Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Fakty > Ksiądz nie krył oburzenia po kolędzie. Doszło do rękoczynów, interweniowała policja
Zuzanna Ptaszyńska
Zuzanna Ptaszyńska 14.01.2023 14:45

Ksiądz nie krył oburzenia po kolędzie. Doszło do rękoczynów, interweniowała policja

Kolęda
Marek BAZAK/East News

Proboszcz parafii w Szczecinku (woj. zachodniopomorskie) przyznał w rozmowie z portalem szczecinek.naszemiasto.pl, że podczas kolędy był świadkiem nieprzyjemnej sytuacji. Chodziło o ministranta. "Niech krzyczy na mnie, a nie wyżywa się na dziecku" - mówił duchowny.

Ksiądz szczerze o wizytach po kolędzie

Redemptorysta Arkadiusz Sojka rozmawiał z dziennikarzami szczecinek.naszemiasto.pl na temat wizyt duszpasterskich. Mówił m.in., że w jego parafii księdza przyjmie ok. 1/3 mniej rodzin niż przed pandemią (wtedy było to ok. 70% gospodarstw). Proboszcz nie ukrywa żalu, bowiem kolęda to według niego "wejście w bliższą relację z człowiekiem", które traktuje jako "możliwość ewangelizacji".

- O ile pozwala na to czas i jest chęć z drugiej strony do rozmowy z kapłanem, na otwarcie przed nim. To się wyczuwa po góra dwóch minutach czy ktoś ma ochotę na dialog, czy tylko zdawkowe odpowiedzi. [...] Widać, że wielu z tych, którzy do kościoła nie chodzą, jakieś związki z nim jednak stara się utrzymać, wierzą, księdza pod dach przyjmują. Naszym zadaniem jest dotrzeć do tych ludzi, których z jakichś powodów nie ma w kościele - tłumaczył ojciec Sojka.

Przyznał, że na każdą rodzinę średnio przeznacza 10 minut, ale stara się wysondować czy ktoś ma ochotę na dłuższą rozmowę, a jeśli nie, opuszcza mieszkanie szybciej. - Dla mnie to także okazja, aby zobaczyć, czy ktoś nie cierpi niedostatku, mogę tam skierować pomoc z Caritasu, mamy też możliwość wysłania terapeuty czy psychologa, którzy z nami współpracują - wyjaśniał proboszcz.

O. Sojka relacjonował też sytuacje, które stawiały go w kłopotliwych sytuacjach, choć zaznaczył, że nie doświadcza nieprzyjemności. - Kilka razy zdarzyło się, że ktoś chciał podjąć kwestię polityczną, ale nie podejmuję tematu, bo nie od tego jestem. [...] Ktoś ostatnio nakrzyczał na ministranta, co mnie zabolało. Bo jeżeli ma jakieś pretensje, niech krzyczy na mnie, wysyła księży w kosmos, a nie wyżywa się na dziecku - wyznał.

Atak na ministrantów w Witkowie

Niedawno informowaliśmy o tym, że 2 stycznia w Witkowie zostali zaatakowani młodzi ministranci. 9-i 15-latek pukali do drzwi mieszkań i pytali, czy dane rodziny zechcą przyjąć księdza. To wystarczyło, by zbulwersować jednego mężczyznę, który wyjątkowo wulgarnie zwyzywał chłopców. Chłopcy postanowili jednak z klasą wyjść z sytuacji i niezrażeni ponowili próbę, jednak dla mieszkańca miarka się przebrała. Agresywny lokator fizycznie zaatakował ministrantów.

Młodszego ministranta chwycił za szyję i przydusił do ściany. Wyzywał go przy tym i kazał wypie******. Chłopak uciekł na wyższe piętro, był przerażony - mówili portalowi witkowo.eu mieszkańcy bloku.

Na miejsce postanowiono wezwać policję, co poskutkowało przeprosinami ze strony mężczyzny. Rodzice zaatakowanego chłopca ostatecznie zrezygnowali ze złożenia zawiadomienia w tej sprawie.

Artykuły polecane przez Goniec.pl:

Źródło: szczecinek.naszemiasto.pl

Zachęcamy do wsparcia zbiórki, której celem jest zakup 30 kamizelek kuloodpornych dla ukraińskich żołnierzy walczących na froncie. Każda wpłata ma fundamentalne znaczenie! Taka kamizelka bardzo często ratuje życie: nic nie zastąpi kamizelki, jeśli chodzi o skuteczną ochronę krytycznie ważnego obszaru, m.in. serca i płuc. Jeśli masz kamizelkę, postrzał może skończyć się tylko dużym siniakiem. Brak kamizelki w przypadku trafienia oznaczać może śmierć lub w najlepszym razie ciężką ranę, która angażuje wiele osób i duże pieniądze podczas ewakuacji, leczenia i rehabilitacji, bez gwarancji powrotu do pełnego zdrowia. Pomóżmy razem ocalić życie ukraińskich żołnierzy!