Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Wiadomości > Pracownicy Karola Nawrockiego przerwali milczenie. Padły poważne oskarżenia
Redakcja Redakcja
Redakcja Redakcja 28.02.2025 18:48

Pracownicy Karola Nawrockiego przerwali milczenie. Padły poważne oskarżenia

Karol Nawrocki
Fot. Jarosław Roland Kruk/Wikipedia, licence: CC-BY-SA-3.0

W zarządzanym przez Karola Nawrockiego Instytucie Pamięci Narodowej dochodziło do bezprawnych i bezpodstawnych zwolnień pracowników, których zarzuty znalazły potwierdzenie w wyrokach sądowych. Pokrzywdzeni postanowili ujawnić prawdę w rozmowie z Faktem.

Sąd: IPN bezpodstawnie zwalniał pracowników

W listopadzie 2021 roku Sławomir Poleszak został zwolniony z IPN za współpracę z internetowym portalem historycznym, na którego łamach opublikował artykuł o żołnierzu Józefie Franczaku "Lalusiu". Narracja historyka różniła się od tej prezentowanej przez Instytut Pamięci Narodowej. Mec. Rafał Choroszyński, adwokat Poleszka, utrzymuje, że zwolnienie jego klienta miało związek z "uprawianiem polityki historycznej".

"Sąd Rejonowy i Okręgowy potwierdziły nasze stanowisko, że trzeba szukać prawdy historycznej i zdruzgotały podejście IPN. Pamięć historyczna ma być nie pamięcią polityczną i doraźną, tylko pamięcią prawdziwą, opartą o faktach, nawet jeżeli trudną" — dodał prawnik. Na mocy wyroku Sławomir Poleszak został przywrócony do pracy.

Fakt donosi, że do tej pory sąd wydał dwa prawomocne wyroki ws. byłych pracowników IPN. Wśród pokrzywdzonych jest prof. Sławomir Łukasiewicz, który współpracował z Katolickim Uniwersytetem Lubelskim. Karol Nawrocki, po objęciu posady szefa IPN, cofnął wszystkim pracownikom zgodę na pracę poza instytutem. Umowa z Łukasiewiczem została rozwiązana za porozumieniem stron. Sąd pracy uznał jednak, że zakończenie stosunku pracy zaistniało z wyłącznej winy pracodawcy.

papież Franciszek
Masoneria i ukryte miliony. Ujawniamy mroczne tajemnice Watykanu
Pilne wieści ws. śmierci Gene Hackmana i jego żony. Ujawniono wstępne wyniki sekcji zwłok

"Nic w IPN nie dzieje się bez wiedzy i zgody Nawrockiego"

Z Faktem rozmawiał także dr Mariusz Zajączkowski, który został zwolniony z IPN z powodu "utraty zaufania" na skutek opublikowania w mediach społecznościowych wpisu uderzającego w Karola Nawrockiego.

"Nie jest żadną tajemnicą, że nic w IPN nie dzieje się bez wiedzy i zgody Nawrockiego. […] Trudno jest utracić zaufanie u osób, które widzi się pierwszy raz na oczy albo przez zaledwie parę tygodni widuje się sporadycznie na korytarzu" — ocenił, zaznaczając, że on i jego koledzy zostali zwolnieni przez nominatów nowego prezesa, z którymi wcześniej nie pozostawali w bliskich relacjach zawodowych.

Mariusz Zajączkowski podkreślił, że w "grę wchodziły jedynie osobiste decyzje Karola Nawrockiego". Kandydat na prezydenta miał odwiedzić jego gabinet w czasie, gdy przebywał na zwolnieniu lekarskim.

"Mając pełną świadomość, że nie zastanie mnie w pokoju, Nawrocki z całą świtą ostentacyjnie zaglądał do niego tak, aby widzieli to inni pracownicy lubelskiego oddziału. Podczas jednej z takich prób miał powiedzieć, że mnie "nie pozdrawia". To, jak mniemam, miało stanowić swoisty pokaz siły w wydaniu prezesa Nawrockiego w stosunku do szeregowego pracownika, który przebywał na zwolnieniu lekarskim, jak również wyraźny sygnał, co go spotka, kiedy już wróci do pracy" — czytamy. W sprawie Zajączkowskiego również toczy się postępowanie sądowe.

ZOBACZ TAKŻE: Ujawnił, kto zastąpi Jarosława Kaczyńskiego w PiS. "Człowiek, któremu bliskie są prawdziwe wartości"

"Pan Nawrocki zagrał ze mną jak szuler"

Media swojego czasu obiegła także wiadomość o zwolnieniu trzech pracownic oddziału IPN w Szczecinie z 2022 roku. Doszło do nich po spotkaniu, w którym uczestniczył Karol Nawrocki. Z relacji historyka dr Michał Siedziako wynika, że podczas posiedzenia rozmawiano m.in. o sprawach płacowych, a "atmosfera generalnie była ciężka, nie po myśli pana prezesa".

"Około dwóch tygodni po tym spotkaniu, kiedy było wiadomo, że dyrektor oddziału w Szczecinie faktycznie będzie już odwołany, to on znalazł sobie te trzy dziewczyny jako kozły ofiarne, zarzucił im, że się śmiały na spotkaniu z prezesem, zachowywały się niestosownie — co nie było przecież prawdą! — i zwolnił je dyscyplinarnie. Między pracownikami przyjęliśmy to z niesmakiem" — kontynuował Siedziako. 

Historyk, za zgodą swojego bezpośredniego przełożonego, napisał książkę poza wydawnictwem IPN, za co w otrzymał w instytucie nagrodę. "Zaraz po wydaniu książki, dyrektor wysłał mnie w delegację na jej premierę do Gdańska. A potem nagle wezwał mnie 12 listopada 2024 roku i wręczył mi wypowiedzenie" — czytamy.

"Z dzisiejszej perspektywy widzę, że pan Nawrocki zagrał ze mną jak szuler" — dodał dr Michał Siedziako, wskazując na niejasności związane z jego wypowiedzeniem. Rozmówca Faktu zamierza złożyć drugi pozew w sądzie pracy i zażądać przywrócenia na stanowisko.

IPN odniósł się do zarzutów

Instytut Pamięci Narodowej, pytany przez Fakt o zarzuty historyków, zaznaczył, że pracownicy IPN "przed podjęciem jakiejkolwiek współpracy z innym podmiotem mają obowiązek uzyskać stosowną zgodę prezesa bądź upoważnionego przez prezesa dyrektora oddziału Instytutu Pamięci Narodowej".

IPN utrzymuje jednocześnie, że dba o dobro swoich pracowników. "Dowodem szczególnej dbałości o prawa pracownicze jest, chociażby, powstała kilka lat temu specjalna komórka organizacyjna: samodzielne stanowisko ds. relacji z Pracownikami. Dodatkowo działają związki zawodowe, których jednym z podstawowych zadań jest dbanie o interes Pracowników" — skomentował rzecznik IPN dr Rafał Leśkiewicz.