Groźna choroba w Europie. Polska podjęła decyzję o wprowadzeniu kontroli na granicach
Polska zdecydowała się na pilne działania w związku z zagrożeniem, które pojawiło się w jednym z krajów Unii Europejskiej. Wprowadzono czasowe kontrole na granicach, a służby pozostają w stanie najwyższej gotowości. Restrykcje obejmują również zakaz importu niektórych produktów. Jakie są powody tak stanowczych decyzji i co to oznacza dla mieszkańców i przedsiębiorców?
Zaostrzone kontrole na granicach
W sobotę w południe rozpoczęto wzmożone kontrole sanitarne na przejściach granicznych ze Słowacją – w Chyżnem, Niedzicy i Piwnicznej – oraz na przejściach z Czechami, m.in. w Trzebini–Bartultovicach i Głuchołazach–Mikulovicach.
Działania te są bezpośrednią reakcją na wykrycie ogniska wyjątkowo zaraźliwej choroby zwierząt na Węgrzech. Służby weterynaryjne sprawdzają każdy transport zwierząt parzystokopytnych, aby uniemożliwić wprowadzenie patogenu na teren Polski .
Oprócz kontroli granicznych wprowadzono także zakaz przywozu z Węgier oraz części obszaru Słowacji takich produktów jak świeże mięso, podroby, mięso mielone, surowe wyroby mięsne, mleko surowe i jego pochodne, a także siano i słomę.
Restrykcje mają na celu ograniczenie ryzyka przeniesienia pryszczycy na polskie gospodarstwa, co mogłoby doprowadzić do poważnych strat w polskiej gospodarce. Eksperci podkreślają, że szybka reakcja i przestrzeganie zaleceń sanitarnych to kluczowe działania w walce z rozprzestrzenianiem się chorób zwierzęcych.

Zagrożenie dla hodowli
Ognisko choroby wykryto w piątek 7 marca na jednej z farm na Węgrzech, gdzie zarażeniu uległo ponad 1,4 tys. sztuk bydła. Patogen atakuje wyłącznie zwierzęta parzystokopytne, w tym bydło, świnie, owce i kozy, powodując poważne objawy, takie jak wysoka gorączka, bolesne zmiany pęcherzykowe na skórze i błonach śluzowych, utrata apetytu oraz osłabienie.
Choroba prowadzi do poważnych strat ekonomicznych, ponieważ zakażone zwierzęta często tracą na wartości rzeźnej i mlecznej, a epidemie mogą wymusić masowy ubój stad.
Szczególnie niepokojący jest fakt, że nie udało się jeszcze ustalić, w jaki sposób wirus przedostał się do gospodarstwa na Węgrzech. Może to oznaczać, że choroba rozprzestrzenia się niekontrolowanie i istnieje ryzyko kolejnych ognisk na terenie Europy.
W związku z tym eksperci zalecają hodowcom powstrzymanie się od zakupu zwierząt z niesprawdzonych źródeł i wybieranie jedynie lokalnych dostawców, u których można potwierdzić zdrowotność stada.
ZOBACZ TAKŻE: Pilne wieści ws. stanu papieża Franciszka. Kluczowy komunikat Watykanu
Czy wirus może zagrozić ludziom?
Główny Inspektor Sanitarny uspokaja, że choroba ta rzadko przenosi się na ludzi, a jeśli do zakażenia dojdzie, jej przebieg jest zazwyczaj łagodny. Wirus może przedostać się do organizmu człowieka poprzez bezpośredni kontakt z zakażonym zwierzęciem, np. podczas prac hodowlanych, lub poprzez spożycie surowego mięsa, niepasteryzowanego mleka oraz produktów mlecznych skażonych patogenem.
Okres inkubacji wynosi od 2 do 12 dni, a główne objawy u ludzi to gorączka, ból gardła, bóle głowy oraz zmiany pęcherzykowe na skórze dłoni, stóp i błonach śluzowych jamy ustnej.
Mimo nieprzyjemnych objawów choroba ustępuje samoistnie w ciągu 1–2 tygodni i nie powoduje powikłań . Co istotne, nie odnotowano przypadków przenoszenia się wirusa z człowieka na człowieka, co oznacza, że nie stanowi on zagrożenia epidemiologicznego dla populacji.
Niemniej jednak służby sanitarne zalecają unikanie kontaktu z potencjalnie zakażonymi zwierzętami oraz rezygnację ze spożywania nieprzetworzonych produktów pochodzących z obszarów objętych restrykcjami.