Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Fakty > Jadą do Dubaju zarobić, wpadają w pułapkę bez wyjścia. Ujawniamy szczegóły "escortingu" w Emiratach
Jan Kietliński
Jan Kietliński 27.01.2022 14:46

Jadą do Dubaju zarobić, wpadają w pułapkę bez wyjścia. Ujawniamy szczegóły "escortingu" w Emiratach

screeny
Twitter

Tysiące dziewczyn ze Wschodniej Europy co roku kusi się na zarobkowy wyjazd do Dubaju. Umowa jest prosta, mają pojawiać się w towarzystwie mężczyzn na imprezach, pozować do zdjęć i zgrywać dobre kochanki. Rzeczywistość na miejscu, jest jednak znacznie gorsza. Orgie, narkotyki, gwałty - to codzienność dla dziewczyn, które wpadają w dubajską pułapkę. Dotarliśmy do relacji osób, które doświadczyły escortingu w Emiratach. “Afera dubajska” to nie przeszłość.

Aplikacja Telegram to dla wielu dziewczyn początek drogi do Dubaju. Na ich profile natrafiają rekruterzy, których zadaniem jest zwabić chętnych do wyjazdu, z którego nie ma łatwej drogi powrotu.

Ukrainki, Polki i Rosjanki przeważają wśród kobiet, które decydują się na escorting w Dubaju. To właśnie przez Ukrainę prowadzi wiele głównych kanałów prostytucji do Emiratów.

“Afera Dubajska”, o jakiej pisał Piotr Krysiak w książce “Dziewczyny z Dubaju” nie została w przeszłości. Wręcz przeciwnie, prostytucja w Dubaju ma się lepiej, niż kiedykolwiek wcześniej.

Ukraina “bramą” do Emiratów

Kristina dorastała w dobrym domu w Kijowie. Nigdy niczego jej nie brakowało. Jest piękna i doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Gdy dowiedziała się, że w Dubaju dziewczyny takie jak ona żyją, jak królowe, nie zastanawiała się długo. Ostatecznie przekonały ją sumy. Dziesięć tysięcy dolarów za miesiąc w Dubaju, ekskluzywne zakwaterowanie i proste zadania polegające głównie na świetnej zabawie. Wydawałoby się, że taki scenariusz nie jest realistyczny. Kristina jednak w bajkę uwierzyła.

- Obiecano mi miesiąc zabawy. Miałam pracować jako hostessa, pojawiać się z mężczyznami na przyjęciach, czasem udawać ich kochankę. Zakwaterowanie i ubrania były zapewnione, a do tego obiecano mi dużo kasy - mówi dziewczyna.

- Zdecydowałam się pojechać. Znałam historie dziewczyn, które jeżdżą do Dubaju często i są zadowolone, wracają z pieniędzmi. Nie widziałam w tym podstępu - dodaje.

Escorting to praktyka, która w Polsce nie jest popularna. W escortingu chodzi o zapewnienie szeroko pojętego towarzystwa - żeńskiego, jak i męskiego. Mowa tu głównie o wynajęciu kogoś, kto będzie dobrze wyglądał i wzbudzał zaufanie na spotkaniach biznesowych. Wielka Brytania, Rosja, czy Stany Zjednoczone to rynki, na których działa cały wachlarz egencji escortingowych. Młode, piękne i elokwentne kobiety są podstawą w ich ofercie. 

London Escort Agency sugeruje, że z ich pomocą udało się podpisać niejeden lukratywny kontrakt, a ich klienci mogą wybrać między kobietami, które mają pełnić funkcję “dekoracyjną” lub brać aktywny udział w dyskusji. Oczywiście w escortingu oficjalnie nie ma mowy o seksie. Jednak nie w Dubaju.

- Gdy przyleciałam do Dubaju, na miejscu czekały na mnie rekruterki z ochroną. Wręczono mi dwa tysiące dolarów i powiedziano “masz wydać to wszystko na siebie, na seksowne ubrania i wygląd”. Nie pozwolono zatrzymać ani centa - opowiada Kristina.

- Mieszkałyśmy w pięknych, ogromnych mieszkaniach, jednak w grupie. Na miejscu były głównie dziewczyny z Rosji, Ukrainy i Polski. Zabrano nam paszporty, podobno w celach formalnych. Cała atmosfera nie była szczególnie przerażająca - mówi.

Dziewczyna opowiedziała nam, że z towarzystwa jej i innych dziewczyn korzystali biznesmeni z całego świata. Z usług korzystali też Arabscy milionerzy. Religia i inne wartości podobno w Dubaju nie przeszkadzają, gdy w grę wchodzą imprezy i piękne kobiety.

- Delegowano nas na imprezy, w grupie lub same. Początkowo chodziłyśmy na imprezy, jako dziewczyny do towarzystwa, tak, jak obiecano. Jednak to szybko się zmieniło. Mężczyźni wracali z nami do domu, robili sobie z nami zdjęcia, polewali hektolitry alkoholu - dodaje.

- Po kilku dniach zorientowałam się, gdzie to zmierza. Nie pozwalano nam wychodzić, nie zwracano dokumentów. Cały czas byłyśmy nadzorowane. Robiło się coraz straszniej, a mężczyźni z imprez pozwalali sobie na więcej. Dotykali nas, rozbierali, zachęcali do narkotyków - opowiada Krisitna.

- Poznałam dziewczyny, które w Dubaju były już któryś raz i powiedziały, że nie powinnam odmawiać żadnej propozycji. One wiedziały, co się dzieje. Że seks jest na porządku dziennym. Mimo to wracały tam, jakby to było coś normalnego. Chyba po prostu im się podobało - komentuje dziewczyna.

- Spędzały czas w luksusowych warunkach. Robiły sobie zdjęcia na plażach, w drogich ciuchach. To była zupełnie inna rzeczywistość, niż ich życie w małych miastach w Ukrainie, Polsce, czy Rosji. Tak, Polek w Dubaju jest dużo - mówi.

Kristina mówiła, że z czasem mężczyźni stali się bardziej natarczywi. Nalegali na towarzystwo poszczególnych dziewczyn, zostawali z nimi sam na sam. Dziewczyna szybko zorientowała się, w jak bardzo niebezpiecznej sytuacji się znalazła:

- Jednego dnia klient kazał nam się rozebrać. Stał się agresywny, gdy odmówiłam. Był pod wpływem alkoholu, więc udało mi się jakoś go uspokoić. Te wspomnienia są, jak przez mgłę - mówi.

- Wiedziałam, że muszę stamtąd uciec. Ale to nie było takie proste. Nie miałam dokumentów, ciągle byłam pod nadzorem. Uznałam, że muszę porozmawiać z rekruterami, że chcę wracać - dodaje.

- Usłyszałam tylko, że mam wracać do pracy. Że jeśli będę chciała uciec, oni powiadomią służby o tym, że jestem prostytutką, co jest nielegalne w Dubaju i w Ukrainie. Grożono, że będę miała problemy, że ich ludzie w Kijowie się mną zajmą. Byłam przerażona. Jedyną drogą żeby się stamtąd wydostać, było zapłacenie trzech tysięcy dolarów. Nie miałam tyle, musiałam zostać do końca - opowiada.

- Udało mi się przetrwać kolejne tygodnie. Trzymałam się z boku i nie wychylałam. Na koniec dostałam pieniądze i powiedziałam jedno - nigdy tam nie wrócę - mówi Kristina.

- Ale wiele dziewczyn będzie wracać. To jest z pewnością uzależniające, dla wielu nawet magiczne. To dla nich jedyny sposób na kontakt ze światem, o jakim nie śniły - podsumowuje dziewczyna.

Kristina wróciła bezpiecznie do domu. Teraz przestrzega inne młode kobiety, które wierzą, że w Dubaju zarobią szybko i nie będzie ich to nic kosztować.

W zeszłym roku internet obiegły zdjęcia 11 młodych dziewczyn, które nagie pozowały do zdjęć na balkonie ekskluzywnego hotelu w Dubaju. Kobiety zostały aresztowane za obnażanie się w miejscu publicznym, a następnie skazane na karę pozbawienia wolności. Poniosły także konsewkencje finansowe.

Co ciekawe, mało wiadomo o konsekwencjach dla organizatorów sesji. Być może dzięki swojej pozycji udało im się uniknąć kary. Zatrzymani to Aleksiej Koncow i Witalij Greczin. Koncow jest Rosjaninem, młodym milionerem, założycielem firmy IT Involta. Greczin z kolei pochodzi z Kijowa, jednak od dziesiątego roku życia mieszkał z rodzicami w USA. Kilka lat temu wrócił na Ukrainę, lecz nie jest jasne, czym się zajmuje. Na jego profilach w mediach społecznościowych umieścił zdjęcia z Barackiem Obamą, Georgem Clooneyem, czy choćby synem byłego prezydenta Ukrainy, Wiktorem Janukowyczem Młodszym. 

Można wnioskować, że mężczyźni dysponują zapleczem, które z łatwością wyrwie ich z kłopotów. Nie można tego powiedzieć o zatrzymanych dziewczynach, które wzięły udział w sesji Greczina i Koncowa. Wśród jedenastu aresztowanych znalazły się obywatelki Ukrainy, Rosji i Mołdawii. Wszystkie zostały ukarane karą w wysokości około 1500 dolarów, a także więzieniem. Wiele z nich boryka się także z postępowaniem karnym we własnych krajach. Deportowane ukrainki zostały oskarżone o prostytucję, która w tym kraju jest nielegalna.

“To skala, jaką ciężko sobie wyobrazić”

Katya to pochodząca z dyplomatycznej rodziny studentka z Kijowa. Dziewczyna angażuje się społecznie i ma własne plany dotyczące kariery politycznej w Ukrainie. Katya od miesięcy interesuje się tematem dziewczyn, które wyjeżdżają do Dubaju. Z jej pomocą sprawdziliśmy, w jaki sposób wygląda rekrutacja na wyjazd do Emiratów.

Wszystko rozpoczyna się od aplikacji Telegram. Ten popularny we Wschodniej Europie komunikator nie jest powszechny w Polsce. Telegram posiada inne zabezpieczenia i funkcjonuje inaczej, niż chociażby Messenger, czy Instagram. Pozwala na zachowanie większej anonimowości, przez co często służy jako źródło informacji w trakcie protestów.

Telegram to katalog dla “rekruterów”. Są to z reguły kobiety, które poruszają się po aplikacji wyszukując dziewczyny, które wydają się im “chętne” do wyjazdu do Dubaju. Wiele dziewczyn pozostawia na profilach wskazówki, publikuje odważne zdjęcia i po prostu czeka na kontakt z rekruterem. Istnieją też specjalne grupy, na których dziewczyny mogą zaprezentować siebie z nadzieją, na wyjazd do Emiratów.

Rekruterzy piszą często z anonimowych lub fałszywych kont. Proponują współpracę, obiecują złote góry. Bardzo często działają na wyobraźnię młodych dziewczyn, wysyłają zdjęcia palm, drogich samochodów, mówią: “my tam byliśmy, to świetna przygoda”. Nie ma mowy o seksie. Wszystko ma być dobrowolne. Na koniec przedstawiane są sumy.

Wszystko ma dziać się w sposób oficjalny. Rekruterzy proszą o dane, zapewniają transport i zakwaterowanie. Wszystko jest zapewnione i wygląda wspaniale. Niestety, w rzeczywistości takie nie jest.

Wiele dziewczyn szuka "szczęścia" także na Twitterze. Pod hashtagiem #dubaigirl możemy znaleźć setki zdjęć, wpisów i numerów kobiet, które liczą na zarobek w Emiratach!

- Ciągle słyszę, że któraś dziewczyna pojechała do Dubaju. To bardzo popualrne w Ukrainie - mówi nam Katya.

- Myślę, że największy problem tkwi w edukacji. Ja, gdy widzę takie ogłoszenie myślę “coś tu nie gra, to zbyt podejrzane”. Jednak wiele osób nie myśli w ten sposób. Wydaje im się, że zarobią pieniądze bez wysiłku, ale na świecie nic nie jest za darmo - dodaje. 

- Zainteresowałam się tym tematem, gdy moja koleżanka pojechała do Dubaju. Mówiłam jej żeby nie jechała, że to się źle skończy. Dzwoniła do mnie w nocy zapłakana. Opowiadała o imprezach, orgiach. Chciała wracać, ale nie mogła. Natomiast jest wiele dzewczyn, którym te warunki nie przeszkadzają - opowiada dziewczyna.

- Z jednej strony Ukraina, Rosja, czy Polska to kraje konserwatywne. Z drugiej jednak dla wielu dziewczyn takie postępowanie nie jest moralnie złe. One jadą do Emiratów, dają się wykorzystać i jeszcze są z tego zadowolone. Wracają tam potem, upokarzają się dla pieniędzy. Jednak dla nich liczą się inne rzeczy - pieniądze i zdjęcia na Instagrama. Ot taki mamy system wartości - mówi Katya.

- W Ukrainie prostytucja jest zakazana, a prostytutka to nadal negatywnie nacechowane określenie. Obraz prostytutki w głowach wielu jest stereotypowy, ludzie widzą kobietę, która stoi przy drodze i zarabia przez seks. Prawda jest taka, że praca seksulna dziś wygląda inaczej. Ale dziewczyny, które jeżdżą do Emiratów nie określają siebie w ten sposób, a słowo “prostytutka” je uraża. Jednak czym się tak naprawdę różni? - komentuje studentka.

Katya opowiedziała nam o tym dlaczego ten temat może być groźny. Dziewczyna chciałaby zacząć działać przeciwko tego typu procederom, ale najzwyczajniej w świecie się boi:

- Ukraina ma problem z korupcją. Osoby, które rekrutują te dziewczyny nie działają zgodnie z prawem, tak samo one, gdy biorą za seks pieniądze. Ale za nimi stoi cała masa innych ludzi, którzy na tym zarabiają i zapewniają im ochronę - opowiada.

- Załóżmy, że zgłosiłabym takie ogłoszenie na policję. Policjanci mogą potraktować je poważnie, ale być może ktoś na górze powie “zostawcie to”, bo jest to jeden z jego interesów. Dodatkowo, gdyby wyszło, że doniosłam na takiego rekrutera, ktoś mógłby mi coś zrobić - mówi.

- Za tymi wyjazdami stoi wiele osób i wiele na tym zarabia. Te dziewczyny nie dostają tyle, ile oficjalnie płacą klienci. Prawda jest taka, że jest to skala, jaką ciężko sobie wyobrazić i tak naprawdę nie można przewidzieć na ile jest to poważne - komentuje Katya.

- Też ważna jest jedna, podstawowa rzecz. Procent dziewczyn, które czują się wykorzystane w trakcie takich wyjazdów jest mały. Większość doskonale wie, co będzie robić w takim Dubaju i same tego chcą. Nikt nie każe im wracać, a wiele z nich jeździ na takie wyjazdy kilka razy w roku - dodaje.

- Jednak należy skupić się na tych, którym stała się krzywda, a reszcie dać do zrozumienia, że to nie jest sposób na życie - podsumowuje. 

Katya chce znaleźć sposób żeby uświadamiać ludzi, jak bardzo niebezpieczne mogą być takie oferty. Dziewczyna zbiera historie i stara się wymyślić taktykę, z jaką powinna podejść do sprawy, jednak jak sama twierdzi, bezpieczeństwo polityczne nie jest w Ukrainie sprzyjające i obawia się, że mogłaby się w ten sposób narazić.

Polska - Dubaj. Co zmieniło się od “afery dubajskiej”?

W 2014 roku zrobiło się głośno o “aferze dubajskiej”. Autorzy bloga TagTheSponsor opublikowali wówczas wiele danych na temat polskich influencerek i internetowych modelek, które jeździły do Dubaju w celach zarobkowych. Okazuje się, że ich praca polegała na spełnianiu zachcianek milionerów.

Dziennikarz Piotr Krysiak postanowił przyjrzeć się sprawie bliżej. W swojej książce “Dziewczyny z Dubaju” rozprawił się na temat prostytucji w Emiratach. Utaił nazwiska kobiet, które zarabiały w ten sposób, jednak jak twierdzi, znane modelki, menadżerki, absolwentki Uniwersytetu Warszawskiego, a także popularna polska piosenkarka i Miss Polonia właśnie w Dubaju pozyskiwały środki na rozwinięcie kariery.

Według Krysiaka i TagTheSponsor, “dubajki” doskonale wiedziały na czym będzie polegać ich praca. Brały udział w orgiach i nagich sesjach. Za kilkudniowe wyjazdy potrafiły otrzymywać nawet 25 tysięcy dolarów. Krysiak ujawnił, że jedna z modelek zarobiła 200 tysięcy dolarów w trakcie jednego wyjazdu. Kobiety jeździły zarabiać nie tylko w Dubaju, ale i w Maroku, Hiszpanii, na Lazurowym Wybrzeżu i w innych ekskluzywnych kurortach na całym świecie.

Gdy sprawą zajęła się prokuratura, zatrzymano trzy rekruterki - Emilię P, Karolinę Z i Joannę B. Kobiety odpowiadały karnie, a Joannę B. skazano za sutenerstwo. Okazało się, że rekruterki korzystały między innymi z Naszej Klasy, na której wyszukiwały odważne zdjęcia kobiet, do których następnie pisały z propozycjami wyjazdów. Brzmi znajomo?

“Miały chłopaków, partnerów, a niektóre nawet mężów i dzieci. Żaden z nich nie wiedział, co naprawdę robi jego wybranka. Większość twierdziła, że jeździ na sesje fotograficzne, targi motoryzacyjne czy budowlane. Nawet kilkutygodniowy pobyt w kurorcie pełnym milionerów potrafiły wytłumaczyć akcją promocyjną ekskluzywnych marek, podczas której miały jedynie prezentować ubrania czy rozdawać ulotki” - pisze Piotr Krysiak w “Dziewczynach z Dubaju”.

Z tego co udało nam się ustalić, Polki wyjeżdżają do Dubaju między innymi dzięki rekruterom z Ukrainy. Jednak na wielu stronach z ogłoszeniami pracy w Polsce można natrafić na oferty dla “hostess” w Dubaju. Obiecywane zarobki to nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych. 

Jedno z internetowych ogłoszeń

To jedna z głównych różnic, jaką można dostrzec między “aferą dubajską”, a sytuacją dzisiaj. Krysiak w swojej książce opowiedział o ekskluzywnych prostytutkach, modelkach i kobietach, które wyjeżdżały do Dubaju wiedząc, na co się piszą. Jednak dzisiaj skala problemu się powiększyła. Teraz to nie znane modelki, czy luksusowe panie do towarzystwa wyjeżdżają do Dubaju. Jest to powszechne marzenie dziewczyn, które nie zawsze wiedzą na co się piszą.

Ostatnio premierę miał film “Dziewczyny z Dubaju”. Kontrowersyjna produkcja, za którą stała między innymi Dorota “Doda” Rabczewska, miała zwrócić uwagę na sprawę prostytucji w Emiratach. Film został jednak odebrany negatywnie, a sprawa ponownie ucichła. Jednak nie zmienia to faktu, że tysiące Słowianek wyjeżdża co roku do Dubaju, a brak rozgłosu działa na korzyść całego procederu.

Prostytucja w Dubaju nadal ma miejsce. Jednak nikt z nas nie wie, jaka jest skala nadużyć, do których dochodzi w Emiratach. Prawda jest taka, że sytuacja wymyka się spod kontroli, a rozwiązanie tego problemu nie jest proste.