We wtorek (15 listopada) doszło do kolejnego zmasowanego ostrzału rakietowego licznych punktów na mapie Ukrainy przez putinowskie wojska. Uszkodzeniu uległo wiele obiektów infrastruktury energetycznej na terenie całego kraju. Kilka pocisków miało spaść niedaleko granicy z Polską.
Rosyjskie rakiety spadły tuż obok polskiej granicy. Celem żołnierzy Władimira Putina była infrastruktura wojskowa w obwodzie lwowskim. Potwierdził to Maksym Kozyicki, szef lokalnych władz. Strona ukraińska nie ujawnia, który obiekt trafił na celownik Rosjan, ale pewne jest, że pociski zostały wystrzelone w niedzielę nad ranem.Na Telegramie pojawiła się wiadomość wprost od szefa władz obwodu lwowskiego dotycząca kolejnego ataku ze strony Rosjan. Dopiero co w sieci pojawiło się nagranie deszczu ognia i przypuszczenia użycia przez Rosjan bomb fosforowych w Azowstalu, a na jaw wychodzą kolejne informacje dotyczące ruchu wojsk.Rakiety spadły niedaleko polskiej granicy. Zachodnia część Ukrainy ponownie znalazła się pod ostrzałem rosyjskich pocisków. Tym razem wróg nie wybrał celu przypadkowo, ale nie może mówić o pełnym sukcesie.
We wtorek premier Mateusz Morawiecki otworzył pierwsze miasteczko kontenerowe dla uchodźców wewnętrznych zlokalizowane we Lwowie. - Na Ukrainie bije dzisiaj serce Europy. Tutaj jest front wolności - przekonywał w trakcie konferencji prasowej. Zapowiedział, że tego typu miejsc będzie więcej, ponieważ "nie możemy zostawić naszych sąsiadów w osamotnieniu". Zaapelował też do europejskich przywódców, aby "sięgnęli do swoich sumień".Tymczasem w poniedziałek Rosja przeprowadziła kolejne ataki rakietowe na Lwów. Szef obwodu Maksym Kozycki poinformował, że celem były "obiekty infrastruktury wojskowej". W nalotach zginęło siedem osób, a 11 jest rannych, wśród nich - jedno dziecko.
Mer Lwowa Andrij Sadowy przyznał na antenie Radia ZET, że "Putina trzeba uderzyć w łeb, żeby zrozumiał, co się stało". Jego zdaniem Rosja powinna być izolowana od świata "przez następnych 50 lat". Z najnowszych badań, o których wspomniał mer, wynika, że zniszczenia dokonane od początku wojny w Ukrainie są szacowane na trylion dolarów.Tymczasem sam Lwów również znalazł się na celowniku sił rosyjskich. Do ataku, którego świadkiem był reporter portalu goniec.pl, doszło w sobotę 26 marca w trakcie wizyty prezydenta USA Joe Bidena w Polsce.Mer Lwowa o przyszłości Rosjan: "nie wpuszczać nigdzie, wyrzucać zewsząd"Andrij Sadowy był gościem Beaty Lubeckiej w czwartkowy poranek. Na antenie Radia ZET stwierdził, że "trzeba Putina uderzyć w łeb, żeby zrozumiał co się stało". - Taką właśnie rozmowę Rosja rozumie. To państwo nazistowskie. Jeśli ktoś współpracuje z Rosjanami, to współpracuje z nazi - przyznał.Zdaniem mera Lwowa są to "mordercy, którzy nie mają prawa siedzieć za normalnym stołem". W związku z tym domaga się zdecydowanych kroków od Zachodu. Jego zdaniem niezbędna jest "totalna izolacja Rosji przez następnych 50 lat". - Jeśli człowiek pokazuje paszport rosyjski, to on jest nazistą. Nie wpuszczać nigdzie, wyrzucać zewsząd - apelował.
Maksym Kozycki potwierdził, że w obwodzie lwowskim spadły rosyjskie rakiety. Wstępne informacje ukraińskich służb wskazują, że spadło aż 8 rakiet. - Trwa ustalanie informacji o ofiarach - poinformował szef lwowskiej obwodowej administracji państwowej. Pociski spadły około 29 km od polskiej granicy.Poranny atak niedaleko Lwowa. Lokalne władze i doradca ministra spraw wewnętrznych potwierdzają, że obwód lwowski znalazł się na celowniku Rosjan. Na ten moment nie są ujawniane szczegółowy wiadomości. Maksym Kozycki oraz deputowany rady we Lwowie podkreślają, że związane jest to z kwestiami bezpieczeństwa.
Zbiórka medykamentów dla szpitala wojskowego w Kijowie, który został przeniesiony do Lwowa, okazała się wielkim sukcesem, który byłby niemożliwy bez Państwa pomocy. Redakcja goniec.pl dołącza do kolejnej zbiórki dla szpitala. Żołnierze, którzy ochraniają szpital w nocy potrzebują latarek.W czwartek Wasze dary dojechały szczęśliwie ze Lwowa. Portal "Warszawa w Pigułcę" organizuje kolejną zbiórkę. Żołnierze, którzy ochraniają szpital w nocy potrzebują latarek. Ze względów oczywistych nie możemy napisać ilu ich jest, ale przyjmą każdą ilość sprzętu i baterie. - Wieczorem jest godzina policyjna i gasną światła, by wróg nie namierzył celu. By chronić chorych i personel żołnierze ochraniający placówkę potrzebują latarek - informują organizatorzy zbiórki.Miejsce zbiórki jest to samo, co w przypadku leków: Wałowicka 10A. Warszawa (Nowe Włochy). Termin zbiórki to piątek (04.03) i sobota (05.03) do od 8:00 do 22:00. Transport wyrusza w niedzielę.- W szpitalu brakuje też pieluch dziecięcych, więc jeśli możecie to także możecie przynieść, ale latarki są w chwili obecnej priorytetem - dodają organizatorzy.Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Wojna w Ukrainie. Szwecja zaoferowała Ukrainie gigantyczną pomoc. Na stole niebotyczna kwotaWojna w Ukrainie. Rosyjski pocisk uderzył w posiadłość Zełeńskiego? Prezydent Ukrainy skomentował krótkoWojna w Ukrainie. Putin wprowadził dotkliwy zakaz. Kara może wynieść nawet 15 lat więzieniaŹródło: goniec.pl, Warszawa w Pigułce
W ubiegłym tygodniu redakcja Goniec.pl włączyła się do zbiórki medykamentów dla szpitala w Kijowie organizowanej przez portal "Warszawa w Pigułce". Student medycyny z Kijowa zbierał potrzebne leki, bandaże i antyseptyki. Transport dotarł do Ukrainy, a w piątek otrzymaliśmy wzruszający list od pana Valentyna.Kiedy postanowiliśmy włączyć się do zbiórki, dostaliśmy od Państwa bardzo dużo wiadomośći. W piątek otrzymaliśmy informacje, że transport medykamentów dotarł do szpitala wojskowego we Lwowie. Początkowo miał trafić do Kijowa, jednak szpital ze stolicy Ukrainy został ewakuowany. Pan Valentyn wraz z lekarzami przesłał kilka słów "prosto z serca".
W piątek tuż przed godziną 6:00 we Lwowie zawyły syreny przeciwlotnicze. Nagranie z miejsca zdarzenia opublikował na Twitterze portal BNO News.WATCH: Air raid sirens wail across Lviv in western Ukraine pic.twitter.com/Qu18aRqyGh— BNO News (@BNONews) February 25, 2022