Do bardzo groźnej sytuacji doszło podczas szkolnej wycieczki uczniów z Tarnowskich Gór. W pewnym momencie kierowca autokaru przewożącego 35 osób stracił przytomność i zjechał z trasy, wjeżdżając w drogowe znaki. Nauczycielki - widząc co się dzieje - natychmiast ruszyły na pomoc i uratowały pasażerów przed tragedią.
W sieci pojawiło się bardzo niepokojące nagranie z Wolsztyna (woj. wielkopolskie). Na krótkim filmie widać jak autobus pełen młodzieży szkolnej, stoi zamknięty między szlabanami na przejeździe kolejowym. Wstrząsające nagranie opublikował serwis wolsztyn112. Policja wyjaśnia okoliczności.
2-letnia dziewczynka szła samotnie poboczem drogi w Pawłosiowie na Podkarpaciu. Dziecko nie tylko nie miało żadnej opieki, ale było również ubrane zaledwie w sweterek i spodnie. Kierowca autobusu zareagował, ale dziewczynka się go przestraszyła. Znalazł jednak sposób by jej pomóc. Policja z Rzeszowa poinformowała o szczęśliwym zakończeniu sprawy.
Do bulwersującego incydentu doszło we wrocławskim autobusie linii 136. Matka wraz ze swoimi dziećmi została wyproszona przez kierowcę z pojazdu. Co było przyczyną tego kontrowersyjnego zachowania?
Do szokującej sytuacji doszło w Jaworznie. Mężczyzna poruszający się na wózku inwalidzkim nie otrzymał niezbędnej pomocy i nie mógł wsiąść do autobusu. Co więcej, kierowca w bulwersujący sposób skomentował sytuację.
Wypadek polskiego autokaru w Niemczech. Śledczy zza zachodniej granicy wskazali, iż zdarzenie, gdzie poszkodowanych zostało 35 pasażerów to najprawdopodobniej wynik tzw. sekundowego snu kierowcy.
Kierowca autobusu wsiadł za kierownicę pod wpływem narkotyków. Policjanci z Malborka udaremnili przejazd, który mógł zakończyć się tragicznie. - Niebawem 38-latek usłyszy zarzut - przekazała policja. Pracę w przedsiębiorstwie komunikacji zbiorowej zamienić możne na więzienną celę.
Zapadł wyrok w sprawie kierowcy miejskiego autobusu, który w czerwcu 2020 roku spadł z wiaduktu na moście Grota-Roweckiego w Warszawie. Sąd Okręgowy skazał Tomasza U. na 7 lat więzienia i nałożył na niego dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów. Wyrok jest nieprawomocny.
Na terenie Rumunii miał miejsce tragiczny wypadek autobusu z polskimi turystami. Kierowca pojazdu uderzył w budynek, całkowicie masakrując przód autobusu. Niestety, mężczyzna zginął na miejscu. Jak przekazały lokalne służby, do szpitala trafiło osiem osób.Ze wstępnych doniesień wynika, że do makabrycznego zdarzenia doszło we wtorek 5 lipca w miejscowości Moisei w okręgu Marmarosz w Rumunii. Łukasz Jasina, rzecznik polskiego MSZ, podał, że polski autokar nagle zjechał z trasy, a następnie uderzył w jeden z budynków, po drodze taranując ogrodzenie wokół działki.
W Miejskich Zakładach Autobusowych trwa spór pięciu związków zawodowych z zarządem spółki. Głównym postulatem związkowców są podwyżki dla pracowników. Dzisiaj przedstawiciele związków ponownie spotkali się z sekretarzem m.st. Warszawy Włodzimierzem Karpińskim. Niestety, do porozumienia nie doszło. Czy to oznacza, że już niedługo Warszawę czeka paraliż komunikacyjny?Przed możliwością paraliżu warszawskiej komunikacji miejskiej przestrzega kilka związków zawodowych, które weszły w spór z zarządem Miejskich Zakładów Autobusowych. Pracownicy domagają się podwyżek, jednak ich ostatnie spotkanie z sekretarzem m.st. Warszawy nie przyniosło oczekiwanych efektów, co oznacza, że do "konfrontacji" coraz bliżej.
Autobus pełen ludzi i kierowca, który jedzie blisko 100 km/h przez Wrocław. Policja zatrzymała 53-letniego mężczyznę, który przekroczył dopuszczalną prędkość o blisko 50 km. Kierowca próbował tłumaczyć swoje zachowanie, policjanci byli jednak nieugięci.Wtorkowy rajd kierowcy autobusu we Wrocławiu mógł zakończyć się tragicznie. Policja pokazała nagranie z kontroli 53-letniego mężczyzny.- Policjanci chwilę po godz. 20.00 zwrócili uwagę na kierującego autobusem, który w mieście pomimo ograniczenia prędkości do 50 km/h jechał 99 km/h - przekazał sierż. szt. Paweł Noga z Komendy Miejskiej Policji we Wrocławiu.Do zdarzenia doszło po godzinie 20 w poświąteczny poniedziałek. Możliwe, że mały ruch uchronił brawurowego kierowcę przed wypadkiem.Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo
Do niebezpiecznego zdarzenia doszło w ubiegłą sobotę, 4 grudnia w autobusie miejskim linii 192 w Warszawie. Do samotnie podróżującej 12-letniej dziewczynki przysiadł się napastliwy mężczyzna. Dziewczynka była przerażona jego zachowaniem. Gdyby nie szybka reakcja kierowcy autobusu, mogłoby to się bardzo źle skończyć. Mama poszkodowanej 12-latki postanowiła całą sprawę opisać w mediach społecznościowych.Pani Ewa, mama 12-latki po zaistniałej sytuacji napisała wiadomość na jednej z lokalnych grup społecznościowych z podziękowaniami dla kierowcy, który wstawił się za jej córką i ochronił ją przed natarczywym mężczyzną. - Dziękuję kierowcy porannego autobusu linii 192 w kierunku Os. Kabaty, który obronił dziś moją 12 letnią córkę przed napastliwym mężczyzną, który się do niej przysiadł (mimo pustych miejsc w pojeździe) i ją straszył. Dziecko było przerażone, ale kierowca na przystanku wysiadł z kabiny i stanął w jej obronie - napisała na Facebooku Pani Ewa.Do zdarzenia odniósł się także bohaterski kierowca, czyli pan Marek Zwoliński - Sam mam córkę w takim wieku, więc to naturalne, że interweniowałem – wyjaśnia.Jak dodaje mama 12-latki, później sytuacja się powtórzyła ale tym razem z dorosłą pasażerką. W tym wypadku kierowca znowu interweniował.- Potem rozmawiał z moją córką, uspokajał i doradzał, gdzie siadać, by czuć się bezpiecznie i być widzianą przez kierowców w pojeździe - opowiada Pani Ewa.Jak informuje Zarząd Transportu Miejskiego, pracownicy komunikacji miejskiej mają odpowiednie procedury jak postępować w takich sytuacjach. Są przeszkoleni i wiedzą jak się zachować.- W przypadku zauważenia zdarzenia nadzwyczajnego kierowca lub motorniczy ma obowiązek poinformować o tym przez radio swojego dyspozytora, a następnie wykonywać jego polecenia. A jeśli sytuacja tego wymaga ma obowiązek w pierwszej kolejności wezwać służby ratunkowe jak Policja, Straż Miejska, Pogotowie Ratunkowe itp. Warto pamiętać, że każdy pojazd jest pozycjonowany przez GPS oraz wyposażony w kamery monitoringu - wyjaśnia Tomasz Kunert, rzecznik ZTM.