Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Fakty > Szymonek z Będzina zginął, bo za głośno płakał. Matka chłopca zeznawała przeciwko Katarzynie W.
Irmina Jach
Irmina Jach 25.09.2021 09:03

Szymonek z Będzina zginął, bo za głośno płakał. Matka chłopca zeznawała przeciwko Katarzynie W.

niebieski tekst goniec.pl na białym tle
Archiwum prywatne/Marcin Tomalka

19 marca 2010 roku w stawie hodowlanym w Cieszynie odnaleziono ciało chłopca. Tożsamość dziecka pozostawała tajemnicą przez dwa lata. Dziś, kiedy rodzice odsiadują już wyroki, Szymonek z Będzina spoczywa w bezimiennym grobie. W swoim krótkim życiu dwulatek zniósł wiele cierpienia. Co łączyło go z mamą Madzi?

W połowie marca 2010 roku dwaj chłopcy, którzy bawili się w okolicach stawu, zauważyli w wodzie zwłoki dziecka. Ówczesny komendant główny policji Andrzej Matejuk od początku był przekonany, że dwulatek został pobity przez opiekunów i porzucony.

Cała Polska szukała rodziców dziecka

Zdjęcie dziecka zostało opublikowane we wszystkich krajowych mediach. Plakaty z wizerunkiem blondwłosego chłopca wisiały w miejscach publicznych. Śledczy zastanawiali się nad pochodzeniem ofiary i pukali do drzwi mieszkań każdej śląskiej rodziny, która miała dzieci w wieku zamordowanego malucha.

Krąg osób, które miały coś wspólnego z chłopcem i jego tragiczną śmiercią powoli się zawężał. Tożsamość dziecka z Cieszyna została ostatecznie ustalona po dwóch latach. Anonimowa kobieta zadzwoniła do Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Będzinie tłumacząc, że od dawna nie widziała syna sąsiadów.

Pozostała część artykułu pod materiałem wideo

Badania DNA potwierdziły, że rodzicami Szymonka byli Beata Ch. i Jarosław R. Para nie przyznawała się do zabójstwa. Miasto Będzin było oskarżycielem posiłkowym w procesie opiekunów Szymona. Urząd prowadził także czynności wyjaśniające, czy MOPS, który kontrolował rodzinę, nie dopuścił się żadnych zaniedbań.

Szymonek nie miał żadnych szans

Podczas śledztwa ustalono, że Szymonek umierał w męczarniach przez trzy dni. Miał gorączkę, biegunkę, zaburzenia oddawania moczu i wymiotował. Rodzice mieli szansę uratować dziecko jeszcze godzinę przed jego śmiercią - nie zrobili tego. Biegli doszli do wniosku, że zmiany na ciele chłopca mogły świadczyć o "zespole dziecka maltretowanego".

Autopsja wykazała, że jelito cienkie Szymona było uszkodzone w dwóch miejscach, co doprowadziło do zapalenia otrzewnej. Ból odczuwany przez dziecko gwałtownie narastał. Lekarze nie mieli wątpliwości, że uszkodzenia powstały na skutek urazu zewnętrznego.

Jeszcze przed procesem wyszło na jaw, że Szymon był bity przez rodziców już jako niemowlę. W Sosnowieckim Centrum Pediatrii znajdowała się dokumentacja medyczna, z której wynika, że jako kilkumiesięczny maluch doznał złamania rączki.

Beata Ch. i Jarosław R. zostali zatrzymani w 2012 roku. Na rozpoczęcie procesu oczekiwali w policyjnym areszcie. W sądzie partnerzy przerzucali się oskarżeniami. Matka twierdziła, że cios wymierzony przez ojca miał być karą za zbyt głośny płacz. Kobieta dodała, że kopnęła dwulatka, bo załatwił się w pieluszkę. Oboje obmyślali plan pozbycia się zwłok chłopca.

Ostatecznie Beata Ch. i Jarosław R. porzucili ciało w stawie w Cieszynie. Para okłamywała rodzinę i pracowników przychodni - na obowiązkowe szczepienie matka Szymonka przyprowadziła wnuka. Prokurator żądał dla pary kary dożywotniego pozbawienia wolności.

Sąd Okręgowy w Katowicach wymierzył matce Szymka karę dziesięciu lat pozbawienia wolności, a jego ojcu - dwunastu lat pozbawienia wolności. Rok później  Sąd Apelacyjny w Katowicach zmienił wyrok i podwyższył karę obojgu rodziców. Jarosław R. usłyszał wyrok piętnastu lat pozbawienia wolności, a Beata Ch. - trzynastu lat więzienia.

Szymon został pochowany kilka dni po odnalezieniu jego zwłok w bezimiennym grobie w Cieszynie. Jego pomnik ufundowali mieszkańcy miasta, a pogrzeb wyprawił miejscowy MOPS. Babcia chłopca bezskutecznie starała się o ekshumację i przeniesienie grobu wnuka do Będzina. W listopadzie 2019 roku na pomniku pojawiło się nazwisko chłopca.

W tle Katarzyna W.

Beata Ch. w Areszcie Śledczym w Katowicach dzieliła celę z Katarzyną W. Kobiety miały nawiązać znajomość i zwierzać się sobie. Dziennikarze Faktu ustalili, że to zeznania matki Szymka obciążyły morderczynię małej Madzi z Sosnowca.

Z zeznań Beaty Ch. miało wynikać, że Katarzyna W. zaplanowała zabójstwo córki i przygotowywała się do popełnienia zbrodni. Matka Madzi miała szukać w internecie informacji o tym, jak czad działa na niemowlę, czy zabija szybciej niż osobę dorosłą i ile to trwa oraz na temat skutków upadku małego dziecka w wysokości.

Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:

Jeżeli chcesz się podzielić informacjami ze swojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres redakcja@goniec.pl

Źródło: Onet/Fakt