Radosław Sikorski alarmuje: "To był nie tylko akt dywersji, ale terroru"
Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski ostro skomentował ostatnie wydarzenia związane z próbą sabotażu infrastruktury krytycznej w Polsce. Podczas wystąpienia w Sejmie ujawnił, że za operacją stoją obce służby, a działania miały doprowadzić do tragedii na wielką skalę. Według Sikorskiego, intencją ataku było spowodowanie ofiar śmiertelnych, co – jak podkreślił – przesuwa sytuację z kategorii „dywersji” do „aktu terroru państwowego”.
Zdaniem Sikorskiego to nie był atak na infrastrukturę, tylko na ludzi
Sikorski poinformował, że sabotażyści próbowali zakłócić funkcjonowanie kolejowej infrastruktury transportowej w sposób, który mógł doprowadzić do katastrofy z udziałem pasażerów. Jak stwierdził, działania były profesjonalne, dobrze przygotowane i realizowane przez wyszkolone osoby działające na zlecenie obcego państwa.
Według ministra, tylko dzięki szybkiej reakcji służb udało się uniknąć tragedii. Wskazał również, że dotychczasowe operacje sabotażowe miały charakter destabilizacyjny, jednak tym razem atak był wymierzony w ludzi – nie w sprzęt, a w bezpieczeństwo obywateli.
– Jasną intencją było spowodowanie ofiar w ludziach – powiedział minister.
– Spotka się to z naszą odpowiedzią, nie tylko dyplomatyczną, o czym będziemy informować w najbliższych dniach – zapowiedział Sikorski.

„To był akt terroru państwowego”. Mocne słowa Sikorskiego
Minister zaznaczył, że działania, za które odpowiada obce państwo, wykraczają poza ramy znanej z ostatnich lat wojny hybrydowej. – Tym razem był to akt nie tylko dywersji jak poprzednio, lecz akt terroru państwowego – mówił.
Sikorski zwrócił uwagę, że w operacji wykorzystano klasyczną metodę działania pod „fałszywą flagą”, czyli użycie osób lub grup, które mają ukryć rzeczywistych zleceniodawców. Podkreślił jednak, że skala, precyzja i cel ataku nie pozostawiają wątpliwości, że był to zamach inspirowany i wspierany przez państwo agresora.
Polska odpowie. „Nie tylko dyplomatycznie”
Minister zapowiedział, że rząd przygotowuje reakcję, która wyjdzie daleko poza noty dyplomatyczne. Nie zdradził jednak szczegółów planowanych działań.
– Spotka się to z naszą odpowiedzią, nie tylko dyplomatyczną – podkreślił w parlamencie.
Sikorski odniósł się również do bezpieczeństwa sojuszniczego i potrzeby wzmacniania zarówno polskiego, jak i europejskiego systemu ochrony infrastruktury krytycznej. Według ministra, sytuacja unaocznia, że zagrożenia hybrydowe ewoluują i stają się coraz bardziej bezpośrednie. Zwrócił również uwagę na dezinformację.
– Akcjom kinetycznym towarzyszyło tsunami dezinformacji. Tak jest i tym razem. Wywołuje to zasadnicze pytania o to, kto na tej wojnie hybrydowej jest wrogiem Polski, a kto naszym sojusznikiem. Jeszcze do tego wrócę.
Polecamy: Akt dywersji na torach. Ministerstwo ujawnia nowe szczegóły
Prezydent i prawica w ogniu krytyki
W dalszej części wystąpienia Sikorski odniósł się również do reakcji krajowej sceny politycznej, nie kryjąc rozczarowania postawą części opozycji oraz prezydenta. Zarzucił im bagatelizowanie zagrożeń, które – jak podkreślił – powinny jednoczyć wszystkie siły polityczne ponad podziałami.
Minister mówił o „nieodpowiedzialnych komentarzach” oraz „niebezpiecznym relatywizowaniu” ataków hybrydowych, które jego zdaniem osłabiają pozycję Polski i dają pole do dalszych prowokacji ze strony agresora.
– Niestety znajdują się u nas polityczni przedsiębiorcy, którzy zamiast tej perfidnej rosyjskiej taktyce się przeciwstawiać, tchórzliwie jej ulegają lub wręcz ją eksploatują. Nakręcają antyunijne i antyukraińskie emocje dla politycznych korzyści. I jeszcze pozują na największych, a czasem wręcz jedynych patriotów – powiedział Sikorski.
Następnie zwrócił się do prezydenta:
– Ma pan, panie prezydencie, prawo do swoich nacjonalistycznych poglądów. Jeśli jednak chce je pan wprowadzać w życie, to trzeba było się ubiegać o stanowisko premiera. (...) Polska nie może mieć dwóch sprzecznych polityk zagranicznych. Kto by chciał prowadzić inną od rządowej politykę zagraniczną, nie tylko łamałby konstytucję, której przysięgał pan dochować wierności, ale też pozbawiał Polskę skuteczności i utrudniał realizację jej interesów.
Na koniec Sikorski wezwał do większej odpowiedzialności, podkreślając, że bezpieczeństwo państwa nie może być polem do politycznych gier ani prób zdobywania doraźnych punktów.