Serce pana Józefa przestało bić. Półtorej godziny później nieoczekiwanie wrócił do życia
Do tej pory przypadek pana Józefa jest szeroko omawiany oraz wspominany przez personel ze szpitala w Ostrowi Mazowieckiej. Pacjent przez dłuższy czas nie dawał oznak życia, a kiedy już wrócił mu puls, jego organizm nie odnotował żadnych uszczerbków ani powikłań.
74-letni pan Józef przez półtorej godziny był po „drugiej stronie”
Lipiec 2020 roku. 74-letni pan Józef kosi trawę. W pewnym momencie źle się czuje, nie wiedział, co ma robić. Do domu przywiozła go córka. Żona wyprowadziła go z samochodu, położyła na wersalce. Potem mężczyzna nie pamięta już nic. Kiedy się budzi, widzi wokół siebie zszokowanych lekarzy i niemały chaos.
Pan Józef już wcześniej miał problemy z sercem. 10 lat przed feralnym wydarzeniem przeszedł zawał. Jednak tego, co przeżył w ubiegłym roku, nie przewidziałby on sam, ani rodzina. Kiedy zaczął umierać na oczach żony, bliscy zaczęli reanimację, która trwała aż do przyjazdu karetki.
Lekarz Marcin Pawłowski z ostrowskiego SOR-u w rozmowie z TV Ostrów wspomina, że 74-latek był w stanie śmierci klinicznej. Był resuscytowany oraz został zaintubowany. Nie dawał żadnych oznak życia. Przez ryzyko choroby wieńcowej lekarze nie zaprzestawali w czynnościach. Na samym SOR-ze reanimacja trwała ponad 45 min.
Kilkanaście dawek adrenaliny i specjalistyczne leki nie przywracały skurczów mięśnia sercowego. Kiedy mijało 1,5 godziny bez żadnych oznak życia, podjęta została bolesna decyzja, aby odpiąć pana Józefa od aparatury. Wtedy nieoczekiwanie serce 74-latka zaczęło bić.
Wszyscy odetchnęli z ulgą, jednak konieczny był jeszcze skomplikowany zabieg udrożnienia tętnicy wieńcowej. Pan Józef kilka dni spędził w stanie śpiączki farmakologicznej. Co ciekawe, dziarski 74-latek z ogromną wolą życia już po miesiącu wrócił do pełnej sprawności. Ponownie może kosić trawę i cieszyć się małymi przyjemnościami. Wrócił też do pracy jako fryzjer.
Żona pana Józefa, Henryka, patrzy na całe wydarzenie pod kątem cudu. Lekarze uważają, że szybka reakcja rodziny w kwestii resuscytacji na pewno sporo pomogła. W takich przypadkach kluczowa jest pierwsza pomoc i natychmiastowy telefon na 112.
- Pan Józef jest najlepszym dowodem na to, że cud ma prawo się wydarzyć, ale to tez dowód na to, że nigdy nie wolno wątpić w to, że warto walczyć o życie do samego końca. My do tej pory się śmiejemy, że nie wiemy, co pan Józef przez te półtorej godziny tam robił, bo podejrzewamy, że grał w karty z aniołami - podsumowuje z uśmiechem Artur Wnuk, dyrektor szpitala w Ostrowi Mazowieckiej, w rozmowie z portalem Tygodnik Ostrołęcki.
Pan Józef nie zdradził, czy widział coś po drugiej stronie. Zdecydowanie bardziej woli cieszyć się życiem, a feralne wydarzenia pozostawić za sobą. Dziarskiemu 74-latkowi życzymy jeszcze wielu lat w zdrowiu.
Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:
Abp. Głódź właśnie stracił honorowe obywatelstwo Białegostoku
Stanisław Pruszyński sprzedaje mieszkanie, by ratować restaurację. Potrzebna pomoc