjnej, elementów podwozia czy systemów bezpieczeństwa, co automatycznie wymusza zatrzymanie pociągu i przeprowadzenie szczegółowych oględzin technicznych. W przypadku połączeń dalekobieżnych oznacza to często wielogodzinne opóźnienia, konieczność podstawienia zastępczego składu oraz efekt domina w rozkładzie jazdy kolejnych pociągów na danej linii.
Z tego powodu – jak podkreślają kolejarze – kolizje z dziką zwierzyną są nie tylko zagrożeniem dla infrastruktury i sprawności taboru, ale również istotnym czynnikiem wpływającym na punktualność i niezawodność kolejowych połączeń pasażerskich. To problem strukturalny, którego nie da się całkowicie wyeliminować, a jedynie ograniczać jego skutki poprzez prewencję, monitoring oraz sprawne procedury reagowania po zdarzeniu.
Pasażerka zabrała głos
W rozmowie z serwisem Goniec głos zabrała także jedna z pasażerek pociągu. Pani Karolina ujawniła, że chodziło o skład, który wyruszył z Lublina zgodnie z rozkładem o godzinie 18:28. Jak relacjonowała, sytuacja w pewnym momencie wymagała przeprowadzenia ewakuacji pasażerów z pociągu.
– „Ja miałam ewakuację w pociągu. Całe szczęście, że to była zwierzyna. Nie było paniki, a wszystkie komunikaty solidnie przekazane.” – powiedziała pani Karolina, podróżująca tym pociągiem w wywiadzie dla Gońca.
Kobieta potwierdziła również skalę opóźnienia, z jaką ostatecznie musieli liczyć się podróżni. Według jej relacji pociąg dotarł do celu z 124-minutowym opóźnieniem, co było bezpośrednim skutkiem uszkodzenia jednostki trakcyjnej i konieczności podstawienia zastępczego składu. Jak podkreślała, choć zdarzenie było stresujące, pasażerowie mieli świadomość, że mogło zakończyć się znacznie gorzej, gdyby na torach znalazła się przeszkoda innego rodzaju.