Jesień w Polsce to czas, kiedy lasy w całym kraju zapełniają się miłośnikami grzybobrania. Tegoroczny sezon jest wyjątkowo obfity w grzyby - borowiki, podgrzybki i koźlaki rosną w ogromnych ilościach, co przyciąga tłumy amatorów grzybobrania. Niestety, za obfitością grzybów idzie również fala niepokojących zdarzeń, które sprawiają, że służby ratunkowe, policja i straż pożarna mają pełne ręce roboty.
Choć sezon na grzybobranie ruszył już jakiś czas temu, to ostatnia dość deszczowa aura sprawiła, że w lasach wręcz zaroiło się od amatorów tych przysmaków. Widać to chociażby w mediach społecznościowych, gdzie Polacy chętnie chwalą się okazami, które udało im się znaleźć. Niestety, czasem wyprawa do lasu może może przynieść bardzo negatywne konsekwencje dla naszego zdrowia, a wszystko za sprawą niebezpiecznej mody, która wciąż jest bardzo popularna.
W polskiej gminie, która uchodzi za jedno z najpopularniejszych uzdrowisk w naszym kraju, zaczęły grasować wilki. Lokalne władze wydały w tej sprawie pilny komunikat. Pojawienie się groźnych drapieżników wzbudziło niepokój zarówno wśród mieszkańców, jak i kuracjuszy. “Mogą zachowywać się nieobliczalnie” - ostrzegają urzędnicy.
Zagrożenie pożarowe w polskich lasach wzrasta w niepokojącym tempie. IMGW ostrzega, że w czwartek osiągnęło już poziom ekstremalny i dotyczy niemal całego kraju. To niezwykle sprzyjające warunki do rozprzestrzenia się ognia.
Ministerstwo Klimatu i Środowiska planuje zaostrzenie kar dla kierowców, którzy sieją spustoszenie w lasach. W grę wchodzi grzywna w wysokości kilku tysięcy złotych, a w niektórych przypadkach nawet konfiskata pojazdu.
Już wkrótce wszyscy miłośnicy grzybobrania ruszą do lasów, by oddać się swojej pasji. Powoli zbliża się bowiem moment określany przez specjalistów jako najlepszy do zbierania grzybów. Wcześniej warto jednak przypomnieć sobie o kilku podstawowych zasadach. A także o obowiązujących zakazach, których złamanie grozi wysoką karą. O co dokładnie chodzi?
Zwykła przechadzka w lesie zakończyła się nieomalże zawałem serca. Nadleśnictwo Olsztyn ujawniło mrożącą krew w żyłach przygodę pewnej kobiety. Pomiędzy drzewami spotkała jedno z najrzadszych zwierząt w Polsce. Sięgnęła po telefon i zrobiła zdjęcie. Bez dowodów trudno byłoby w to uwierzyć.
Silno. Drzewo przygniotło 48-letniego mężczyznę. Do zdarzenia doszło w czasie prac leśnych. - Przyczyny tego tragicznego zdarzenia będą przedmiotem prowadzonego śledztwa - przekazała asp. Dominika Bocian.
Grzybiarz zaginął i przez pięć dni nie jadł ani nie pił. Kiedy znalazły go służby, leżał w dołku i był wyziębiony. Niestety nadzieja na szczęśliwy finał historii została bolesne zreflektowana przez życie. Nieoficjalne ustalenia dziennikarzy fakt.pl potwierdzają najgorsze scenariusze. 77-latek nie przeżył.Grzybiarz z Wołczyna (woj. opolskie) zaginął, ale 25 października poinformowano o wielkim sukcesie akcji poszukiwawczej. Działania nie były łatwe i zaangażowano w nie duże zasoby ludzkie oraz sprzętowe.Kiedy wszystko wskazywało, że 77-letni grzybiarz będzie mógł opowiadać ciekawą historię na temat swojego zaginięcia w lesie, portal fakt.pl przekazał nieoficjalne wiadomości. Lekarze przegrali walkę o życie mężczyzny.
Polskie władze mają powód do dumy. Przekaz wiceministra klimatu i środowiska Edwarda Siarki celnie trafił do obywateli, a ci, biorąc sobie do serca rady dotyczące zbierania chrustu na opał, ruszyli do lasów. Niestety, o tym, że za drewno trzeba zapłacić, zapomnieli dwaj mężczyźni z wielkopolskiego Bojanowa, którzy wypakowali naturalnym dobrem całego busa. Teraz mogą spędzić w więzieniu nawet pięć lat.Jako, że sezon grzewczy za pasem, nieco bardziej starowni obywatele już martwią się tym, jak ogrzeją swoje domy, kiedy nastanie okres jesiennej słoty i siarczystych zimowych mrozów. Rząd co prawda przygotował wsparcie w postaci tzw. dodatku węglowego, jednak surowca wciąż w wielu miejscach brakuje albo jest bardzo drogi.Na szczęście, łebscy politycy i na ten problem znaleźli rozwiązanie, proponując, ustami wiceministra klimatu i środowiska Edwarda Siarki, wyprawy do pobliskich lasów i zbieranie gałęzi na opał. Przekaz ten dotarł do niektórych aż za bardzo i jest teraz powodem poważnych problemów z prawem.
Ceny opału stale rosną, a sytuacja z czasem jedynie się pogarsza. W odpowiedzi rząd przygotował dla Polaków "ciekawą" alternatywę. - Można zbierać chrust w lesie - poradził wiceminister klimatu. Tak przypomniał o obowiązujących przepisach ws. gromadzenia najniższej jakości gałęzi z lasów.