Poseł krytykowany za zachowanie w Sejmie. Miał pokazać wulgarny gest
Na sejmowych korytarzach doszło do sytuacji, która natychmiast wywołała lawinę komentarzy. Krótki gest jednego z polityków wystarczył, by temat błyskawicznie obiegł media i wywołał kolejne pytania o klimat pracy w parlamencie. Zdarzenie zaskoczyło nawet tych, którzy od lat obserwują napiętą atmosferę w budynku. Wielu komentatorów zaczęło zastanawiać się, czy to tylko incydent, czy może sygnał głębszego problemu w politycznych relacjach.
Atmosfera w Sejmie coraz bardziej napięta
Sejm w ostatnich tygodniach staje się miejscem, w którym kolejne kontrowersje pojawiają się niemal codziennie. Coraz częściej mówi się o eskalacji emocji, rosnących konfliktach między klubami oraz o tym, jak takie zachowania wpływają na odbiór parlamentu przez opinię publiczną. Nic więc dziwnego, że każde niecodzienne zdarzenie wywołuje natychmiastowy odzew — szczególnie gdy dochodzi do niego podczas pracy dziennikarzy. To właśnie w takim kontekście pojawiła się relacja, która znów skupiła oczy obserwatorów na tym, co dzieje się poza sejmową mównicą. Co wydarzyło się na korytarzu i dlaczego wzbudziło aż takie poruszenie?

Gest, który uruchomił lawinę reakcji
Jak wynika z opisu opublikowanego w mediach społecznościowych, na korytarzu pojawiła się sytuacja, którą wielu odebrało jako niedopuszczalną w miejscu pracy jednego z najważniejszych organów państwa. Dominika Długosz z „Newsweeka” napisała na platformie X:
Sejm to jest jednak miejsce z innej bajki. Otóż stoję na korytarzu z posłem Witoldem Zembaczyńskim, mija nas poseł Bartosz Kownacki, odwraca się i nagle wykonuje gest powszechnie uznawany za propozycję innej czynności seksualnej. Na pytanie »co pan właśnie zrobił?« uśmiecha się i odchodzi.
Jej wpis błyskawicznie obiegł sieć i wywołał szereg komentarzy. Sam poseł PiS odpowiedział równie krótko:
Pani to się wszystko tylko z jednym kojarzy.
Długosz odpowiedziała, odnosząc się do jego słów:
Ten gest jest oczywisty, ale zakładam, że mógł pan rzeczywiście poznać go niedawno i teraz chodzi pan i powtarza jak każdy 5-latek.
W dyskusję włączył się również obecny przy całym zajściu Witold Zembaczyński:
Podobne akty aparatem mowy wykonywał wczoraj na sali obrad. Było to zaraz po tym, jak nagrywał premiera — źródło: X, Witold Zembaczyński.
Ale dlaczego to właśnie kontekst wcześniejszej sytuacji stał się kluczowy dla całej sprawy?
Kulisy spięcia z premierem i reakcje po incydencie
Najważniejsze elementy tej historii odnoszą się do zdarzenia z dnia poprzedniego. To wtedy poseł To wtedy poseł Bartosz Kownacki Pemiera Donalda Tuska podczas jego wystąpienia dotyczącego aktów dywersji. Między politykami doszło do wyraźnego spięcia. Według relacji z sali plenarnej premier miał powiedzieć w jego kierunku: „Ale pajac”, na co poseł PiS odpowiedział: „O sobie pan tak mówi?”. Tusk doprecyzował chwilę potem, że kierował słowa właśnie do Kownackiego.
To właśnie to starcie — już szeroko komentowane w mediach — stanowiło tło dla późniejszego incydentu na korytarzu. W połączeniu z opisywanym gestem, wywołało dyskusję nie tylko o pojedynczych zachowaniach polityków, ale o ogólnej kulturze pracy w Sejmie, wzajemnych relacjach oraz standardach debaty publicznej, które zdaniem wielu obserwatorów osiągnęły niepokojąco niski poziom.

Całe zdarzenie może więc stać się kolejnym impulsem do rozmowy o tym, jak rosnąca temperatura sporów politycznych wpływa na codzienność w parlamencie i gdzie leży granica akceptowalnych zachowań w życiu publicznym.