Nauczycielka 11-latki z Jeleniej Góry widziała niepokojące zachowanie. Zabrała głos
Tragedia, do której doszło w Jeleniej Górze, wstrząsnęła całą Polską. Śmierć 11-letniej Danusi wywołała falę pytań o to, czy można było wcześniej dostrzec sygnały ostrzegawcze. Po przejmującym wyznaniu jednego z jej kolegów, głos zabrała także nauczycielka, której słowa – jak relacjonują media – budzą ogromne kontrowersje.
- Okoliczności zabójstwa. Tak wyglądały ostatnie dni 11-letniej Danusi
- „Była jakaś inna”. Wstrząsające wyznanie kolegi 11-latki
- Komentarz nauczycielki. „Widziałam, ale nie reagowałam”
Okoliczności zabójstwa. Tak wyglądały ostatnie dni 11-letniej Danusi
Śmierć 11-letniej Danusi z Jeleniej Góry była wydarzeniem nagłym i dramatycznym, które poruszyło lokalną społeczność oraz opinię publiczną w całym kraju. Dziewczynka została znaleziona martwa, a sprawa od początku była traktowana przez śledczych jako zabójstwo. Prokuratura i policja prowadziły intensywne czynności, by odtworzyć ostatnie chwile życia dziecka i ustalić, co dokładnie doprowadziło do tragedii.
W toku śledztwa szczególną uwagę zwrócono na zachowanie Danusi w dniach poprzedzających jej śmierć. Pojawiły się relacje uczniów, z których wynikało, że dziewczynka była wyraźnie przygaszona i zachowywała się inaczej niż zwykle. Te sygnały – choć dziś analizowane z ogromną uwagą – wówczas nie doprowadziły do podjęcia żadnych nadzwyczajnych działań przez dorosłych.
„Była jakaś inna”. Wstrząsające wyznanie kolegi 11-latki
Jeden z kolegów Danusi, który po tragedii zdecydował się przerwać milczenie opowiadał, że już przed śmiercią 11-latki zauważył u niej niepokojące zmiany w zachowaniu. Według jego słów dziewczynka była wyraźnie zamyślona, smutna i wycofana, co znacząco odbiegało od jej wcześniejszego usposobienia.
Słyszałem, jak mówiła, że często go ostrzy, ale nikt nie brał tego poważnie – przyznał jeden z uczniów szkoły.
Te słowa padły już po tragedii i są dziś analizowane w kontekście tego, czy otoczenie dziecka mogło wcześniej zareagować. Wyznanie kolegi pokazuje, że rówieśnicy dostrzegali sygnały, które – z dzisiejszej perspektywy – można uznać za alarmujące. Jednocześnie chłopiec zaznaczał, że jako dziecko nie wiedział, jak na takie zachowanie odpowiedzieć i do kogo się zwrócić.
Komentarz nauczycielki. „Widziałam, ale nie reagowałam”
Nowe światło na sprawę rzuciła relacja opisana przez „Fakt”, dotycząca jednej z nauczycielek uczących Danusię. Jak podaje portal, pedagodzy również mieli zauważyć, że dziewczynka zachowuje się inaczej niż zwykle. Nauczycielka przyznała, że widziała u uczennicy niepokojące sygnały, jednak – jak relacjonuje „Fakt” – nie podjęła wówczas żadnych zdecydowanych działań.
Widziałam jak one ze sobą rozmawiały, a potem poszły do lasku przy szkole i tam zaczęły się kłócić. Ta starsza trzymała rękę w kieszeni, coś wystawało z tej ręki, a potem nagle popchnęła Danusię (…) Nie umiem sobie z tym poradzić. Nie spałam całą noc. Dzieci też to bardzo przeżywają — opowiada w rozmowie z reporterką Radia Eska jedna z uczennic SP nr 10 w Jeleniej Górze
Jej komentarz wywołał falę oburzenia i pytań o odpowiedzialność dorosłych za bezpieczeństwo dzieci. W opinii wielu czytelników i ekspertów, przytaczanych przez „Fakt”, szkoła powinna być miejscem, w którym niepokojące zmiany w zachowaniu ucznia są natychmiast analizowane i zgłaszane odpowiednim instytucjom. Sprawa Danusi ponownie rozpaliła debatę o tym, czy system reagowania w takich sytuacjach w Polsce działa właściwie.