Wszystkich Świętych to czas zadumy i refleksji nad grobami zmarłych, jednak dla niektórych to także okazja do mało udanych żartów. Niebywałe, co znalazło się na grobie Jerzego Urbana.
Zmarła Małgorzata Daniszewska, żona Jerzego Urbana. 13 października odbyły się uroczystości pogrzebowe, które miał nietypowy przebieg. Gdzie została pochowana Małgorzata Daniszewska? Tego nikt się nie spodziewał.
Rok po śmierci Jerzego Urbana odeszła jego ukochana żona, Małgorzata Daniszewska. Na łamach “Tygodnika NIE” zamieszczono wieści dotyczące pogrzebu seniorki. Jeden szczegół planowanego pochówku zwraca szczególną uwagę.
Ne żyje Małgorzata Daniszewska, wdowa po Jerzym Urbanie. Właścicielka „Tygodnika NIE” zmarła w rocznicę śmierci męża. Miała 68 lat. Tragiczną wiadomość potwierdził Waldemar Kuchanny, naczelny tygodnika.
Jerzy Urban zmarł w październiku 2022 roku – miał 89 lat. Gdyby żył, 3 sierpnia obchodziłby swoje 90. urodziny. Nieprawdopodobne, co postawili mu jego współpracownicy z tygodnika “Nie” na nagrobku.
Jerzy Urban, dziennikarz o niebanalnym poczuciu humoru, zmarł w październiku 2022 roku. Szef „Tygodnika NIE” został pochowany na cmentarzu Wojskowym na Powązkach w Warszawie. Niedługo później grób został okradziony. Zguby nie udało się odzyskać do dziś. Mamy najnowsze zdjęcia mogiły genialnego dziennikarza.
Jerzy Urban będzie kierował Tygodnikiem "NIE" mimo śmierci. Wicenaczelna gazety potwierdził, że nie dojdzie do zmiany redaktora naczelnego mimo jego śmierci. - Prawo na to zezwala - poinformował Przemysław Ćwikliński. Zmarły 3 października br. Jerzy Urban odniósł już pierwszy sukces w nowej-starej roli.Jerzy Urban nie zostanie pozbawiony funkcji redaktora naczelnego Tygodnika "NIE". Jest to o tyle niecodzienna decyzja, iż dziennikarz zmarł 3 października 2022 roku w wieku 89 lat.Praca Jerzego Urbana jako redaktora naczelnego Tygodnika "NIE" będzie trwać. Nawet śmierć nie pozbawi go obowiązków zawodowych. Wicenaczelny tygodnika wyjaśnił tę sprawę w rozmowie z portalem wirtualnemedia.pl.
Jerzy Urban zmarł 3 października 2022 roku, a 11 października na warszawskich Powązkach odbył się jego pogrzeb. Teraz media obiegły informacje o rzekomej kradzieży, której dokonano na grobie publicysty i polityka zaledwie dwa dni po uroczystościach pogrzebowych.
Po pogrzebie Jerzego Urbana rozpętała się wielka afera o słowa Aleksandra Kwaśniewskiego. Były prezydent porównał zmarłego dziennikarza i Mateusza Morawieckiego, a to wywołało oburzenie m.in. u Przemysława Czarnka. - Nie zamierzam przepraszać Mateusza Morawieckiego - stwierdził krótko Aleksander Kwaśniewski. Mocne słowa padły także pod adresem ministra edukacji.Śmierć Jerzego Urbana wcale nie była końcem kontrowersji z jego udziałem. Nawet po pogrzebie bierze on udział w dyskusji politycznej. Tym razem zamieszani są w nią również Aleksander Kwaśniewski, Mateusz Morawiecki oraz Przemysław Czarnek.Wybuchowa kombinacja politycznych osobistości musiała doprowadzić do słownej potyczki urażonych dum. Aleksander Kwaśniewski w czasie przemówienia na pogrzebie Jana Urbana do żywego uraził ministra edukacji zakochanego w historii, gdy w jednej linii postawił szefa rządu PiS i zmarłego dziennikarza.Aleksander Kwaśniewski w "Onet Opinie" odniósł się do zarzutów oraz wielkiej dyskusji na temat jego wypowiedzi. Jedno jest pewne: Mateusz Morawiecki (oraz jego wierny obrońca szef MEiN) nie może oczekiwać otrzymania listu z przeprosinami.
Przemysław Czarnek nie wytrzymał krytyki wymierzonej w Mateusza Morawieckiego i w ostrych słowach wypowiedział się o byłym prezydencie. Powodem gniewu ministra edukacji są słowa Aleksandra Kwaśniewskiego z pogrzebu Jerzego Urbana. Emocje wzięły górę i z ust szefa MEiN, który wymaga od wszystkich chrześcijańskiej postawy, padły mocne słowa i obelgi.Przemysław Czarnek nie godzi się, by ktokolwiek uderzał w dobre imię Mateusza Morawieckiego. Minister edukacji zabrał głos po pogrzebie Jerzego Urbana, gdzie pojawił się Aleksander Kwaśniewski.Były prezydent stanął na mównicy i zabrał głos w czasie pogrzebu Jerzego Urbana. Z ust Aleksandra Kwaśniewskiego padły słowa dotyczące kłamstw. W tym wątku nie mogło zabraknąć wywołania do tablicy Mateusza Morawieckiego.
Jerzy Urban spoczął na Powązkach. Budził skraje emocje za życia jak i po śmierci. Dzisiejsze uroczystości pogrzebowe przyciągnęły zarówno jego zwolenników jak i przeciwników, którzy wyrażali swój sprzeciw przeciwko pochówkowi właściciela tygodnika "NIE" na warszawskich Powązkach. Rzecznik rządu PRL spoczął w rodzinnej mogile. Redakcja goniec.pl uwieczniła wtorkową ceremonię.Nie wszystkim dzisiaj podobał się dobór miejsca pochówku Jerzego Urbana. Swoje niezadowolenie głośno okazało kilkanaście osób, zebranych w trakcie uroczystości pogrzebowych. Pojawiły się transparenty "Good night left side", "kolej na kolejnych oprawców", a także zdjęcia m.in. ks. Jerzego Popiełuszki czy Grzegorza Przemyka. Samo złożenie urny z prochami byłego redaktora naczelnego "NIE" przebiegło w spokojnej atmosferze. Co więcej, każdy miał możliwość powiedzieć kilka słów podczas samej ceremonii, jednak nikt z przeciwników Urbana nie odważył się podnieść mikrofonu.
Sala domu pogrzebowego na warszawskich Powązkach zapełniła się po brzegi osobami chcącymi po raz ostatni pożegnać Jerzego Urbana. Wśród żałobników zabrakło, oczywiście, przedstawicieli państwa, ale w tłumie dostrzec można było znajome twarze, w tym byłego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, który wygłosił przemówienie, wspominając postać zmarłego.Olga Lipińska, Piotr Gadzinowski, Adam Michnik, Marian Turski, Jan Hartman i Andrzej Rozenek to tylko niektóre ze znanych nazwisk, które we wtorek 11 października tuż przed 13 pojawiły się na kultowym stołecznym cmentarzu, chcąc oddać hołd zmarłemu w ubiegłym tygodniu Jerzemu Urbanowi.W nudzącym kontrowersje pogrzebie wziął udział także były prezydent Aleksander Kwaśniewski, który ze smutną miną przysłuchiwał się słowom wypowiadanym przez mistrzynię ceremonii, po czym sam zajął miejsce na mównicy i zabrał głos.
We wtorek 11 października o godzinie 13 rozpoczęła się świecka ceremonia ostatniego pożegnania Jerzego Urbana. Na warszawskich Powązkach zgromadziła się rodzina i przyjaciele kontrowersyjnego dziennikarza i rzecznika rządu PRL oraz tłumy jego sympatyków i przeciwników. Tak, jak przypuszczano, uroczystości odbywają się w cieniu głośnych protestów krytyków zmarłego, którzy przynieśli ze sobą liczne transparenty i wykrzykują przeróżne hasła.Jerzy Urban nawet zza grobu nie przestaje budzić skrajnych emocji. Redaktor naczelny tygodnika "NIE" nieraz zresztą dawał do zrozumienia, że wcale mu to nie przeszkadza i z chęcią eskalował napięcia, mając mocno obojętny stosunek do swoich krytyków.Po tym, jak w zeszłym tygodniu media obiegła informacja o jego niespodziewanej śmierci, Urban znów był na ustach wielu, a wyjątkowe zainteresowanie wzbudzały nie tylko rozbieżności co do oceny jego dokonań, ale także to, w jaki sposób należy go pożegnać.MON wydał nawet oświadczenie, w którym zapowiedział, że dziennikarz nie będzie pochowany z wojskowymi honorami, a od sprawy odciął się prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski, oznajmiając, że ratusz nie może zakazać pochówku w grobie rodzinnym, a właśnie w takim spocząć miał Urban.Wiele osób nie mogło jednak pogodzić się z faktem, że trumna z ciałem byłego rzecznika rządu PRL złożona zostanie na kultowym warszawskim cmentarzu, w towarzystwie wybitnych osobistości. Zanim więc na Powązkach pojawili się sami żałobnicy, przed kaplicą zgromadziła się grupa wyrażająca swoją dezaprobatę i niezadowolenie.
W najbliższy wtorek, 11 października bliscy i znajomi po raz ostatni pożegnają zmarłego w wieku 89 lat Jerzego Urbana. Kontrowersyjny dziennikarz i rzecznik rządu PRL spocznie w rodzinnym grobie na Powązkach, ale pochowany zostanie bez wojskowego ceremoniału. O tym, jak wyglądać ma jego pogrzeb, wielokrotnie sam wspominał, dokładnie planując przebieg uroczystości.Od wielu lat budził skrajne emocje i na tym głównie budował swoją popularność. Jerzy Urban może być różnie oceniany przez historię, ale pewne jest, że jego odejście nie było dla wielu obojętne, wielu też zaskoczyło.Czytelnicy wydawanego przez niego tygodnika "Nie" do ostatniej chwili myśleli, że informacja o śmierci dziennikarza i byłego rzecznika rządu w czasach PRL to żart. Tym razem jednak Urban nie żartował, bo kwestię swojego odejścia poruszał niejeden raz. I choć czynił to na swój, oryginalny sposób, doskonale wiedział, jak chce widzieć swoją ostatnią drogę.
Jerzy Urban nie zostanie pochowany według wojskowego ceremoniału. Ministerstwo Obrony Narodowej opublikowało na Twitterze komunikat, w którym odniosło się również do miejsca, w którym spocznie założyciel "Tygodnika NIE".Jerzy Urban odszedł w poniedziałek 3 października w wieku 89 lat. Pogrzeb dziennikarza zaplanowano na wtorek 11 października. Szef "Tygodnika NIE" spocznie na warszawskich Powązkach Wojskowych, w grobie rodzinnym.
W poniedziałek, 3 października 2022 roku zmarł Jerzy Urban. Kontrowersyjny publicysta, były rzecznik rządu PRL i właściciel "Tygodnika NIE" miał 89 lat. W rozmowie z "Faktem" przyjaciel Jerzego Urbana wyznał, w jakim stanie w ostatnich tygodniach znajdował się satyryk.Jednych bawił, drugich oburzał, jedni go lubili, inni nienawidzili. Jedno jest pewne - ciężko było pozostać obojętnym w stosunku do Jerzego Urbana. Zmarł 3 października br., w wieku 89 lat. Informacja na temat jego śmierci odbiła się szerokim echem wśród polskiej społeczności. Tak jak za życia, tak po śmierci były rzecznik rady ministrów PRL podzielił komentatorów i opinię publiczną. Mimo to wielu zadaje sobie pytanie, co było przyczyną śmierci właściciela "Tygodnika NIE". Kilka słów w tej sprawie powiedział w rozmowie z "Faktem" wieloletni przyjaciele i zastępca redaktora naczelnego "Tygodnika", Przemysław Ćwikliński.
Nie żyje Jerzy Urban. Pogrzeb byłego polityka odbędzie się w Warszawie, a następnie jego ciało spocznie w rodzinnym grobie. O miejscu wiecznego spoczynku naczelnego tygodnika "NIE' poinformował Waldemar Kuchanny, jego zastępca. Kiedy odbędzie się ceremonia pogrzebowa byłego polityka?
Nie żyje Jerzy Urban. Polityk PZPR, a później publicysta i właściciel "Tygodnika NIE" miał 89 lat. Przez lata bawił czytelników swoim bardzo specyficznym poczuciem humoru, a wielu wciąż oburzał. Informację opublikował Tygodnik "NIE".