Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Sport > Kamil Stoch nie wytrzymał podczas wywiadu. Skomentował swoją aktualną formę
Kacper Jozopowicz
Kacper Jozopowicz 19.12.2025 23:13

Kamil Stoch nie wytrzymał podczas wywiadu. Skomentował swoją aktualną formę

Kamil Stoch nie wytrzymał podczas wywiadu. Skomentował swoją aktualną formę
Fot. Facebook/Eurosport Polska

Na rozgrzanej do czerwoności skoczni w Engelbergu wszystko było jasne – poza jednym. Po kwalifikacjach Kamil Stoch stanął przed kamerą, padło proste pytanie i… atmosfera zgęstniała. Reakcja kibiców? Lawina komentarzy, która nie wzięła jeńców.

Kulisy Engelbergu: słabszy skok, jeszcze trudniejsza rozmowa

Engelberg, piątkowe kwalifikacje Pucharu Świata. Z polskiej szóstki awans do konkursu wywalczyło pięciu skoczków – poza Pawłem Wąskiem, który tym razem nie zdołał przebić się przez sito kwalifikacyjne. Najlepiej z Biało-Czerwonych zaprezentował się 19-letni Kacper Tomasiak, który po skoku na 130,5 metra uplasował się na solidnym 10. miejscu i potwierdził, że jego forma idzie w dobrym kierunku. 

Znacznie gorzej wypadł Kamil Stoch: 119,5 metra wystarczyło jedynie do 38. lokaty. Chwilę po zakończeniu rywalizacji trzykrotny mistrz olimpijski stanął przed mikrofonem Eurosportu, gdzie reporter Kacper Merk zapytał wprost: „Dlaczego to nie leci tak, jakbyś chciał?”. Odpowiedź Stocha była krótka, oszczędna w słowach i wyraźnie chłodna — co szybko zostało odebrane jako oznaka frustracji.

Aby lepiej zrozumieć napięcie tej sytuacji, warto spojrzeć na szerszy kontekst ostatnich tygodni. Stoch od dłuższego czasu próbuje odnaleźć stabilność w skokach, a każde kolejne zawody przynoszą więcej pytań niż odpowiedzi. Kibice, przyzwyczajeni do jego regularnych sukcesów, coraz częściej okazują zniecierpliwienie, a każda wymijająca wypowiedź tylko podgrzewa atmosferę wokół lidera polskiej kadry. W Engelbergu sportowy wynik znów ustąpił miejsca emocjom – i to one stały się głównym tematem dyskusji wśród fanów skoków narciarskich.

Co powiedział?

„Buc”, „egocentryk”, „primadonna”? Fala ocen po wywiadzie

Dziennikarz zapytał Kamila Stocha, co nie zagrało i dlaczego wynik jest jaki jest. Skoczek odpowiedział od razu.

Brawo Kacper. Zastanawiam się jak długo myślałeś nad tym pytaniem. - Jest jak jest. Nie będę nawet tego komentował, bo to jest bez sensu. Ani się nie będę tłumaczył, ani też nie będę komentował. No po prostu tak jest. Trzeba poszukać, co można zrobić lepiej i spróbować to jutro zrobić - odpowiedział Kamil Stoch po zadaniu pytania przez dziennikarza.

To jednak nie był koniec rozmowy. Dziennikarz dalej drążył temat.

Co się zepsuło? Zaczęliśmy rozmawiać między sobą, że ty wszedłeś w sezon fajnie. Dwa pierwsze starty były w porządku. Pewnie chciałbyś być na wyższym poziomie, ale to był poziom niezły. A później nagle się posypało. To się posypało technicznie, sprzętowo, mentalnie, czy wszystkiego trochę po trochu? - zapytał dziennikarz.

Odpowiedź polskiego mistrza była jasna.

To nie jest Kacper dla nas czas i miejsce, żebyśmy podsumowywali dlaczego się zepsuło, co się zepsuło i co, jak, dlaczego, kiedy, z kim. To nie jest czas i miejsce - odpowiedział Stoch, po czym chwilę później przerwał dziennikarzowi kolejne pytanie.

To nie był koniec dyskusji. Stoch kontynuował.

Nie psuję skoków, bo tak chcę. Tak po prostu jest. Coś się zacięło i albo to trzeba przemęczyć, albo po prostu spróbować zrobić coś zupełnie innego. Coś niekonwencjonalnego. Ale co to jest? Co by to mogło być, to nie wiem. To jest też dla mnie bolesne i nawet trudno mi się o tym mówi. We mnie się gotuje. Nie chcę po prostu użyć słów, których będę później żałował. A chętnie uciąłbym ten temat już po pierwszym słowie. Ale jest jak jest i też się trzeba z tym zmierzyć, też się muszę zmierzyć z tobą, z mikrofonem... - dodał trzykrotny mistrz olimpijski.

Co dalej dla gwiazdy? Reakcje, scenariusze, riposta

Dziennikarz stwierdził, że nie jest wcale taki groźny, a Stoch nie czekał długo z odpowiedzią.

Ale to nie o to chodzi, tylko chodzi o pytania, które zadajesz, które pewnie zadajesz nawet nie sam od siebie, tylko jesteś ustami wszystkich, którzy oglądają. A ja na razie nie jestem w stanie odpowiedzieć na te pytania. I to też proszę, żeby zaakceptować i spróbować uszanować. Natomiast jakkolwiek by nie było i tak się cieszę, że tu jestem, bo lubię Engelberg, uwielbiam to miejsce. Skocznię też bardzo lubię, chociaż z roku na rok coraz bardziej daje mi popalić. No ale taki sport sobie wybrałem. Mogłem sobie wybrać coś innego. Mogłem już dawno skończyć, siedzieć teraz przed kominkiem i po prostu się śmiać, albo lamentować, albo robić cokolwiek innego, ale jestem tutaj. No i co. Albo teraz się załamię i spuszczę głowę i powiem "Ojej, ale do d**y nie", albo po prostu spróbuję zrobić coś - podsumował Kamil Stoch.

Trudny moment antenowy błyskawicznie przeniósł się do sieci. Pod materiałem wideo – i w mediach społecznościowych – posypały się opinie ostrzejsze niż alpeckie powietrze. „To przepraszam bardzo, o co mają go pytać w wywiadzie po skoku?”, „tak wielki mistrz powinien umieć przyjąć pytanie na klatę” – to ton przeważających komentarzy. Padały też mocne etykietki: „buc”, „bufon”, „egocentryk”, „primadonna”. Z jednej strony legenda polskich skoków i ikona sportu, z drugiej – zwykła, ludzka frustracja po słabszym wyniku i niewygodne pytanie o formę. Mieszanka wybuchowa. 

Nie zapominajmy jednak o liczbom: w tych samych kwalifikacjach Tomasiak przez moment prowadził, a czterech Polaków – Piotr Żyła, Dawid Kubacki, Maciej Kot i właśnie Stoch – mimo wszystko do konkursu przeszło. To ważny kontekst: kryzys kryzysem, ale w Engelbergu Polska nie zeszła ze sceny. I jeszcze jeden timeline: konkurs już w sobotę, 20 grudnia, start o 16:00 czasu polskiego.

Bądź na bieżąco - najważniejsze wiadomości z kraju i zagranicy
Google News Obserwuj w Google News