SE: kierowcy Jarosława Kaczyńskiego złamali przepisy, grozi im ponad tysiąc złotych mandatu
Ponad tysiąc złotych mandatu dla kierowcy Jarosława Kaczyńskiego. 1 stycznia limuzyna, którą jechał Jarosław Kaczyński, znacząco przekroczyła prędkość, odwożąc prezesa PiS spod domu na Żoliborzu do kościoła na mszę. Dodatkowo kolumna zignorowała znak "stop" oraz jedno z aut przejechało na czerwonym świetle. Gdyby policja zatrzymała samochody z wicepremierem, drugi kierowca również zapłaciłby wysoki mandat.
Dziennikarze "Super Expressu" poinformowali, że kolumna aut na czele z Jarosławem Kaczyńskim złamała przepisy, a z racji nowego taryfikatora mandatów kierowcy otrzymaliby dotkliwe mandaty.
"Otrzymaliby", gdyż żaden policyjny patrol nie zatrzymał limuzyny przekraczającej prędkość na żoliborskiej ulicy niedaleko domu Jarosława Kaczyńskiego. Prezes PiS pozazdrościł Donaldowi Tuskowi i Mariuszowi Kamińskiemu przyłapanym na łamaniu drogowych przepisów?
Limuzyna z prezes PiS przekroczyła prędkość w terenie zabudowanym
1100 złotych i 10 pkt. karnych, tyle według dziennikarzy "Super Expressu" grozi kierowcy Jarosława Kaczyńskiego, który 1 stycznia zawoził prezesa PiS na noworoczną mszę do kościoła.
Pierwszą myślą było stwierdzenie, iż powodem jechania w terenie zabudowanym 80 km/h po warszawskim Żoliborzu było ewentualne spóźnienie się Jarosława Kaczyńskiego na mszę. Wicepremier wyszedł z domu bardzo późno i musiał przejechać jeszcze 4 kilometry do kościoła im. św. Bannona.
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo
Kiedy Jarosław Kaczyński wsiadł w Nowy Rok do limuzyny, dwa samochody - zdaniem dziennikarzy "SE" - miały one z impetem ruszyć w kierunku Nowego Miasta. Na jednopasmowej drodze prędkość samochodu, którym jechał prezes PiS, została przekroczona aż o 30 km/h.
Reporterzy podkreślają dodatkowo, że kierowca limuzyny Jarosława Kaczyńskiego miał nie zwracać większej uwagi na wydzielony pas ruchu dla rowerów. Co więcej, samochód, w którym siedział prezes PiS miał także "nie zważać na liczne przejścia dla pieszych".
Nie tylko prędkość, ignorowali znaki i sygnalizację
Mimo iż mieszkańcy Żoliborza na lokalnych grupach sąsiedzkich często żartują ze wzmożonej obecności policjantów w okolicy ul. Mickiewicza w Warszawie, to żaden patrol nie zatrzymał pędzącej limuzyny z Jarosławem Kaczyńskim.
Problemem miała nie być tylko prędkość. Dwa luksusowe auta nie zatrzymały się na znaku "stop" zlokalizowanego na rogu ulic Zajączka i Mickiewicza.
Dziennikarze "SE" wskazują, że nie tylko kierowca jadący limuzyną z prezesem PiS na pokładzie łamał przepisy. Również drugi z nich, jadący w samochodzie za Jarosławem Kaczyńskim, poważnie się naraził. Według relacji reporterów przejechał on na czerwonym świetle na skrzyżowaniu ulic Sanguszki i Zakroczymskiej.
Ewentualne spóźnienie nie może być wytłumaczeniem złamania przepisów drogowych i narażenie innych kierowców, rowerzystów oraz pieszych na niebezpieczeństwo. Dlaczego? W drodze powrotnej kierowcy ponownie przekroczyli dopuszczalną prędkość, a w tym przypadku wiozący Jarosława Kaczyńskiego nie mogą wskazywać, że nie mogli dopuścić do spóźnienia prezesa PiS na noworoczną mszę.
Punkty karne i wysoki mandat po zmianach taryfikatora
Pomijając stworzone zagrożenie, kierowcy prezesa PiS w przypadku zatrzymania przez policję mogliby zostać srogo ukarani. Za przekroczenie prędkości w obie strony wiozący Jarosława Kaczyńskiego mężczyzna zapłaciłby dwa razy 400 złotych. Otrzymałby też łącznie 8 pkt. karnych.
Dodatkowo zignorowanie znaku "stop" to kolejne 300 złotych i 2 pkt. karne. Drugi z kierowców, który jechał bez Jarosława Kaczyńskiego na tylnym siedzeniu otrzymałby - zgodnie z nowym taryfikatorem - mandat w wysokości 500 zł i 6 pkt. karnych za przejechanie na czerwonym świetle.
Funkcjonariusze mogliby zwrócić również uwagę na tablice rejestracyjne limuzyn. Były one brudne, a za to również można dostać mandat w wysokości 100 złotych.
Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:
Zenek Martyniuk ma już dość wybryków syna. Gwiazdor podjął ostateczną decyzję
Sylwestrowa Moc Przebojów 2021. Michał Szpak pokazał zdjęcie zza kulis
Nie żyje Tolek Lisiecki. Nagła śmierć zaskoczyła bliskich i fanów krakowskiego muzyka
Jeżeli chcesz się podzielić informacjami z Twojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected]
Źródło: se.pl