Akcja polskiego ABW wymierzona w Rosjanina. Jest stanowcza reakcja Moskwy
Zatrzymanie wybitnego rosyjskiego archeologa na polskiej granicy wywołało napięcie w relacjach Warszawy, Kijowa i Moskwy. Choć wygląda na standardową procedurę prawną, sprawa ujawnia konflikt o dziedzictwo kulturowe i odpowiedzialność karną w cieniu wojny. Dotyczy wydarzeń sprzed dekady, a stawką jest nie tylko wolność naukowca, ale i precedens międzynarodowy. Zatrzymanie spotkało się z natychmiastową i ostrą reakcją Kremla.
Zatrzymanie i zarzuty zniszczenia zabytków
Na terenie Polski funkcjonariusze ABW zatrzymali Aleksandra B., obywatela Rosji i byłego dyrektora działu archeologii starożytnej w petersburskim Ermitażu. Akcja została przeprowadzona na wniosek ukraińskich służb, które zarzucają naukowcowi prowadzenie dekadę temu nielegalnych prac wykopaliskowych w Kerczu. Według ustaleń śledczych, działania te doprowadziły do umyślnego zniszczenia cennego obiektu dziedzictwa kulturowego.
Decyzja sądu i milionowe straty
Kijowska prokuratura oszacowała straty wynikłe z uszkodzenia kompleksu na ponad 200 milionów hrywien, co stanowi równowartość około 17 milionów złotych. W związku z tymi oskarżeniami Sąd Okręgowy w Warszawie przychylił się do wniosku o zatrzymanie mężczyzny. Decyzją wymiaru sprawiedliwości Aleksander B. trafił do aresztu na okres 40 dni, co ma zabezpieczyć prawidłowy tok postępowania zmierzającego do ekstradycji.
Procedura ekstradycyjna i groźba więzienia
Po ujęciu rosyjski archeolog został przesłuchany przez Prokuraturę Okręgową w Warszawie, jednak odmówił składania wyjaśnień. Obecna procedura ma na celu wydanie osoby ściganej stronie ukraińskiej. W świetle polskiego kodeksu karnego, za zarzucany czyn umyślnego zniszczenia zabytku, naukowcowi grozi kara pozbawienia wolności do lat 10.
Ostra reakcja Kremla
Zatrzymanie spotkało się z natychmiastową i ostrą reakcją Kremla. Rzecznik Dmitrij Pieskow określił działania polskich służb mianem „absolutnej tyranii prawnej” i uznał incydent za skandaliczny. Pieskow podkreślił, że Polska w tym przypadku naruszyła prawa obywatela Rosji, i zapowiedział, że strona rosyjska podejmie wszystkie dostępne środki dyplomatyczne, by chronić jego interesy oraz doprowadzić do jego uwolnienia. Kreml zapowiada, że będzie monitorować sytuację na każdym etapie postępowania, a działania polskich służb mogą mieć według niego konsekwencje w relacjach bilateralnych.