Jerzy Stuhr żałował jednego. Poruszające wyznanie o swojej rodzinie
Jerzy Stuhr przed śmiercią napisał książkę. To miała być forma ukłonu, by godnie przejść na emeryturę, a także swego rodzaju spowiedź, rozliczająca go z przeszłością. – Moje więzy rodzinne prawie w ogóle nie istnieją – pisał. Z żalem wspominał czas, kiedy wybrał karierę zamiast najbliższych. Czego żałował najbardziej?
Jerzy Stuhr do ostatniej chwili pracował nad tą książką
Kariera Jerzego Stuhra przyniosła mu uznanie wśród widzów i sprawiła, że zapisał się w historii polskiego kina jako jeden z najwybitniejszych jego przedstawicieli. Kosztem takiego stanu była jednak rodzina. Zanim zmarł, aktor nie przestawał pracować nad pamiętnikiem, w którym miał ujawnić wszystkie swoje przez lata skrywane przemyślenia.
Nadciągają "burze widmo". To nowe, niebezpieczne zjawisko pogodowe 2-letnie dziecko wypadło z okna. Dramatyczna akcja śmigłowca LPRJerzy Stuhr przed śmiercią, niemal do ostatniej chwili, pracował nad książką, nad ostatnimi uzupełnieniami. Tekst jest więc przez autora skończony i zaakceptowany w całości, podobnie okładka oraz wybór ilustracji. (…) Wiemy, jak ważna to była dla niego książka, jak cieszył się na jej wydanie. Dla nas to niepowetowana strata – przekazywał w rozmowie z Gońcem przedstawiciel Wydawnictwa Literackiego, Marcin Baniak.
Pamiętnik Jerzego Stuhra. "Ciągle jeszcze pamiętają moje filmy"
Jerzy Stuhr miał dwoje dzieci. Jego syn Maciej Stuhr poszedł tą samą ścieżką kariery i choć stał się cenionym aktorem swojego pokolenia, Jerzy Stuhr stronił od dawania mu pochwał, bo tak został wychowany.
W wywiadach Maciej Stuhr twierdził, że ojciec dużo go w ten sposób nauczył, ukształtował jego świat. Był jednak ojcem nieobecnym – życie spędzał na planie filmowym. W pamiętniku Jerzego Stuhra “Z biegiem dni” jest kilka fragmentów zahaczających o ten temat.
Jestem na małym, miłym festiwalu, głównie komedie. Dzisiaj mi wręczą jakąś nagrodę. Wczoraj było ze mną spotkanie. Ciągle jeszcze pamiętają moje filmy. Moja wnuczka Matylda jest tu wolontariuszką. Czuję dumę. Wieńczy się moja zawodowa historia filmowa. To wszystko spięte jakąś klamrą. Przecież właśnie w Płocku w roku 1975 zacząłem filmową podróż — zadebiutowałem u Kieślowskiego w Bliźnie. Urodził się Maciek, a ja pojechałem w tydzień po porodzie Basi na prawie miesiąc do Płocka. Tak to się mieszało w moim życiu, i praca, i rodzina, ale zawsze miałem wyrzuty sumienia, że zaniedbywałem najbliższych. Potrafiłem tylko za nimi tęsknić. Niestety! – napisał Jerzy Stuhr w książce “Z biegiem dni”.
Jerzy Stuhr w smutnych słowach o rodzinie
Gdy Jerzy Stuhr trafił do szpitala i zyskał więcej czasu na kontemplację, zaczął snuć kolejne wnioski na temat rodziny. Miał sobie tak wiele za złe. Pisał, że choć jest blisko z dziećmi, to nie do końca tak, jak powinien.
Dni całe w samotności. Nie ma do kogo pojechać w odwiedziny, poradzić się. Moje więzy rodzinne prawie w ogóle nie istnieją. Nie rozumiem rodziny! Staram się, ale do końca nie rozumiem. Zżyty jestem z moimi dziećmi, chociaż bardziej jako opiekun, doradca niż powiernik. Pamiętam, u Krzysztofa Kieślowskiego w filmie Biały była scena, że brat — grał go Zbyszek Zamachowski — wraca z dalekiej podróży do domu w złym stanie, zmasakrowany. Domagałem się od reżysera wyjaśnienia, opowieści. Mówię: "Krzysiek, nic mu nie powiem? Coś muszę!". A Kieślowski: "To jest brat, wrócił, jest z tobą. Ważne, żebyś go uściskał! Tu nie ma co tłumaczyć! Brat i koniec!". Ciężko mi to było zrozumieć – czytamy we fragmencie “Z biegiem dni”.
Czytaj także: Rosjanie ostro o zachowaniu Igi Świątek na igrzyskach olimpijskich. Wystosowali szokujący postulat
Autobiograficzna książka “Z biegiem dni. Pamiętnik minionego roku” będzie miała premierę już 7 sierpnia 2024 roku.