Nie żyje 24-letni Janek Nykaz. Młody piłkarz zmarł we śnie
Wielka rozpacz na Podhalu. W niedzielę 30 kwietnia niespodziewanie odszedł Jan Nykaza. 24-latek przed laty był dobrze zapowiadającym się zawodnikiem klubu piłkarskiego Wierchy Lasek, ale jego marzenia przekreślił tragiczny wypadek w 2017 r. Od tamtej pory dzielnie walczył o powrót do zdrowia, w czym kibicowało mu pół Polski.
Rokująca kariera przerwana tragedią
Jan Nykaza z powodzeniem rozwijał swoją piłkarską karierę, grając w Ludowym Klubie Sportowym Wierchy Lasek w rodzinnej miejscowości Klikuszowa, wielokrotnie sięgając po tytuł najlepszego zawodnika turniejów. Dobrą passę przerwał jednak tragiczny wypadek, który miał miejsce w lutym 2017 r.
Dramat wydarzył się na przejściu dla pieszych, gdy znajdujący się na pasach nastolatek został potrącony przez nadjeżdżający samochód niedaleko swojego miejsca zamieszkania. Konsekwencje tego zdarzenia okazały się być poważne, bo Jan zapadł w śpiączkę i mało kto dawał mu szansę na dalsze życie. Mimo tego, po półrocznym pobycie w klinice “Budzik” Ewy Błaszczyk, chłopak wybudził się.
Niecodzienne zakończenie "Faktów" TVN. Piotr Kraśko nagle wydał oświadczenieCałe Podhale trzymało kciuki za Jana Nykazę
Po dającym nadzieję niezwykłym powrocie Janka do względnego zdrowia, rozpoczęła się jego heroiczna walka o odzyskanie dawnej sprawności.
Chłopakowi przez cały ten czas kibicowało całe Podhale i pół Polski, czego wyrazem były zakończone sukcesami zbiórki pieniędzy na pokrycie kosztów leczenia i rehabilitacji.
Choć rekonwalescencja i czynienie postępów zajęły kilka lat, były sportowiec nie poddawał się i w końcu zaczął ponownie mówić i chodzić, a także pojawiał się na treningach. Niestety, proces ten przerwała nagła śmierć Janka, o której właśnie poinformowano.
Nagła śmierć 24-latka
Późnym wieczorem we wtorek 2 maja klub piłkarski Wierchy Lasek przekazał za pośrednictwem Facebooka smutną wiadomość o śmierci Jana Nykazy.
- Ze smutkiem żegnamy naszego kolegę, niegdyś zawodnika naszej drużyny, ale nadal wiernego kibica. Do tej pory przychodził od czasu do czasu na treningi i starał się wrócić do swojego ukochanego sportu - napisano.
Jak się okazało, 24-latek zmarł zupełnie niespodziewanie w niedzielę 30 kwietnia w trakcie snu. Jego pogrzeb odbędzie się w czwartek 4 maja o godz. 14 w Kościele Parafialnym w Klikuszowej.