Tłumy na pogrzebie księdza oskarżonego o pedofilię. Żałobnicy zostali poproszeni o modlitwę
Ksiądz Andrzej Dymer zmarł 16 lutego, o czym poinformowała Katolicka Agencja Informacyjna w kurii szczecińsko-kamieńskiej. Kapłan miał 58 lat. Przez ostatnie miesiące borykał się z chorobą onkologiczną.
Pogrzeb ks. Andrzeja Dymera przyciągnął tłumy
W 2008 roku Andrzej Dymer został skazany przez kościelny trybunał za przestępstwa seksualne, których miał dopuścić się na wychowankach ogniska młodzieżowego w Szczecinie. Proces karny ostatecznie zakończył się pod koniec 2020 roku, ale wyrok nie został podany do informacji publicznej.
- Uważam, że niesłychana przewlekłość kościelnych procedur w sprawie księdza Andrzeja Dymera oraz brak odpowiedniego traktowania osób skrzywdzonych na wielu etapach tego postępowania nie mają żadnego usprawiedliwienia - pisał wówczas delegat Konferencji Episkopatu Polski ds. ochrony dzieci i młodzieży arcybiskup Wojciech Polak.
Sprawa domniemanych przestępstw, których miał dopuścić się ksiądz Andrzej Dymer, jest znana Kościołowi od lat 90. To właśnie wtedy duchowny miał molestować chłopców przebywających w założonym przez niego ośrodku imienia świętego Brata Alberta.
Jego sprawa powróciła do przestrzeni publicznej po reportażu, jaki wyemitowała stacja TVN24. Dziennikarze ukazali w nim trwającą ćwierć wieku walkę ofiar, które domagały się sprawiedliwego osądzenia swojego oprawcy, a także parasol ochronny, jaki nad księdzem roztoczyli hierarchowie kościelni. Ważną rolę w działalności księdza odegrali także politycy, którzy przez lata finansowali z publicznych pieniędzy projekty prowadzone przez Andrzeja Dymera.
W 2006 roku ksiądz Andrzej Dymer został odsunięty od pracy z młodzieżą i powierzono mu kierowanie domem dla księży emerytów. Duchowny kierował też Fundacją Pomocy Dzieciom i Młodzieży im. Kardynała Wyszyńskiego, która zarządzała domem wypoczynkowym w nadbałtyckiej Wisełce.
Nabożeństwo pogrzebowe Andrzeja Dymera odbyło się w jednej z parafii w szczecińskiej dzielnicy Skolwin. Przebieg uroczystości był kontrolowany przez policjantów. W ostatniej drodze kapłana wzięło udział ponad stu żałobników. Duchowny, który odprawiał nabożeństwo, zdecydował się na apel do wiernych.
- Dziękuję, że jesteście tutaj na ostatniej drodze Jędrka. Był mi nie tylko bratem w kapłaństwie, ale również przyjacielem. Bardzo was proszę, abyście otaczali go modlitwą, która jest niezwykle ważna również po śmierci - mówił ksiądz odprawiający nabożeństwo. Zdjęcia z pogrzebu pojawiły się na Facebooku Monitora Szczecińskiego.
Portal Onet donosi, że trwa śledztwo mające wyjaśnić okoliczności zgonu księdza. Śledczy mają podejrzenia, że nie nastąpiła on w sposób naturalny. Wiadomo, że postępowanie przybrało kierunek nieumyślnego spowodowania śmierci.
Źródło: Wirtualna Polska/Gazeta.pl
Artykuły polecane przez redakcję portalu Goniec.pl: