Dostała rachunek z gaz, gdy na niego spojrzała, zamarła. Kwota całkowicie ją zaskoczyła
W czasie wojny za naszą wschodnią granica i rozpędzonej inflacji koszty utrzymania mieszkania nie należą do niskich, ale mówienie o pięciokrotnej podwyżce nigdy nie powinno mieć miejsca. Tymczasem czytelniczka portalu money.pl napisała do redakcji rozpaczliwą skargę, w której przyznała, że znalazła się właśnie w takim beznadziejnym położeniu. Podobne rozterki to zresztą nie tylko problem pani Anny, ale coraz większej rzeszy Polaków, postawionych w sytuacji bez wyjścia. Co na to sama spółka? I czy da się zapobiec energetycznemu patowi?
Zmieniła dostawcę gazu, musi zapłacić pięć razy więcej
Sprawa, którą opisał portal money.pl jest porażająca. Pani Anna wysłała list do redakcji, gdyż jest zrozpaczona wysokością rachunku, jaki otrzymała od nowego dostawcy gazu - PGNiG.
Co istotne, w ubiegłym roku kobieta rozliczała się jeszcze z Tauronem, ale podobnie jak rzesza Polaków, została przymusowo przeniesiona do bliźniaczej firmy po tym, jak Tauron z dnia na dzień wycofał się ze sprzedaży gazu na rynku.
Teraz została poinformowana, że musi zapłacić niemal pięciokrotnie więcej za błękitne paliwo niż miało to miejsce dotychczas. Nie bez znaczenia, według pani Anny, jest fakt, że PGNiG jest praktycznym monopolistą sprzedaży gazu, dzięki czemu może stawiać swoich odbiorców pod ścianą.
- Moje rachunki, gdy byłam klientką Taurona, w okresie letnim wynosiły ok. 200 zł miesięcznie. Teraz za dwa miesiące letnie mam zapłacić ponad 1800 zł. To jest olbrzymia nadpłata. Nie wystawia się prognoz na cały rok na podstawie zużycia z trzech miesięcy zimowych - uważa.
Piotr Żyła miał się czego bać. Przeżywał stresujące chwile, padły niecenzuralne słowaKobieta czuje się oszukana
Już samo to, że fakturę obejmującą m.in. miesiące letnie wystawiono na podstawie okresu zimowego wydaje się być wysoce nielogiczny, na co uwagę zwraca sama czytelniczka money.pl
– Wykorzystuję gaz do ogrzewania mieszkania, gotowania i podgrzania wody użytkowej. Latem płacę wyłącznie za gaz wykorzystywany do gotowania i podgrzewania wody – wyjaśnia i deklaruje, że nie zamierza opłacać wystawionych jej faktur.
Jeśli zaś chodzi o same liczby, różnica jest kolosalna, bo rocznie za wszystko (gaz, woda, prąd i czynsz) pani Anna płaciła ok. 10 tys. zł. Zgodnie z nowymi prognozami, opłata za sam gaz wyniesie miesięcznie 950 zł.
Ponadto, kobieta czuje się oszukana, bo zawierając umowę umowę z PGNiG zadeklarowała, że na koniec każdego miesiąca poda stan licznika i uiści opłatę za rzeczywiste zużycie.
PGNiG tłumaczy się z podwyżek
Co na to samo PGNiG? Bez podania danych osobowych klienta (pani Anna nie wyraziła na to zgody) firma odniosła się jedynie do ogólnych procedur towarzyszących przejmowaniu odbiorcy od innego sprzedawcy.
- Zasada jest taka, że przy nowych umowach z urzędu, ze względu na brak historycznych danych, wielkość przewidywanego poboru gazu w fakturach prognozowanych ustalana jest na podstawie bieżącego zużycia – np. ostatnich kilku miesięcy - poinformowała spółka.
Poza tym, firma podaje, że ilość gazu w prognozach szacowana jest liniowo, bez oddzielania sezonu letniego od zimowego, a podobne praktyki mają stosować także inne przedsiębiorstwa energetyczne.
- Prognozowanie zużycia ma na celu równomierne rozłożenie opłat za gaz w trakcie roku i m.in. chroni klientów przed zdecydowanie wyższymi rachunkami w momencie zwiększonego zapotrzebowania na gaz w okresie grzewczym – tłumaczy wspaniałomyślnie spółka.
Co można zrobić?
PGNiG zachęca też do składania reklamacji, jednakże nie wstrzymuje to samego obowiązku zapłaty, chyba że umowa stanowi inaczej.
W tym samym czasie, jak podaje money.pl, na profilu PGNiG w mediach społecznościowych masowo dodawane są nieprzychylne komentarze pod adresem spółki związane z zaistnieniem podobnej sytuacji u innych klientów.
Ci zauważają słusznie, że ceny gazu w 2023 r. zostały przecież zamrożone na poziomie z 2022 r. i nie rozumieją, skąd tak horrendalne podwyżki. Bliźniacze problemy mają także występować w przypadku odbiorców energii.
- Częstym problemem, który obecnie się pojawia, jest brak odczytów rzeczywistych za część fakturowanego okresu rozliczeniowego oraz zastosowanie nowej stawki podatku VAT, która od stycznia 2023 r. na energię i gaz wynosi 23 proc. – wyjaśniła money.pl Aneta Araźna z firmy Energy Solution i zaleciła, by samodzielnie kontrolować licznik, a następnie podawać sprzedawcom jego faktyczny stan.
Źródło: money.pl