Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Fakty > Politykowi PO grozi do 10 lat więzienia. Rusza proces Sławomira Neumanna ws. oszustw w prywatnej klinice
Ada Rymaszewska
Ada Rymaszewska 23.09.2022 12:47

Politykowi PO grozi do 10 lat więzienia. Rusza proces Sławomira Neumanna ws. oszustw w prywatnej klinice

Sławomir Neumann
Piotr Molecki/East News

Po prawie dwóch latach od wniesienia przez Prokuraturę Okręgową w Jeleniej Górze aktu oskarżenia, przed sądem staje Sławomir Neumann. Byłemu wiceministrowi zdrowia w rządzie Donalda Tuska i trzem innym osobom zarzuca się oszustwa przy realizacji i kontraktowaniu usług medycznych. On sam twierdzi, że sprawa ma charakter czysto polityczny.

W piątek przed południem przed Sądem Okręgowym w Warszawie rozpocznie się długo oczekiwany proces polityka PO Sławomira Neumanna. Akt oskarżenia przeciwko byłemu wiceministrowi w rządzie PO-PSL został skierowany przez prokuraturę po pięciu latach starań w grudniu 2020 r., a dziś dojść ma do pierwszej rozprawy, podczas której na ławie zasiądą także Adam T., były dyrektor mazowieckiego NFZ oraz Krzysztof R. i Agnieszka O. - prezes i wiceprezes zarządu warszawskiej kliniki okulistycznej Sensor Cliniq.

Sławomir Neumann stanie przed sądem

Zarówno Sławomir Neumann, jak i Adam T. oskarżeni zostali przez śledczych o przekroczneie uprawnień służbowych w celu osiągnięcia korzyści majątkowej w kwocie 13,5 mln zł przez warszawską klinkę medyczną.

Prokuratura twierdzi, że w placówce dochodziło do nielegalnego procederu pobierania dodatkowych opłat za zabiegi usunięcia zaćmy, które w całości finansował NFZ. W ten sposób miano wyłudzić niemal 2,5 mln zł od ponad 2 tys. osób.

Jak ustalono w toku śledztwa, we wrześniu 2013 roku NFZ rozwiązał umowę z kliniką, zorientowawszy się, że dochodzi w niej do nieprawidłowości. Mimo tego, Neumann miał zabiegać o interesy spółki i działać w celu dalszego finansowania z NFZ.

- Interweniował między innymi u prezesa Funduszu i dyrektora Mazowieckiego Oddziału NFZ Adama T. Zlecił też podległym sobie pracownikom taką interpretację przepisów, która miała być uzasadnieniem dla kontynuowania współpracy pomimo rozwiązania umowy - podała prokuratura.

Co więcej, prezes NFZ, która odmówiła podpisania nowego kontraktu została zwolniona, a naciskom polityka poddał się ponoć Adam T., łamiąc przepisy i zawierając 31 grudnia 2013 roku aneks do nieobowiązującej już wówczas umowy o świadczenie opieki zdrowotnej w zakresie okulistyki z kliniką.

Aneks został zawarty z datą wsteczną - od 21 grudnia 2013 r., gdy dobiegała końca wypowiedziana wcześniej umowa". Przedłużał on do końca 2014 r. okres obowiązywania kontraktu.

Gigantyczne straty NFZ

Pozostałe dwie osoby, które mają postawione zarzuty, to prezesi Sensor Cliniq, oskarżeni m.in. o oszustwa na szkodę ponad 2 tys. pacjentów. Klinika miała od nich pobierać bezprawne dopłaty do zabiegów usunięcia zaćmy.

Według szacunków śledczych, prezesi, poprezz swoje oszustwa, wyrządzili mazowieckiemu oddziałowi NFZ szkodę w wysokości ponad 7,3 mln zł. W tym przypadku w comiesięcznych raportach zgłaszali nieprawdziwe informacje o tym, że zabieg został sfinansowany zgodnie z zawartą z NFZ umową, czyli bez opłat ze strony pacjentów.

Ponadto w dziewięciu przypadkach, pomimo że zabiegi zostały wykonane w ramach komercyjnej działalności kliniki i pobrano za nie opłaty od 5 do 10 tysięcy złotych, zgłoszono je jako w całości wykonane w ramach umowy z NFZ.

Neumann: "Zarzuty dęte i tworzone na siłę"

Sławomir Neumann odpiera zarzuty i stoi na stanowisku, że sprawa jest zagrywką polityczną ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. Tuż po skierowaniu oskarżenia do sądu mówił, że jest spokojny o rozstrzygnięcie, bo na podstawie dokumentów i zeznań świadków obali wszystko, co się mu zarzuca.

- Od pierwszego dnia, kiedy Zbigniew Ziobro został prokuratorem generalnym, jest to próba szukania i przyklejenia jakichkolwiek zarzutów. Pięć lat im zajęło, żeby to przekuć w akt oskarżenia. Kilku prokuratorów musiało się wymienić, żeby na końcu któryś zdecydował się go podpisać. Prędzej, czy później to musiało się wydarzyć, bo Ziobro po to to robił. Od pierwszego dnia pilnował tej sprawy - komentował.

Na koniec dodał także, że stawiane mu zarzuty są "dęte i tworzone na siłę". Niemniej, jeśli sąd bedzie innego zdania, polityk może trafić do więzienia nawet na 10 lat.

Artykuły polecane przez Goniec.pl:

Źródło: Interia, PAP