Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Wiadomości > Poważne kontrowersje wokół badania męża Beaty Klimek. Ekspert zwrócił uwagę na istotna sprawę
Krzysztof Górski
Krzysztof Górski 28.04.2025 18:09

Poważne kontrowersje wokół badania męża Beaty Klimek. Ekspert zwrócił uwagę na istotna sprawę

zaginiona
Fot. pixabay, Fb/Gdziekolwiek jesteś

Beata Klimek zaginęła w październiku 2024 roku, a sprawa jej zniknięcia wciąż pozostaje nierozwiązana. Mimo szeroko zakrojonych poszukiwań śledczym nie udało się ustalić, co stało się z matką trójki dzieci. Tymczasem coraz więcej osób podejrzewa męża 47-latki. Mężczyzna został niedawno poddany badaniu wariografem. Ekspert wydał w tej sprawie zaskakującą opinię.

Trwają poszukiwania Beaty Klimek

Beata Klimek z niewielkiego Poradza w województwie zachodniopomorskim, zaginęła 7 października 2024 roku. Była wówczas widziana podczas odprowadzania swoich dzieci do szkoły. Pojawiła się z nimi na przystanku autobusowym, a sama miała jechać do pracy. Od tamtej pory słuch po niej zaginął. Samochód 47-latki znaleziono pod jej domem, choć że regularnie z niego korzystała.

Zaniepokojona rodzina nie czekała długo i zgłosiła sprawę na policję. Od tamtej pory trwają poszukiwania kobiety, jednak w sprawie pojawia się więcej pytań niż odpowiedzi.
 

Ledwo ugryziesz kiełbasę z grilla w majówkę, a już dostaniesz mandat. Nawet po 500 zł za każdym razem Właśnie wypłynęło tajne nagranie papieża Franciszka. Do dzisiaj ukrywali jego ostatnie słowa

Jan K. przeszedł badanie wariografem

Od dłuższego czasu mężowi Beaty Klimek sugerowano, aby poddał się badaniu wariografem. Ten zgodził się dopiero po namowach dziennikarzy z portalu “Kanał Kryminalny”. Mężczyzna jednak zastrzegł, że nie wyrazi zgody na upublicznienie wyników badania, powołując się na ochronę swoich danych osobowych, w tym informacji o przyjmowanych lekach. “Pan Jan przekazał mi przez telefon, że nie wyraża zgody na upublicznienie wyników tego wariografu ponieważ na tych kartkach są jego dane” - przekazał Łukasz Tusiński z Kanału Kryminalnego.

ZOBACZ: Mnóstwo Polek zrobionych "w bambuko" na zakupach. Tak oszukują na bazarku

“Jestem niewinny, jestem zadowolony z tego badania, że tak wyszło, na siłę nie będę przekonywał innych do swojej osoby. Podczas tego badania nie byłem pod wpływem leków” - miał powiedzieć dziennikarzom mąż zaginionej. Tymczasem autorzy portalu ze zrozumieniem podeszli do jego decyzji. “Miał prawo zdecydować, czy pozwoli na udostępnienie tych wyników, czy też nie. Nie upublicznię tego dokumentu. Zabronił mi pokazać ten dokument, ale chciałbym powiedzieć, że wśród młodych ludzi jest takie powiedzenie: kumaty zrozumie” – wskazał Tusiński.

Stanowisko w sprawie badania wydał Komitet Prawny Polskiego Towarzystwa Badań Poligraficznych. Teraz do sprawy odniósł się także dr Marcin Gołaszewski.

Ekspert komentuje badanie męża Beaty Klimek

Według oświadczenia PTBP, badanie, mimo iż zostało wykonane zgodnie z procedurą, jest obarczone poważnymi błędami. Eksperci wskazali na nieprawidłowości w trakcie jego przeprowadzania, które mogły mieć wpływ na wyniki. Z kolei decyzja mężczyzny o odmowie publikacji wzbudziła wątpliwości, co do wiarygodności całego procesu.

Eksperci wskazali na błędy kompetencyjne, które miały miejsce podczas badania wariografem męża Beaty Klimek. Zwrócili również szczególną uwagę na fakt, że Jan K. został poproszony o odstawienie leków, które przyjmował na stałe. Takie postępowanie miało stanowić poważny błąd, który mógł wpłynąć na wynik badania. Zdaniem Polskiego Towarzystwa Badań Poligraficznych nagłe odstawienie leków psychotropowych jest niebezpieczne i może prowadzić do poważnych konsekwencji zdrowotnych, zarówno psychicznych, jak i somatycznych.

ZOBACZ: Putin właśnie to ogłosił, zacznie się 8 maja. Pilne wieści prosto z Kremla, mówi o tym cały świat

Tymczasem całą sprawę w rozmowie z Radiem Zet postanowił skomentować dr Marcin Gołaszewski z PTBP. Jego opinia zaskakuje. “To było prywatne badanie. Zostało zorganizowane i sfinansowane przez youtuberów z Kanału Kryminalnego Extra. Przeprowadził je poligrafer, chyba jak dotąd nieujawniony z imienia i z nazwiska. Reprezentował on prywatną firmę pod ładnie brzmiącą nazwą Instytut Badań Wariograficznych. Natomiast nie to jest tutaj najważniejsze. Kluczowe są informacje, które pojawiły się w przestrzeni medialnej i które wskazywały na to, że Jan K. mógł zostać poinstruowany, bądź też sam podjął taką decyzję, żeby nagle, tuż przed badaniem, odstawić silne leki psychotropowe, co w tym przypadku mocno mogłoby „rozregulować” jego organizm” - ocenił ekspert.

Leki, o ile są przyjmowane na stałe i wypisane są przez lekarza, powinny być normalnie przyjęte przez osobę badaną. Poza pewnymi wyjątkami nie mają większego wpływu na parametry rejestrowane przez poligraf - stwierdził dr Gołaszewski.

Ekspert podkreślił, że badanie mogło nie spełniać standardowych procedur, co wpłynęło na jego miarodajność. "Te fragmentaryczne informacje, włącznie z niektórymi częściami tego badania wyemitowanymi w internecie, wskazują, że były pewne uchybienia. Nawet zleceniodawcy przyznali, że to badanie było, cokolwiek by to nie znaczyło, "niepełne". A zatem musiały być pominięte jakieś elementy standardowej procedury" - powiedział.

Dodał, iż kluczowe pytanie, które powinno być zadane Janowi K., powinno dotyczyć miejsca pobytu Beaty Klimek.

Nie ulega wątpliwości, że najważniejszą kwestią, którą śledczy próbują ustalić, jest to, gdzie jest Beata Klimek – żywa lub martwa. Samo określenie, potwierdzenie bądź wykluczenie związku Jana K. niewiele w tym przypadku daje. Najważniejsze pytanie, jakie można było zadać Janowi K., to: „gdzie pani Beata się znajduje?”. Jan K. jako osoba najbliższa powinna mieć na ten temat największą wiedzę bez względu na to, czy w jakikolwiek sposób odpowiada za zaginięcie swojej żony - wskazał.