Były rzecznik MON Bartłomiej Misiewicz prowadził samochód pod wpływem alkoholu w Austrii - wynika z ustaleń portalu tvn24.pl. Bliski współpracownik Antoniego Macierewicza w latach 2015-2017 miał we krwi 1,5 promila alkoholu. Serwis tvn24.pl donosi o incydencie, powołując się na austriacką policję. Dziennikarzom portalu udało się dotrzeć do dokumentacji zdarzenia z udziałem byłego rzecznika MON. Główny zainteresowany nie skomentował sprawy.
Do groźnego incydentu doszło w obwodzie kijowskim. Na Twitterze pojawiły się nagrania i zdjęcia, na których widać jak rosyjskich czołg przejeżdża po cywilnym samochodzie. Mężczyzna, który podróżował autem, zakleszczył się, ale dzięki pomocy przechodniów udało się go wyciągnąć.Sytuacja w Kijowie uległa znacznemu pogorszeniu w nocy z czwartku na piątek. Wówczas doszło do pierwszych ataków bombowych. Jak już informowaliśmy, nad ranem prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski rozmawiał na ten temat z prezydentem Polski Andrzejem Dudą.
Pod koniec ubiegłego roku całą Polskę obiegła skandaliczna wiadomość. Okazało się, że Piotr Kraśko od sześciu lat jeździł bez prawa jazdy. Okazuje się jednak, że nie miał on podjazdu do "wyczynu" 84-letniego Brytyjczyka.Policjanci z angielskiego hrabstwa Nottinghamshire zatrzymali pod sklepem sieci Tesco 84-letniego mężczyznę poruszającego się niebieskim samochodem Mini One. Kontrola wykazała, że kierowca nie posiadał ani ważnego ubezpieczenia, ani ważnych uprawnień do prowadzenia pojazdów mechanicznych.Po krótkiej rozmowie z seniorem okazało się, że mężczyzna od zawsze poruszał się bez prawa jazdy, którego po prostu nie wyrobił. Sam przyznał, że pierwszy raz usiadł za kierownicą w wieku 12 lat i aż do teraz nigdy nie był zatrzymany przez policję.Co ciekawe, przez te ponad 70 lat jazdy bez jakichkolwiek uprawnień, mężczyzna nie spowodował żadnej kolizji, czy też wypadku drogowego. Oczywiście nie można tego traktować, jako usprawiedliwienia dla podobnych zachowań.Niestety lokalna jednostka nie poinformowała o tym, jak skończyła się historia starszego kierowcy. Mamy nadzieję, że funkcjonariusze namówili go do legalizacji jego związku z samochodem.
Mieszkaniec Białegostoku pokazał list, jaki dostał od Polskiego Wojska. Armia informuje go, że istnieje szansa, iż jego auto zostanie zarekwirowane. Nie jest to osamotniona sprawa, listów wysłano więcej. W gronie odbiorców znaleźli się właściciele Toyoty RAV4.Piotr Panasiuk, który mieszka w Białymstoku otrzymał list, który mógł być wzięty przez odbiorcę za wiadomość od oszustów. W piśmie przekazano informacje na temat samochodu.Nadawcą nietypowego listu okazało się Polskie Wojsko. - Zas***y PiS rekwiruje samochody Polakom. Szykują się debile do wojny - napisał oburzony białostocczanin na Twitterze. Ujawnił, co zobaczył, gdy otworzył kopertę.
Do nietypowego zdarzenia doszło w trakcie programu na żywo na antenie amerykańskiej stacji newsowej WSAZ. Reporterka została potrącona przez samochód, ale natychmiast wstała i kontynuowała relację. Internautów zaskoczyła reakcja prowadzącego wydanie wiadomości.Nagranie z tej groźnej sytuacji szybko trafiło do internetu. Obejrzało je już ponad 4,2 mln użytkowników. Dziennikarz prowadzący program zdradził kulisy incydentu na Twitterze.
W piątek około godz. 19:00 samochód osobowy przebił barierki w okolicach Serocka i wpadł na Narwi. Na miejscu pracują dwie grupy wodno-nurkowe. Służbom udało się już wyciągnąć wrak pojazdu. Jedna osoba, która podróżowała autem, nie żyje. Na miejscu pracuje policja, straż pożarna, zespół płetwonurków i ratownicy medyczni. Funkcjonariusze starają się ustalić, jakie były przyczyny tragicznego zdarzenia.
25-latek z powiatu brzeskiego zaatakował siekierą samochód. Mężczyzna myślał, że pojazd należy do kochanka jego dziewczyny. Okazało się, że właścicielem auta jest mechanik. Sprawca może trafić do więzienia za zniszczenie mienia.O sprawie informuje Komenda Miejska Policji w Tarnowie na oficjalnej stronie internetowej. Do wpisu dołączono zdjęcia z "ataku zazdrości" 25-latka.