Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Wiadomości > Syn zaatakował rodziców. Ojciec nie żyje, matka w ciężkim stanie trafiła do szpitala
Michał Pokorski
Michał Pokorski 17.10.2025 17:36

Syn zaatakował rodziców. Ojciec nie żyje, matka w ciężkim stanie trafiła do szpitala

Syn zaatakował rodziców. Ojciec nie żyje, matka w ciężkim stanie trafiła do szpitala
fot. Goniec.pl

W spokojnej miejscowości niedaleko Radomia doszło do tragedii, która wstrząsnęła mieszkańcami regionu. Policja potwierdza, że 36-letni mężczyzna zaatakował swoich rodziców. Funkcjonariusze zatrzymali sprawcę, a prokuratura rozpoczęła śledztwo, by ustalić motyw tej brutalnej zbrodni.

Szokujący atak w Jedlni-Letnisku

Do dramatycznych wydarzeń doszło w piątek, 17 października, około godziny 12:30 w miejscowości Jedlnia-Letnisko, położonej nieopodal Radomia. Policja natychmiast została wezwana do jednego z domów, gdzie – jak się później okazało – rozegrała się rodzinna tragedia. 36-letni mężczyzna zaatakował swoich rodziców w nieznanych dotąd okolicznościach.

ZOBACZ TEŻ: "Te miernoty", Kaczyński mógł tylko zarechotać. Mocna akcja w Sejmie

Na miejscu zmarł 63-letni mężczyzna. Natomiast 61-letnia kobieta trafiła do szpitala w ciężkim stanie – przekazał mł. asp. Piotr Pokorski z Komendy Wojewódzkiej Policji w Radomiu, cytowany przez Onet.pl. 

Z ustaleń śledczych wynika, że kobieta była poważnie ranna i natychmiast została przewieziona do szpitala, gdzie lekarze rozpoczęli walkę o jej życie.

Sprawca został zatrzymany na miejscu przez funkcjonariuszy. Jak potwierdziła policja, 36-latek był trzeźwy w momencie zatrzymania. Obecnie przebywa w areszcie, a śledczy pod nadzorem Prokuratury Rejonowej Radom-Zachód prowadzą czynności, które mają ustalić motyw jego działania oraz przebieg całego zdarzenia.

Mieszkańcy Jedlni-Letnisko są w szoku. Według sąsiadów rodzina uchodziła za spokojną i niekonfliktową. 

Nigdy nie było słychać awantur, wydawali się normalni, sympatyczni – mówią lokalni mieszkańcy cytowani przez media.

 Policja potwierdza, że w ciągu ostatnich dwóch lat nie odnotowano żadnych interwencji w tym domu.

Policja bada motyw. Co wiadomo o 36-latku?

Z informacji przekazanych przez służby wynika, że zatrzymany nie mieszkał na co dzień z rodzicami, a do domu w Jedlni-Letnisku miał przyjechać z wizytą. Co doprowadziło do tragedii – tego wciąż nie wiadomo. Śledczy sprawdzają, czy mężczyzna mógł działać pod wpływem silnych emocji, choroby psychicznej lub konfliktu rodzinnego.

Z nieoficjalnych ustaleń wynika, że 36-latek miał zaatakować rodziców ostrym narzędziem. Ojciec zginął na miejscu, a matka doznała poważnych obrażeń. Na razie nie wiadomo, co dokładnie było powodem napaści – śledczy rozważają kilka wersji wydarzeń, w tym wątek rodzinny oraz możliwe zaburzenia psychiczne sprawcy.

Po zatrzymaniu mężczyzna został przewieziony na komendę, gdzie przechodzi badania i przesłuchanie. Policja nie ujawnia szczegółów dotyczących jego stanu psychicznego ani wcześniejszych relacji z rodzicami. Prokuratura zapowiada, że decyzja o ewentualnym zarzucie zabójstwa zapadnie po zakończeniu wstępnych czynności dochodzeniowych i analizie zgromadzonych dowodów.

Tymczasem w Jedlni-Letnisku wciąż panuje atmosfera niepokoju. Mieszkańcy gminy przyznają, że trudno im uwierzyć, iż do takiego czynu doszło w miejscu, które uchodziło za ciche i spokojne. – To tragedia, która dotknęła całą społeczność. Wszyscy jesteśmy wstrząśnięci – mówią sąsiedzi.

ZOBACZ TEŻ: "Te miernoty", Kaczyński mógł tylko zarechotać. Mocna akcja w Sejmie

Śledztwo pod nadzorem prokuratury. Lekarze walczą o życie kobiety

Na miejscu zdarzenia wciąż pracują funkcjonariusze z wydziału dochodzeniowo-śledczego oraz prokuratorzy. Zabezpieczane są dowody, a policja prowadzi szczegółowe oględziny budynku, w którym doszło do napaści.

Śledczy zapowiadają, że kluczowe dla dalszego postępowania będzie przesłuchanie matki sprawcy – jeśli jej stan zdrowia na to pozwoli. Kobieta została przetransportowana do szpitala w Radomiu, gdzie znajduje się pod opieką specjalistów. Lekarze oceniają jej stan jako krytyczny, ale stabilny, a jej życie nadal jest zagrożone.

Policja ustaliła, że w chwili zdarzenia w domu nie było żadnych innych osób. 36-latek został zatrzymany bezpośrednio po ataku, a jego zatrzymanie przebiegło spokojnie. Według nieoficjalnych informacji, mężczyzna nie był wcześniej notowany przez policję i nie figuruje w rejestrach osób objętych leczeniem psychiatrycznym.

Bądź na bieżąco - najważniejsze wiadomości z kraju i zagranicy
Google News Obserwuj w Google News