Dziennikarz TV Republika zaczepił na ulicy ekipę TVN. Szybko doszło do kłótni
W piątek na ulicach Budapesztu doszło do nietypowego spięcia między ekipami TVN i TV Republika, które próbowały sfilmować i przeprowadzić rozmowę z Zbigniewem Ziobrą. Jego obecność na Węgrzech wywołała falę spekulacji, a nagła konfrontacja dziennikarzy obydwu mediów zamieniła się w otwartą kłótnię na oczach widzów.
Jak media znalazły Ziobrę w Budapeszcie? Zarzuty wzajemnego śledzenia
Pracownik TV Republika, stojąc przy węgierskim przystanku tramwajowym, dopytywał ekipę TVN, jak udało się im tak szybko zlokalizować byłego ministra. Pojawiły się sugestie o możliwych „lokalizatorach GPS” i „operacyjnych technikach”, a także wątki o współpracy z polskimi służbami lub „podsłuchach”.
Ekipa TVN tłumaczyła, że ich pojawienie się w tej lokalizacji to wynik uważnego śledzenia przekazów telewizyjnych TV Republika – konkretne ujęcia budynków pozwoliły niemal natychmiast zidentyfikować miejsce pobytu Ziobry.
Ziobro komentuje oskarżenia i zarzuty ścigania w Polsce
Zbigniew Ziobro wystąpił w transmitowanej na żywo rozmowie, w której powielał dotychczasową linię obrony: zapewniał o swojej niewinności i wskazywał na polityczne tło wytoczonych przeciwko niemu przez prokuraturę zarzutów, w tym prowadzenie zorganizowanej grupy przestępczej i nieprawidłowości przy wydatkowaniu środków z Funduszu Sprawiedliwości. Pytany przez TVN o możliwość ubiegania się o azyl na Węgrzech, konsekwentnie powtarzał swoją wersję o „politycznej szajce Donalda Tuska”.
Polowanie na news: media, polityka i nerwowa atmosfera
Ostatecznie Ziobro i jego żona odjechali z miejsca taksówką, a na przystanku zostały dwie skłócone ekipy. Starcie kamer na Węgrzech jasno pokazało, jak napięta jest medialna atmosfera wokół sprawy i jak walka o ekskluzywność newsa prowadzi nie tylko do rywalizacji, ale i gorących spięć między dziennikarzami. Kulisy zdarzenia, w tym fragmenty nagrania, trafiły szybko do polskich social mediów, ilustrując emocje i teorie o kulisach pogoni za polityczną sensacją.